Strona 1 z 3

Lori - panna od schabowych/zdjęcia str. 2

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 19:42
przez Dobranocka
Witajcie :)
Chciałabym przedstawić wam pewnego małego, wściekłego potwora, który to dnia trzynastego maja zamieszkał w moim domu.
Lori - bo tak nazywa się ów potwór - ma około dwóch i pół miesiąca i jest śmieszną, włochatą kulką z charakterem. Nikt tak dobrze jak ona nie potrafi kochać właścicieli, swą miłość przy tym okazując w drapaniu, podgryzaniu i przeżuwaniu - w efekcie czego obecnie moje dłonie przypominają kotlet schabowy przed usmażeniem. Ale również nikt, absolutnie nikt, nie potrafi tak pięknie bulgotać, kiedy to egoistycznie umości się na człeku, w najmniej wygodnej dla niego pozycji. Warto również dodać, że nosowe całuski Lori budzące mnie co rano, przyprawiają o zawrót głowy i temu podobne. A i apetytu można jej pozazdrościć. Nie zdążę nawet nasypać do miseczki jedzenia, a już żądny pokarmu jęzor oblizuje jej brzegi. I nawet u weterynarza bywa łaskawie grzeczna, kiedy to daje wyczyścić sobie kosmicznie brudne uszy - które, swoją drogą, w piątek będą przeglądane w sprawie pana Świerzba.
Ogólnie rzecz biorąc - z południa Polski przez przeszło osiem godzin jazdy samochodem, przyjechała do mnie maleńka kotka, uratowana przed wywozem na „wczasy” do laboratorium.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Lori - panna od schabowych.

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 19:52
przez aamms
Jaka śliczna puchata.. :love:


Dobranocka pisze: przyjechała do mnie maleńka kotka, uratowana przed wywozem na „wczasy” do laboratorium.



mam rozumieć, że miała wylądować w laboratorium jako zwierzątko doświadczalne? 8O :strach:

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 19:57
przez Dobranocka
Tak, a dokładniej w laboratorium Jelfy, o której to ostatnimi czasy głośno było w mediach. 8O

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 19:59
przez aamms
Dobranocka pisze:Tak, a dokładniej w laboratorium Jelfy, o której to ostatnimi czasy głośno było w mediach. 8O


:evil:

całe szczęście, że jest u Ciebie..

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 20:03
przez lidkam
Jaka przesłodka :D i podobna do moich dwóch urwisów ;)

Na szczęście ta kochaniutka kruszynka jest u Ciebie :D

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 20:18
przez Dobranocka
Dziękuję za te pochwały dla mojej małej Wścieklizny. Przeczytam jej, to może się nieco łaskawie zawstydzi. :)

Lori w chwili obecnej opuściła moje wymiętolone ramię po ponad godzinnej drzemce i poszła pobawić się z szalikiem, który to dziwnym sposobem "sam" wyleciał z szafki.
Jedno mnie zadziwiło u weterynarza. Otrzymałam od niego książeczkę zdrowia dla mojego kota. W rubryczce "rasa" wpisał mi pers. Jakkolwiek nosek Lori mówi sam przez się, że do tego rasowego arystokraty nieco jej daleko. Czyżby niekompetencja? Czy może takie uchybienia rasowe są dopuszczalne? (Coś niecoś słyszałam o tym, że ponoć - w co niezbyt wierzę - rodziciele Lori byli rasowi, ale ni słowem nie wspomniałam o tym weterynarzowi.)

PostNapisane: Śro maja 23, 2007 20:32
przez aamms
Dobranocka pisze:Jedno mnie zadziwiło u weterynarza. Otrzymałam od niego książeczkę zdrowia dla mojego kota. W rubryczce "rasa" wpisał mi pers. Jakkolwiek nosek Lori mówi sam przez się, że do tego rasowego arystokraty nieco jej daleko. Czyżby niekompetencja? Czy może takie uchybienia rasowe są dopuszczalne? (Coś niecoś słyszałam o tym, że ponoć - w co niezbyt wierzę - rodziciele Lori byli rasowi, ale ni słowem nie wspomniałam o tym weterynarzowi.)


weź pers w cudzysłów i będzie tak jak powinno być.. bo rzeczywiście podobna trochę do persa starego typu..

ale skoro bez papierów, to można tylko napisać, że podobna do persa a nie, że jest persem.. :)

