Strona 1 z 58

Wwa. Powązkowska. My na wakacje, a kot na ulicę :((

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 22:12
przez Agalenora
Pewnie znacie ten schemat... :(

Karmicielki, w dość zaawansowanym wieku i stado kotów.

Ile ich jest, kilkanaście, może nawet więcej... w kilku miejscach, nie wszystkie przyszly - gdzie nie spojrzeć, tam kot.

Dzis wieczorem odwiedziłyśmy to miejsce z mamuśką.

Wzięłam aparat fotograficzny, aby rozeznać sie w sytuacji.
O godzinie dwudziestej zaczęły schodzić się koty. Pora karmienia.

Zakładam ten wątek z bolącym sercem, nie wiem, czy dam radę sama coś zdziałać. I ile sama mogę zrobić, nie wiem.
Obiecałam pomoc ze sterylkami.

Okazało się... że w stadzie jest kilka kotek, żadna nie jest wykastrowana.
Jedna z wyraźnym brzuchem.
dwie podobno niedawno urodziły.
Trzeci miot w innym miejscu.

jest kocurek z przetrąconą łapą (samochód?) Jest też długowłosa koteczka, prawdopodobnie 'pseudohodowlana'... znudziła się - też wg. karmicielek niedawno się okociła.



Kocięta, jeżeli zostaną odkryte odpowiednio wcześnie są usypiane.
Co to znaczy - odpowiednio wcześnie - nie wiem.

Trudno było się z paniami dogadać.

Karmicielki są trzy. Mówiła jedna 'liderka' - mam jej namiary telefoniczne.


Sama nie dam rady. Panie są... Hmm. Nieufne, uprzedzone.
'czego ona chce'

Dowiedziałam się, że jak na chwilę obecną... to one sobie świetnie poradzą, i w sumie nie mogą wytypować kotek do kastracji. No bo dwie urodziły, jedna w zaawansowanej ciąży. Inna, której miot niedawno został uśpiony, zostanie wykastrowana w pobliskiej lecznicy.

Podobno w zeszlym roku urodziło się kilka miotów i żadne z kociąt nie przetrwało zimy

Jak mam rozmawiac? What next?

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 22:26
przez Agalenora
udało mi się zrobić kilka zdjęć, choć już ściemniało się i nie są zbyt rewelacyjnej jakości

Bury kolor jest w przewadze. Koty zaczynają schodzić się na karmienie
Obrazek Obrazek

Długowłosa, bardzo nieufna kicia. podobno niedawno się okociła. Nie wiadomo, gdzie jest miot
Obrazek

To kolejna kocia mama z przychówkiem.
Jedyny przychówek, o którym wiadomo gdzie jest. W zamknietej komórce, tuż obok, za drzwiami na zdjęciu.
Dwa pozostałe mioty, w tym ten "długowłosy" nie zostały zlokalizowane.

Obrazek


Aha. Niektóre kocury podobno zostały wykastrowane. Oto jeden z nich, dorodny hebanowiec. Pozwolił mi się pogłaskać.
Obrazek

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 3:06
przez Jana
Damy radę. Będziemy łapać te kotki i kastrować. Po kolei.

Z kociakami gorzej :(

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 7:29
przez Agalenora
Jana, jestem 'za' 8) jak najbardziej za. Dzięki :)

Na tym etapie robota 'koronkowa' :roll: - czyli jak przekonać karmicielki do naszej pomocy i zachęcić do kooperacji...

1. Ich sposób na ograniczenie populacji to usypianie ślepych miotów, o ile mioty się znajdą... Tym razem nie znalazły się.
Więc kotki są nie wykastrowane. .

2. Mam telefon 'liderki'.

Jak nie skiepścić sprawy, panie są nieufne, pewne swoich racji... Muszę z nią pogadać.

3. Jak na chwilę obecną, jest jedna kotka w zaawansowanej ciąży.
Ponoć lokalna pani wet, na ktorej zdanie Panie powołują się, stwierdziła że na kastrację aborcyjną za późno (brzuch jest już dosć duży). Jak przekonać panie... że jednak nie jest?

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 8:01
przez dorcia44
czyli jednak są :cry:
co do karmicielek potrzebna osoba z dużą siłą przekonywania :wink:

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 8:10
przez Mysza
rany :(

powolutku naciskać, niech dadzą jednąkotkę do wyciącia, jak wróci cała i zdrowa po sterylce, to dadzą drugą już ufjniej
Nie wiem jak przekonać by dały tą ciężarną :(

Może zagadać, ze skoro tak dobrze się kotami opiekują (podlizać trochę), tak dobrze karmią, to ona jest troszkę gruba i ciąza nie musi być tak zaawansowana?

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 8:19
przez Agalenora
No właśnie...

Bez kooperacji z nimi niewiele da się zdziałać.

Brzuchatą łapałabym w pierwszej kolejności, oby tylko panie dały się namówić.
Dorciu, czy mam siłę przekonywania? ... nie wiem.

Argumenty mam, sporo, ale nie chcę nimi bezlitośnie rzucać w karmicielki. Tylko tak stopniowo...

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 8:20
przez kalewala
Nie zazdroszczę zadania ....

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 8:27
przez dorcia44
Agatko wierz mi masz siłe 8) tylko trzeba je jeszcze umiejętnie podejść..dasz sobie rade.

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 8:32
przez Mysza
Mozna jeszcze umówić się z dobrym wetem, takim co wytnie cięzarną, uprzedzić, namówić karmicielkę, by ze złapaną kotką i z Tobą pojechała do tego weta tego dnia (zgrac czasowo) i niech wet pogada, zawsze to jakiś autorytet.

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 8:58
przez Jana
Dziś wybieram się do p. Krysi (tej niższej), zapytam czy mogę podać telefon - jeśli tak, to niech tamta karmicielka zadzwoni i pogada z kimś z "tej samej strony barykady".

Mamy świeży i dość tragiczny przykład Zołzy junior, jak się może skończyć ciąża...

"Nasza" wetka jest świetnym chirurgiem i robi sterylki kotkom w bardzo zaawansowanej ciąży, co na zdrowie tym kotkom wychodzi.

Pójdziemy, pogadamy. Damy radę, no.

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 9:06
przez dorcia44
:ok:

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 9:16
przez mamuśka
Super, Agalenorko, że założyłaś ten wątek :)
Ja proponuje... Zabrać po prostu tą kotkę brzuchatą bez pytania :) Zanim babki się zdecydują, urodzi i znów nie znajdziemy miotu... Trzeba działać natychmiastowo... A o inne koty pytać... ;)
Takie moje zdanko...

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 9:20
przez ariel
mamuśka pisze:Super, Agalenorko, że założyłaś ten wątek :)
Ja proponuje... Zabrać po prostu tą kotkę brzuchatą bez pytania :) Zanim babki się zdecydują, urodzi i znów nie znajdziemy miotu... Trzeba działać natychmiastowo... A o inne koty pytać... ;)
Takie moje zdanko...


Mamuśka, gdyby była tylko jedna kotka, to można tak działać.
Ale kotek jest wiele :(

PostNapisane: Czw maja 24, 2007 9:22
przez mamuśka
Ale właśnie tylko tą jedną... :( Poszukać miejsca w jakiejś lecznicy i ciach... Wiem, że wydaje się to proste a takie nie jest... Ale nadzieja... :roll: