Strona 1 z 3

List do Pana Boga

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 17:46
przez wujo sredniak
Panie Boże!
To ja, Tosia. Kotka od wuja sredniaka i paniusi Kasik.Z Łodzi.
Właśnie się dowiedziałam, że ...jestem chora :-(
Przez pierwsze 3 lata swojego życia mieszkałam z kilkunastoma kotami u jednej pani w mieszkaniu. Nie było mi źle... miałam gdzie spać, dostawałam jeść, no...z łazienka było gorzej, bo cały czas było troche brudno, ale jakoś dawałam rade...
I kiedyś... nasza pani umarła :-(
Zachorowałam...dostałam jakiegoś grzyba. Zawieźli mnie do schroniska.Tam było niefajnie. Zimno, cały czas ktoś szczekał, było okropnie.
I nagle, nie wiem kiedy i jak znalazłam sie w jakimś dziwnym miejscu. Dziwnym,ale cichym, suchym i w miare spokojnym. Dawali mi jesc, pić też, samarowali mnie czyms, miałam znowu kolezanki. Cały czas ktoś przychodził i odchodził! Z różnymi zwierzątkami.Jak sie potem dowiedziałam, mieszkałam w lecznicy dla zwierzat! U cioci Ewy(która jest moim lekarzem pierwszego kontaktu) i cioci Zosi, która daje mi różne smakołyki :-)
I nagle zjawiła sie moja paniusia-jak się potem okazało. Przynosiła mi mieloną wołowinkę, przytulała mnie, odwiedzała mnie bardzo często!
Sami zobaczcie:

http://www.youtube.com/watch?v=eFTbEN7Rhr0

I pewnego marcowego dnia....(to był mój najszczęśliwszy dzień!!!)...zabrała mnie do swojego domu!
Ale fajnie było :-) Na początku sie bałam, chowałam w wersalce. Tam był jeszcze jeden biały Kot! Wszystkim się interesował, troche sie go obawiałam.
Jednak w niedługim czasie staliśmy sie rodziną. To nic, że -Figa-tak się wabi ten kot, czasami mnie gania po mieszkaniu, czasami mnie gryzie w nogę. Ja uciekam, bo mam swoje kryjówki. A jak się zdenerwuje, to jej przytłożę po nosie i mam spokój :-)
Panie Boże!
W tym nowym dla mnie miejscu...2 lata temu... znalazłam SWÓJ DOM! Tutaj mnie kochaja! Karmią! Daja pić i codziennie nowa woda jest!! Czasami podawaja smakołyki, za którymi swoją drogą to ja nie przepadam ; Wolę normalną karmę i to mi starcza.
A mój wujo to mnie kocha najbardziej!
Obrazek

Dwa razy byłam na wczasach nad morzem! Wdychałam jakis jod? Czy coś takiego...
Raz byłam na nartach w Tatrach! No...narty to ja widziałam tylko w samochodzie...ale i tak było fajnie :) Inaczej sie oddychało...z Figa sie powygłupiałam...spoko było :-)
A kilka razy byłam na czymś takim, na co wujo mówi "działka". Tam to było dopiero superowo! Ale się wybiegałam! Goniłam ptaki i inne muchy. A raz upolowałam jaszczurkę... i zaniosłam ją swojej paniusi...nie wiedzieć czemu paniusia zaczęła piszczeć... hmmm.... może człowiekom sie jaszczurki nie podobywujom?!
I jest mi dobrze z tymi moimi człowiekami,wiesz Panie Boże? Naprawdę!Szczelam baranki moim człowiekom - a oni sie śmieją i cieszą :-) Ostatnio codziennie do nich przychodze i daje buziaka na dobranoc-zaraz jak tylko zgaszą światło. :-) Cieszą się z tego bardziej ode mnie :-) Dziwne te człowieki czasami...
A pare dni temu...coś mi się zrobiło na głowie...
Obrazek

Wszyscy mysleli, że po prostu nabiłam sobie guza... bo to tak nagle mi wyskoczyło....w ciągu kilku godzin...
Pojechaliśmy do cioci Ewy... zrobiliśmy przeswietlenie...a w piatek zrobili mi jakąś biopsję czy coś takiego...
I dzisiaj w południe... paniusia gdzies zadzwoniła i potem zawołała wuja i powiedziała, że mam jakiegos nowotwora... zaczęła płakać... :-(

Panie Boże!
Podobno to jest straszna choroba.I na to się umiera czasami :-(
Chciałabym tu zostać,wiesz! Tutaj jest mi dobrze! Tutaj mnie wszyscy kochają...
Jeszcze mam czas by przejść przez tęczowy most...Wiesz?
Pomóż mi proszę...