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 18:08
przez Dobranocka
Dzisiaj wraz ze wściekłą panną Lori wybrałam się do weterynarza. Nie obyło się bez płaczu i udawania "zdechłego kota", ażeby choć na chwilę wystawić garbatego nochala z transporterka. Jednakowoż dojechawszy autobusem do lecznicy wraz z niedobrą panią Klaudią - Lori: Bo tak strasznie cuchnie od niej psem, fu! - drapieżnik stracił swój tupet i spotulniał. Tam bardzo miły weterynarz zajrzał kotku do środka od tyłu, pochuchał tu i ówdzie na futerko no i... zrobił te straszne rzeczy! Najpierw panna Wścieklizna została potraktowana wacikiem po brudnych uszach (na szczęście Świerzba brak :) ). A potem - ku mojej uciesze - zostały skrócone szpony! :twisted: Po prawdzie wróciwszy do domu, pozbawiona ostrych pazurków Lori, ograniczyła się w czasie zabawy do potraktowania mojej ręki niemniej ostrymi zębiskami, ale zawsze to coś! (Tym bardziej, że moja ręka przypomina już kotleta schabowego.) Jednakowoż nie minęło pół godziny, a najstraszliwszy ze straszliwych, potwór, padł ze zmęczenia na moich kolanach, mrucząc jak wrząca woda. (Dopowiem po cichu, że i ja potem usnęłam, wszak godzina jazdy autobusem MZK naprawdę bywa ponad ludzkie siły.) A wtedy to udało mi się wyczesać chrapiącego kociaka - można by to jednak nazwać Syzyfową pracą, bo po moim triumfalnym wyczynie po chwili nie było widać efektu. :twisted: [/url]

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 18:24
przez nikagda
Śliczną masz dziewczynkę na stanie :1luvu: :1luvu: :1luvu:
Do jakiego weta w Słupsku chodzisz? Bo ja mogę kilku odradzić i jednego mniej więcej polecić :)

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 18:27
przez Dobranocka
O proszę. Czyżby Słupsk był tak rozsławiony? Jakże mi miło. :)

A ze Wścieklizną zaglądam do lecznicy przy ul. Zygmunta Augusta (do pana Piotra Barana), bo podobnoć najlepsza, a i jak narazie dla mnie niedroga.[/url]

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 19:01
przez nikagda
Ze Słupska się wyprowadziłam kilka lat temu i paru wetów tam zaliczyłam :)
Nie polecam lecznicy na ulicy Piłsudskiego - strasznie zdzierają.

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 20:26
przez Marcelibu
Twoja "Wścieklizna" jest prześliczna i przesłodka!!! Cudo!

PostNapisane: Sob maja 26, 2007 8:46
przez Dobranocka
Marcelibu pisze:Twoja "Wścieklizna" jest prześliczna i przesłodka!!! Cudo!


Nie dajcie się zwieźć pozorom. Pod tym uśmiechniętym pyszczkiem kryją się dwa rzędy gotowych do kąsania "na żarty" zębisk. 8)

PostNapisane: Sob maja 26, 2007 8:48
przez nikagda
Dobranocka pisze:
Marcelibu pisze:Twoja "Wścieklizna" jest prześliczna i przesłodka!!! Cudo!


Nie dajcie się zwieźć pozorom. Pod tym uśmiechniętym pyszczkiem kryją się dwa rzędy gotowych do kąsania "na żarty" zębisk. 8)


Bycie kąsanym przez zębiska tak przesłodkiej mordki to przecież czysta przyjemność :lol:

PostNapisane: Sob maja 26, 2007 20:03
przez Dobranocka
A oto świeża porcja Wściekliznowych fotek. Zdjęcia słabej jakości, bo i aparat w komórce niezbyt dobry (cyfrówka wyjechała na wczasy do Szwecji).
Muszę wyjawić, że Lori bardzo trudno jest uchwycić, kiedy "żyje", toteż większość zdjęć, które będę umieszczała na forum, będą senno-śpiącymi fotami.
Dzisiaj Wścieklizna zwiedzała nieco zieleni przed domem. A zwiedzała tak intensywnie, że do dom trzeba było przynieść ją na rękach, po za smyczą wracać nie chciała za żadne skarby.

Tutaj mamy kota parapetowego:
Obrazek

A tutaj kot w pełnej krasie, rozciągnięty na kocu z Bobem Budowniczym:
Obrazek
(Lori: Co się gapisz?!)
Obrazek
Obrazek