jak bimis sobie poradzil... znowu

wlasnie przez kilka bardzo dlugich minut szukalam po calym mieszkaniu bimisia. szelescilam jedzonkiem, wolalam kicikici i nic (bimis jest kotem, ktory przybiega jak tylko slyszy, ze ktos idzie do kuchni). w panice rzucilam sie sprawdzac czy kot nie pierze sie w pralce - nie pral sie. czy nie ma go za oknem - nie bylo go. w koncu wpadlam, zeby sprawdzic w szafie - nie bylo go... sprawdzilam w drugiej szafie (prawie nigdy nie uzywanej) i co zobaczylam... bimis siedzial sobie wygodnie na recznikach i wcinal karme doko z dwoch rozerwanych torebek
. wsadzilam tam ta karme pol roku temu bo mialam ja zaniesc podworkowym kotom po tym jak bimisia odmowila jedzenie tejze. podworkowym w koncu zanioslam wtedy co innego, a o tej zupelnie zapomnialam
. bimis zjadl ponad 1/4 jednej torebki i troche drugiej i teraz wyglada jakby polknal pilke
. mam nadzieje, ze mu to nie zaszkodzi (karama byla na dodatek przeteminowana) i ze kociafor nie peknie jak zacznie mu to w brzuszku peczniec.


