Strona 1 z 18

Yang-juz w Nowej Hucie :))-powodzenia-schr.Kat

PostNapisane: Śro cze 06, 2007 21:41
przez Mała1
Yang i Yin - dwaj około 8 miesięczni braciszkowie :)
wykastrowani, zaszczepieni, potraktowani Fiprexem
czekaja na swój dom.
Nie miałam zamiaru zakładać im osobnego wątku, ale to co dzis wyczyniali
nie mogłam inaczej zinterpretowac niz tak :

Prosimy, prosimy, prosimy, jestesmy tu, chcemy do domku,chcemy do domku, bardzo prosimy
kto nam pomoze ,jak nie ty??? nie odchoooodź :(


sami zobaczcie jacy z nich są cudni braciszkowie

a to zdjęcie to ich krzyk o domek

Obrazek

więcej zdjęć ma Yang jest śmielszy nieco od brata, bez najmniejszych oporów ładuje sie na kolana, głowe :wink:
Obrazek Obrazek

i moje ulubione jego zdjęcie

Obrazek

a to Yin jest trochę w cieniu brata, po prostu nie jast az taki nachalny :wink:
ale to on własnie wisi na pierwszym zdjęciu na drzwiach

Obrazek

i romantyczny
Obrazek

PostNapisane: Śro cze 06, 2007 21:49
przez Emilka
ale slodkie,nakrapiane aniolki :)

PostNapisane: Czw cze 07, 2007 5:06
przez iwona_35
są na prawde wspaniałe

PostNapisane: Czw cze 07, 2007 6:30
przez CoToMa
słodziaki kochane :love: :love: :love:

PostNapisane: Czw cze 07, 2007 7:05
przez Monika D.
A ten uśmiech :D

PostNapisane: Czw cze 07, 2007 9:00
przez Mała1
Monika D. pisze:A ten uśmiech :D


uśmiech jest powalający :D
szkoda,ze mam tylko zwykły aparacik i zdjęcie nie jest najlepsze, bo nadawałoby sie na jakiś plakat :D
kocurki są superowe

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 11:47
przez Mała1
a teraz kicio taki smutny :(
Dzisiejsza wizyta skończyła sie tym ,ze mam na kilka dni tymczasa.
Musiałyśmy dziś wziąć ze schroniska Yanga-chłopak słaby, totalnie wychudzony, tyłek mu się chwiał :(
Nie ten sam kot, to była taka zwawa perełka.
U weterynarza okazało się ,ze Yang ma prwaie 40 stopni gorączki i stada pędzących pcheł.
A więz odpchlenie porządne, zastrzyki, kroplówka itd.
mam przez kilka dni spokój, mojego psa nie ma, więc chłopak mam nadzieje dojdzie do siebie.
A potem niestety zamiast Lili do Irmy na szukanie domku, no chyba ze zdarzy sie cud i domek docelowy znajdzie się wczasniej.
trzymajcie za niego kciuki-słabiutki jest :(

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 12:01
przez ryśka
A Ying? Zdrowy?

:(

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 12:07
przez Mała1
pewnie tez nie do konca :( ,ale silniejszy od Yanga.
jutro tez tam jestesmy ,poogladamy bardziej, dzis szybko leciałysmy do weta z kiciem.
biedne te koty strasznie, takich które powinny trafic na tymczasy jest kilka.
dzis mam totalnego doła, nie dajemy rady im wszystkim pomóc

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 12:36
przez Mała1
siedzę z nim na balkonie licząc na cud,ze chociaz duza część pcheł padnie po dzisiejszym frontlainie.
Sama mu je tez zabijam(chyba z 30 juz sama zatłukłam) a one dalej po nim skaczą jak głupie :(
a kic nawet nie ma siły sie drapac.
Zobaczcie jaki teraz jest smutny :( i ta pozycja do spania-nie cierpie jej-wszystkie chore koty tak lezą.
Naprawde mocno sie o niego martwie :(

Obrazek Obrazek

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 12:50
przez pisiokot
O mamo :( rzeczywiście wyglada chłopak na osowiałego
ale jest pod dobrą opieką, jest szansa, że wydobrzeje
głowa do góry oboje - Ty i kić !

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 15:01
przez Mała1
chłopak wstał, zjadł pół tacki premium(Julitko :1luvu: ), teraz dołozyłam mu jeszcze kapke ze sconomune, równiez zjadł.
To mnie cieszy bardzo :)
Musiałam go wziąć do domu, do klatki wystawowej, a pchły dalej wyskakują z niego i urzadzaja sobie przechadzki po mieszkaniu.
:? nie wiem jak sie ich pozbędę, ale na balkonie juz gorąco i duszno.

Mam nadzieję,ze bedzie z nim dobrze.
Jest bardzo słabiutki, dziąsełka bledziutkie :(

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 15:04
przez iwona_35
Tak kochana Mała uratowała kocinke,,,niestety realie schroniskowe, mimo że zaszczepione,żarelko kupione, witaminki...umierał sobie spokojnie .......powiem szczerze że dziś byłam nieprzytomna...głowa mnie z nerwów tak bolała że myśłałam że umre...nawet z Tangerine się nie pozegnałam....... :oops: :oops: :oops:

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 17:48
przez Mała1
iwona_35 pisze:Tak kochana Mała uratowała kocinke,,,niestety realie schroniskowe, mimo że zaszczepione,żarelko kupione, witaminki...umierał sobie spokojnie .......powiem szczerze że dziś byłam nieprzytomna...głowa mnie z nerwów tak bolała że myśłałam że umre...nawet z Tangerine się nie pozegnałam....... :oops: :oops: :oops:

nie wiem czy uratowała?
bardzo się martwie, nie jest z nim dobrze :crying:

PostNapisane: Pt cze 08, 2007 17:55
przez magicmada
trzymam kciuki. bardzo jest do Mgiełki podobny, a ona przezyła pchły