Sterylizacja ciężarnej kotki:-(

Wczoraj rano przyniosłam do domu małą kotkę. Pojechaliśmy z mężem do weterynarza by ją zbadać bo niestety podejrzewaliśmy ,że jest w ciąży. Nasza pani weterynarz potwierdziła nasze obawy
Najgorsze jest to,że nie możemy pozwolić sobie na nowe małe kocieta, w tamtym roku mieliśmy 4 z piwnicy i bardzo ciężko było znaleźć dla nich chętnych, w sumie efekt jest taki, że jeden z tych łobuziakow został u nas ,pomimo że mieliśmy już jednego kota i psa.
Smutne jest to, że nasza znaleziona koteczka miała kiedyś dom, i właściciela. Jak się dowiedziałam jej pani umarła, była to starsza kobieta.
kotka niestety trafiła na ulice
w końcu podjeliśmy z mężem decyzje,że się nią zaopiekujemy i znajdziemy jej domek (oby sie znalazł). Problem jednak jest w tym,że nasza słodka pani spodziewa sie potomstwa. Pani weterynarz zaproponowała zabieg sterylizacji no i usunięcia płodu. Zabieg będzie za darmo w związku z tym,że jest to kotka znaleziona na podwórku a nas niestety nie stać na taki zabieg
zastanawiam sie jednak jak to wpłynie na kotke, to jest straszne,że trzeba podjąć taka decyzje, mała pewnie juz wie że nosi w brzuszku potomstwo, nie mogę myśleć o tym co ona będzie czuła po zabiegu-STRASZNE:-(
Koteczka jes cudowna, ugniata wszystko co ma pod łapkami a nasz nasz widok wydaje radosne miau:-) przytula sie tak jakby chciała zebrać pieszczoty na zapas, łebkiem bodzie w każdą częśc ciała:-)mruczy i się ociera:-)wiem,że dobrze zrobiliśmy zabierajac ją z podwórka (serce samo się kroi na mysl jakby mogła skończyć) i wiem,że sterylizacja to konieczność ale bu....
zal mi jej:-(
Aha no i kotka jest słodziutka i nikogo sie nie boi, ani psa ani kota:-)jednak zdecydowanie syczy i buczy gdy nasi mali domownicy próbują obwąchać jej tyłeczek. Mali panowie niegdy na oczy nie widzieli kotki, wiec bardzo zdziwieni chcą poznać jej zapach ale ona sie nie daje


Najgorsze jest to,że nie możemy pozwolić sobie na nowe małe kocieta, w tamtym roku mieliśmy 4 z piwnicy i bardzo ciężko było znaleźć dla nich chętnych, w sumie efekt jest taki, że jeden z tych łobuziakow został u nas ,pomimo że mieliśmy już jednego kota i psa.
Smutne jest to, że nasza znaleziona koteczka miała kiedyś dom, i właściciela. Jak się dowiedziałam jej pani umarła, była to starsza kobieta.



Koteczka jes cudowna, ugniata wszystko co ma pod łapkami a nasz nasz widok wydaje radosne miau:-) przytula sie tak jakby chciała zebrać pieszczoty na zapas, łebkiem bodzie w każdą częśc ciała:-)mruczy i się ociera:-)wiem,że dobrze zrobiliśmy zabierajac ją z podwórka (serce samo się kroi na mysl jakby mogła skończyć) i wiem,że sterylizacja to konieczność ale bu....




Aha no i kotka jest słodziutka i nikogo sie nie boi, ani psa ani kota:-)jednak zdecydowanie syczy i buczy gdy nasi mali domownicy próbują obwąchać jej tyłeczek. Mali panowie niegdy na oczy nie widzieli kotki, wiec bardzo zdziwieni chcą poznać jej zapach ale ona sie nie daje

