Ale tu cicho...Chłopak rośnie jak na drożdżach, śpi pańci na ramieniu, zakosił jej ulubioną poduszkę, nieustannie wsadza łapę do miski z mlekiem/wodą, nie tknie się kurczaka z ryżem...Tylko ten parszywy Kitekat! Mówiłam, nie kupować tego dziadostwa to nie, bo skoro reklamują to musi być dobre!
Chyba się muszę sama wsiąść za zakupy...
Mam pytanie - czy ten kot przestanie w końcu drapać?! Już nie pamiętam jak wyglądają moje ręce bez sznyt i zadrapań...O nogach nie wspomnę. Myślałam obcięciu pazurów, ale:
ad1. Mam w domu dwa psy, więc kot musi sobie je owinąć wokół pazura, a bez niego to by było raczej trudne
.
ad.2 Kociasty nie wyspina się nigdzie, a doskoczyć tez nie umie...
ad3. Musiałabym mieć do tego(ja, albo wet
) chyba metalowe rękawice
Suma sumarum, kociakowi zostaną obcięte pazury podczas kastracji za kilka miesięcy. Powinnam przeżyć
.
Chyba będę musiała kota przechrzcić...Wszyscy oprócz mnie wołają na niego Maniek (imię mojego zmarłego kota). Na pytanie, dlaczego odpowiadają, że już się tak przyzwyczaili, że nie mogą inaczej
. Nie podoba mi sie to wcale, a wcale, no ale cóż zrobić?
A teraz mały bonusik
.