No ja sama nie wiem, ale wydaje mi sie, ze jak ktos przewozi kota, to nie wsypuje mu chrupek do koszyka, bo to i choroba lokomocyjna sie moze zdarzyc i kot podczas podrozy moze sie wybabrac w chrupkach.
A jak ktos zdecydowal sie na jego wyrzucenie, to z calym majdanem, bo po co mu on, a tak ma czyste sumienie i znajomym mozna powiedziec (przeciez wszyscy wiedza ze mielismy kota) ze kot zostal oddany, a ze jestesmy tacy dobrzy to jeszcze koszyk i wszystko tez dalesmy...och!!!
I co najwazniejsze.....jak kot siedzi w koszyku i nie moze wyjsc, to znaczy ze mamy pewnosc, ze juz do nas nie wroci, bo nie ma jak szukac domu....
Moze sie myle, ale ja juz w ludzi nie wierze.....przykro mi
W zeszlym roku jak mialam takie klopoty z Jimmkiem i jego kamieniami, to moja kolezanka potrafila powiedziec, "wiesz za to co wydalas juz za leczenie, to mogla bys kupic sobie takie dwa koty"
Dodam ze juz nie jest moja kolezanka