Strona 1 z 2

Jak wprowadzic kryta kuwete?

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 19:10
przez zuza
Kupilam. Wpadlam na to, zeby przesypac tam zwirek, w ktorym koty jus sie zalatwialy. Wyjelam drzwiczki. Pytanie brzmi - czy mam postawic obie kuwety? i poczekac az sie przestawia? I potem zabrac te stara?
Czy po prostu przesypac piasek i zostawic tylko nowa?

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 19:25
przez ipsi
ja zostawilabym nowa..a noz widelec wcalenei pokochaja nowego kibelka?a tak nei beda mialy wyjscia! 8)

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 19:27
przez zuza
A jak wyjsciem okaza sie nasze buty? ;-)
Wez pod uwage, ze zadna z nich nigdy (nie liczac choroby) nie zalatwila sie poza kuweta...
Ja wolalabym nie stwarzac precedensu... ;-)

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 19:32
przez Katy
Moim zostawiłam tylko krytą. Z drzwiczkami. Poradziły sobie bez trudu :wink:

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 19:35
przez ipsi
no widzisz zuza nie bedzie precedensu!
jak sie zalatwiaja tylko dokuwety to na moj rozumek nie narobia do butow..kuweta przestronna mily zwirek..a buty...to nie tooo nie wierze ze chcialoby im sie az tak gimnastykowac zeby do nich narobic :twisted:

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 19:38
przez lidiya
ja skorzystalam z czyjejs juz rady.... ( przepraszam, ze nie paietam czyjej). Na poczatku wyjelam drzwiczki, wsypalam swiezutkiego swirku - duzo, a w starej zostawialm tak na dnie , tylko odrobinke. I oczywiscie wybraly kryta :) Jednak do dzis nie toleruja oryginlanych drzwiczek od kuwety. Zrobilam wiec takie z gumy ( z podkladki pod talerze na stol) i takie im odpowiadaja, ladnie wyglada i zwirek mniej sie wysypuje.

Ja jednak nie zrezygnowalam z niezakrytej kuwety bo musza stac i tak 2 kuwety , na tyle kotow 1 to byloby za malo.

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 19:39
przez ani
Gratuluję zakupu :D
U mnie wprowadzanie krytej kuwety trwało 3 dni - tak długo chyba raczej z powodu mojego przewrażliwienia.
Kissa nie korzysta ze żwirku, w poprzednim domu w "kuwecie" miała gazety. U mnie dostała żwirek i potraktowała go jako świetną zabawkę - a na zabawki się przecież nie siusia. Potrafiła przesiadywać przy kuwecie i grzebać w niej łapkami, ale każda proba wstawienia jej tam kończyła się paniczną ucieczką koty z łazienki. Dostała więc kuwetę bezpodłożową - płytki pojemnik z drenem, pod który wlewa się trochę wody. Na wierzchu troszkę podartego papieru. Jako że taka kuweta pachnie... hm... gorzej, niż żwirkowa, postanowiłam kupić krytą. Wybrałam taką, w ktorej mieści się dotychczasowa kuweta.
Po przyniesieniu jej do domu postawiłam na miejscu starej, a stara wylądowała wewnątrz. Początkowo chciałam wyjąć drzwiczki, żeby kicia nie bała się wchodzić, ale potem pomyślałam, że będę ją później musiała od nowa uczyć wchodzenia przez drzwiczki i... zostawiłam je.
Kicia nie chciała oczywiście wejść do środka, wstawiona tam uciakała natychmiast. I o dziwo, uciekając zawsze wiedziała, jak wyjść przez drzwiczki. :D
Pokrywa kuwety wylądowała więc w przedpokoju, a dno zostało razem ze starą. Pod pokrywę wkładałam w trakcie zabawy ulubione zabawki - kicia od razu pojęła, jak się do nich dostać przez drzwiczki. I od razu się wycwaniła - nie wchodziła cała, wkładała tylko przednie łapki i łepek i robiła się dłuuuuuuuga - sięgała na całą długość kuwety, a nogi zostawały bezpiecznie na zewnątrz. Wtedy zaczęłam wkładać zabawki na sznurku, ktory ciągnęłam z przeciwnej - ślepej strony kuwety. Po kilku takich "sesjach" pokrywa wylądowała spowrotem w łazience tuż obok dna ze starą kuwetą w środku. Kiedy "przyłapywałam" kicię w kuwecie (to nie było trudne - te sprawy Kissa zawsze lubi załatwiać w towarzystwie), nakrywałam kuwetę i kota musiała się sama wydostać.
Na trzeci dzień rano, kiedy wiedziałam, że Kissa będzie chciała siusiu, nakryłam kuwetę i czekałam obok. Kissa robiła kilka "podejść", nie mogła się zdecydować, ale w końcu natura przeważyła i... weszła.
Potem bałam się, że z "tym drugim" kicia nie będzie chciała wejść do kuwety. Czekałam więc jak głupia, co jakiś czas namawiając Kissę do wejścia. A ona była chyba mądrzejsza ode mnie - bo co jakiś czas właziła przy mnie do środka i przesiadywała tam, jakby chcąc mi pokazać, ze już się nie boi, tylko po prostu jej się teraz nie chce :D
Kiedy zrobiła tam już i "to drugie", odetchnęłam - i jest super. Tylko zapachy wewnątrz są mocno odurzające... Przy żwirku może mniej...
Trzeba często sprzątać i myć, ale jest OK :D
Myślę, że to dobry pomysł, że nasypałaś tam trochę używanego żwirku.
Jeśli masz czas, to radziłabym Ci nie stawiać 2 kuwet, raczej jedną, i pilnować, a przedtem "zapoznać" koty z wejściem, żeby przestały się bać.
Ja kupiłam kuwetę tuż przed weekendem :wink:

Powodzenia :!:

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 20:08
przez zuza
TZ mnie wysmial... ;-)
Wstawillismy kuwete z drzwiczkami ze starym zwirkiem w to samo miejsce i czekamy na reakcje... butow nie schowalam ;-)

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 20:18
przez Agata
Moje koty z sama zmiana kuwety nie miały problemu. Postawiłam krytš z wyjętymi drzwiczkami, starš zabrałam i w nowej kuwecie od razu były oba naraz - musiały zbadać przecież to cudo.Za chiny nie mogły się nauczyć tych drzwiczek, ale wzięłam je na sposób. Otóż zawsze jak myję kuwetę i wsypuje œwieży żwirek to kotfory moje po prostu MUSZĽ natychmiast choćby kropelkę z siebie wycisnšć w ten œwieżutki żwirek. Pewnego dnia po umyciu kuwety zamontowałam drzwiczki i... koty oba naraz weszły do kuwety jakby drzwiczki były tam zawsze.

PostNapisane: Pon kwi 07, 2003 20:52
przez ani
Otóż zawsze jak myję kuwetę i wsypuje œwieży żwirek to kotfory moje po prostu MUSZĽ natychmiast choćby kropelkę z siebie wycisnšć w ten œwieżutki żwirek


U mnie jest dokładnie to samo! Tylko że bez żwirku :D

PostNapisane: Wto kwi 08, 2003 7:44
przez zuza
No wiec drzwiczki wyjelam jednak. Bialy kot sie do kuwety przymierzal, ale uciekl spanikowany... :roll:
Czarna wieczorem poszla, niuchnela i zalatwila co trzeba na zupelnym luziku.
Bialasowi sie chcialo, ale strach byl wiekszy niz potrzeba. Mimo glaskania i zachcajacego grzebania w piaseczku dala dyla i udawala, ze ona w ogole nie musi. W nocy Czarniutka potwierdzila, ze jak dla niej - jest ok. A Bialas od rana juz sie czail trzy razy. Teraz chyba wlasnie kopie ;-) Ide zajrzec, ale chce po9czekac az skonczy, zeby jej nie straszyc...
Sukces!

PostNapisane: Wto kwi 08, 2003 8:32
przez Basia_G
Gdy Junior się doczekał krytej kuwety- jakiś m-c temu, to wyjęłam drzwiczki. Wsypałam świezy żwirek , i .... czekaliśmy. Na poczatku Junior podszedł dość niewnie, potem zrobił sobie z niej kocią budę, w której bardzo fajnie mu sie spało. My cały czas chodziliśmy za nim jak idioci, aby nie narobił w jakieś niedozwolone miejsce, w koncu wieczorem poddał się po długotrwałej walce z własnym pęcherzem i poszedł ochrzcić nowy nabytek. My odetchneliśmy z ulga i poszliśmy spać.

PostNapisane: Wto kwi 08, 2003 16:34
przez Oberhexe
Zuza, my też byliśmy zmuszeni do zdjęcia drzwiczek. Hacker ich na poczatku nie tolerował, ale po tygodniu, kiedy już do samej budki kuwetowej sie przyzwyczaił, założylismy drzwiczki, pokazaliśmy kotu, ze się uchylają i kicior załapał :D

PostNapisane: Sob kwi 12, 2003 22:19
przez zuza
Dzis zalozylismy drzwiczki.

Bialas spekal ;-) Musielismy zdjac. Ale po zalatwieniu przez nia zalozylismy znowu.

Czarniutka poszla do kuwetki, popatrzyla, zamkniete, obeszla od tylu, hm... obejrzala boki, hm... wrocila do wejscia i zaczela kombinowac lapka, ale nie wiedziala co ma kombinowac, wiec zaczela sie ogladac o pomoc. Podeszlam, uchylilam drzwiczki. Weszla do srodka. Jak zaczelam grzebac powoli opuscilam drzwiczki. Zamarla, ale po chwili znowu zaczela grzebac. Wyszla otwierajac sobie drzwiczki bez problemu.

Spryciara :-)

Niestety Bialas na razie nie wspolpracuje... Na nic chyba drzwiczki zdejme... a jutro bedziemy kontynuowac nauke ;-)

PostNapisane: Nie kwi 13, 2003 0:29
przez TŻ Oberhexe
No tak, Megi zapomniała dodać, że po jakichś dwóch tygodniach od zaakceptowania krytej kuwety odkryliśmy pewną słodką tajemnicę naszego chrupkożercy, że mianowicie raz musiał ulżyć pęcherzowi (w czasie kiedy kuweta miała jeszcze początkowo założone drzwiczki). A gdzie to zrobił? W szafie w przedpokoju wprost na mój prawy but typu wiosennego... Zaśmierdziało dopiero po wyjęciu...