Tosia


p.s.autora: Będziemy walczyć!

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 17:57
przez agiis-s
Dobry Panie Boże
ja się podpisuję pod Tosiowym listem....ona ma czas..niech pobryka tu na ziemi...
Ruda Ryśka

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:00
przez xandra
ehhh, biedna kocinka
dobrze, ze ma wspaniałych ludzi

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:02
przez Dorota
To jeszcze nie pora...

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:04
przez Ayane
Bądź dzielna Tosiu...

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:04
przez Blond Tornado
Za szczęśliwe zakończenie tej pięknej opowieści... :ok:

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:05
przez ewung
Zaciskamy kciuki i kocie-łapcie za Tosieńkę

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:07
przez caty
I ja się podpisuję - Panie Boże....no, przecież tak sie nie robi ...No przepraszam, może się za bardzo z Tobą spoufalam, ale...przecież zawsze miałes ze mna same problemy, wytrzymaj i tym razem, zresztą moje koty, jak co do czego dojdzie wstawią się za mną i niewiele będziesz mógł powiedzieć...więc - przemyśl sobie to wszystko jeszcze raz...W końcu Tosia do niczego ci tam niepotrzebna. No...

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:08
przez VeganGirl85
Trzymam kciuki, a Ozypers łapki, musi być dobrze :ok:

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:13
przez dakota
Tosiu :( , tylko czasami się umiera, a często choroba mija, a kot może brykać tu na ziemi, jeszcze długo i szczęśliwie
Duzi są wówczas dla kota jeszcze bardziej mili niż normalnie i wybaczają kotu wszystko
czasem warto troszkę pochorować i szybko, szybciutko wyzdrowieć
Tosiu, na ciebie jeszcze nie czas
trzymajcie się

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:23
przez notoco1
chyba to mi sie nie śni??poryczałam się.gdyby w mojej okolicy byli tacy ludzie....ech...karmie te biedne dzikuski. co jeden ubędzie to dwa przybędą. już nie daje rady. ludzie obojętnie przechodzą obok kotów bezdomnych. niewielu jest takich co to rzucą jakiś kąsek czasem.większosci kotyprzeszkadzają/sami wychowali się na wsi przy zwierzętach/ja nie mogę przejsc obojętnie,zawsze mam cos przy sobie.sama wzięłam 2 koty bo były chore. miały być tylko do czasu jak ozdrowieją.ale zrobiła sie zima i zostały. już drugi rok.idąc do pracy też karmir kilka bidulek. ostatnio ktoś zlikwidował domek gdzie mieszkały kotki z mamą. i tak sie plątają po osiedlu.jest to dla nich zagrożenie.wydaje mi sie ze chyba włascicielka zmarła i nie ma sie kto nimi zaopiekować.

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:29
przez Anda
i ja się przyłączam:
"zrób coś"

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:36
przez Femka
Nic się nie bój Tosiu. Ciocia Ewa Ci pomoże z Jego pomocą. Wstawimy się za Tobą wszyscy.

Femka i Spółka

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:37
przez justy
:cry: nie wstydze sie przyznac, ze sie poplakalam... trzymamy mocno kciuki. tosiu, badz dzielna :!:

PostNapisane: Pon maja 21, 2007 18:47
przez VeganGirl85
notoco1 pisze:chyba to mi sie nie śni??poryczałam się.gdyby w mojej okolicy byli tacy ludzie....ech...karmie te biedne dzikuski. co jeden ubędzie to dwa przybędą. już nie daje rady. ludzie obojętnie przechodzą obok kotów bezdomnych. niewielu jest takich co to rzucą jakiś kąsek czasem.większosci kotyprzeszkadzają/sami wychowali się na wsi przy zwierzętach/ja nie mogę przejsc obojętnie,zawsze mam cos przy sobie.sama wzięłam 2 koty bo były chore. miały być tylko do czasu jak ozdrowieją.ale zrobiła sie zima i zostały. już drugi rok.idąc do pracy też karmir kilka bidulek. ostatnio ktoś zlikwidował domek gdzie mieszkały kotki z mamą. i tak sie plątają po osiedlu.jest to dla nich zagrożenie.wydaje mi sie ze chyba włascicielka zmarła i nie ma sie kto nimi zaopiekować.


myślę, że jak założysz nowy wątek, będziesz miała większe szanse na uzyskanie pomocy, a może ktoś z Twoich okolic będzie mógł pomóc?

a skoro już drugi raz w tym wątku piszę, to powtórzę:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:i jeszcze więcej :!: dla Tosi i jej Państwa, żeby się nie załamywali...