
Karmicielki, w dość zaawansowanym wieku i stado kotów.
Ile ich jest, kilkanaście, może nawet więcej... w kilku miejscach, nie wszystkie przyszly - gdzie nie spojrzeć, tam kot.
Dzis wieczorem odwiedziłyśmy to miejsce z mamuśką.
Wzięłam aparat fotograficzny, aby rozeznać sie w sytuacji.
O godzinie dwudziestej zaczęły schodzić się koty. Pora karmienia.
Zakładam ten wątek z bolącym sercem, nie wiem, czy dam radę sama coś zdziałać. I ile sama mogę zrobić, nie wiem.
Obiecałam pomoc ze sterylkami.
Okazało się... że w stadzie jest kilka kotek, żadna nie jest wykastrowana.
Jedna z wyraźnym brzuchem.
dwie podobno niedawno urodziły.
Trzeci miot w innym miejscu.
jest kocurek z przetrąconą łapą (samochód?) Jest też długowłosa koteczka, prawdopodobnie 'pseudohodowlana'... znudziła się - też wg. karmicielek niedawno się okociła.
Kocięta, jeżeli zostaną odkryte odpowiednio wcześnie są usypiane.
Co to znaczy - odpowiednio wcześnie - nie wiem.
Trudno było się z paniami dogadać.
Karmicielki są trzy. Mówiła jedna 'liderka' - mam jej namiary telefoniczne.
Sama nie dam rady. Panie są... Hmm. Nieufne, uprzedzone.
'czego ona chce'
Dowiedziałam się, że jak na chwilę obecną... to one sobie świetnie poradzą, i w sumie nie mogą wytypować kotek do kastracji. No bo dwie urodziły, jedna w zaawansowanej ciąży. Inna, której miot niedawno został uśpiony, zostanie wykastrowana w pobliskiej lecznicy.
Podobno w zeszlym roku urodziło się kilka miotów i żadne z kociąt nie przetrwało zimy
Jak mam rozmawiac? What next?