Strona 1 z 2

POZNAŃ - prosze o kciuki - lapie swojego pierwszego dziczka

PostNapisane: Sob kwi 21, 2007 15:47
przez nomiczek
Wczoraj widzialam na klatce schodowej malego dziczka. Przestraszony schowal sie za kwiatkiem na parapecie. Niemozliwie mi sie wtedy spieszylo wiec obiecalam sobie, ze jak wroce zaraz sie tym zajme. Wrocilam niedlugo ale malucha nie bylo. Sprawdzilam zakamarki klatki - drzwi za dole na podworko byly otwarte wiec pomyslalam, ze wyszedl.

Juz raz widzialam tego malucha na klatce. Mial wtedy moze z poltora miesiaca. Z kumplam wynieslismy go na dwor w reczniku. Na klatce nie jest bezpieczny - jest tu duzy pies i milosnicy wystawiania kwiatkow, ktorym kociak by przeszkoadzal. To bylo jakos na jesieni. Teraz wiec kociak ma cos ponad pol roku.

Dzisiaj zobaczylam mokra plamke na klatce. Zaczelam sie rozgladac i nasluchiwac. Maluch plakal na strychu. Siedzial i patrzyl przez zakratowane okno na podworko. Chcielismy z TZtem go zlapac w recznik i puscic na podworko. Jak tylko zrobilam krok do przodu maly uciekl i schowal sie gdzies w zakamarkach strychu. Najgorsze jest to, ze widzialam jak rusza mu sie koncowka przedniej lapki - nie znam sie ale na pewno bylo z nia cos nie tak, nie wiem czy zwichnieta czy zlamana.

Na strychu nie ma swiatla. Zanioslam mu wode i jedzenie w dwoch miejscach i nie wiem co dalej. Myslalam o tym zeby wybrac sie tam z latarka i go zlokalizowac ale TZ mowi, ze tylko go wystrasze i ze powinnam raczej siedziec tam i obserwowac. Nie jestem przekonana do tego siedzenia tam - nie wiem gdzie jest a swoja obecnoscia moge sprawic, ze ze strachu nie wyjdzie zjesc.

Maly nie jadl i nie pil od wczoraj :( W dodatku ta lapka. Napiszcie prosze co zrobic. Jak go zachecic. Szukac go czy siedziec tam po ciemku.

PostNapisane: Sob kwi 21, 2007 16:09
przez IzaW
:roll:

PostNapisane: Sob kwi 21, 2007 16:28
przez nomiczek
Niestety nie mam takiej klatki.

Narazie kociak nie chce wyjsc nawet do michy jedzenia. Nie wiem czy on tam jest na 100% ale jakos nie widze szans zeby wyszedl zwlaszcza, ze jest glodny a musialby minac po drodze i kompletnie zignorowac miski z woda i jedzeniem.

W tej chwili waham sie miedzy tym czy dac mu spokoj do wieczora zeby ochlonal z przerazenia czy tez powinnam go szukac zeby upewnic sie czy on tam jest. Tylko co dalej :(

Co do lapki - widzialam jak w biegu koniec jednej lapki - jakkolwiek sie to u kota nazywa to ta czesc, ktora nazwalabym stopa u czlowieka - latal tak troche bezwladnie. Z tym, ze byl polmrok a wszystko dzialo sie szybko i glowy nie dam czy dobrze widzialam. Wydaje mi sie, ze nie bylo to ok :(

PostNapisane: Sob kwi 21, 2007 16:53
przez IzaW
:roll:

Poznań - potrzebna klatka lapka i rady od doswiadczonych.

PostNapisane: Sob kwi 21, 2007 21:20
przez nomiczek
Dzieki za rady Izo.

POZNANIACY - czy ktos moglby mi pozyczyc klatke lapke? Moze byc za kaucja lub po spisaniu umowy lub jakkolwiek inaczej zaproponujecie.

Malucha widzialam. Wyszedl do jedzonka. Siedzial przykucniety w drzwiach na strych i kiedy mnie zobaczyl zamarl. Patrzyl takimi smutnymi, przestraszonymi oczami przez chwile. Potem uciekl. Zjad i wypil co mu dalam. Okropnie sie przez niego poplakalam. Moje dwa wychuchane kotuchy marudzily wlasnie, ze chca wiecej kurczaczka a potem zaraz wiecej mizianek a mnie meczyla swiadomosc, ze tuz obok jest przerazony, glodny maluch z bolaca lapka.

Zastanawiam sie nad jednym. Maluch jest na klatce juz drugi raz odkad tu mieszkam - moze byc czesciej ale ktos go wypuszczal i nie widzialam. Inne koty - nigdy. Przestraszony ucieka - nie syknal ani razu. Wyglada na przestraszonego i zrezygnowanego. Moze jest tak, ze inne koty go bija i dlatego ucieka na klatke? :( Na podworku jest tu sporo bezdomniaczkow. Sa dokarmiane i maja opieke okolicznych pan. Wciaz ich przybywa :(

Jest nam tak zal tego malucha, ze postanowilismy z TZ-tem go przygarnac i szukac mu domu. Teraz absolutnie nie mozemy go zabrac ale moge go dogladac na tym strychu - nikt go nie powinien tam ruszac bo nikt tam nie chodzi. Za tydzien sie wyprowadzamy i wtedy moglabym go umiescic u siebie w lazience i oswajac. Kompletnie nie mam doswiadczenia ale poczytam co robili bardziej doswiadczeni i ew bede prosic o rady na forum.

Jesli zlapie go teraz - pozniej nie bedzie juz takiej opcji, prawda - nie da sie zlapac? Mam ryzykowac i lapac go teraz do weta i wypuscic potem na strych czy wstrzymac sie ten tydzien, wtedy zabrac do weta a od weta od razu do nowego domu? Jesli zlapie go teraz to pewnie pozniej szanse na zlapanie go spadna bardzo?

PostNapisane: Sob kwi 21, 2007 21:41
przez IzaW
:roll:

PostNapisane: Sob kwi 21, 2007 21:53
przez Hannah12
Doświadczenia dużego to ja nie mam. Ale łapalismy dziczki na naszym osiedlu i cały sprzęt miałam wypożyczony z Kociego Pazura. Klatka łapka, specjalne rękawice, klatki wystawowe, kuwety itp.
http://www.kocipazur.org
Jeżel masz jakieś pytania to pisz na pw. Podam dokładne namiary na siebie.

PostNapisane: Sob kwi 21, 2007 21:56
przez Mysia
Zaczekaj do poniedziałku, na pewno zajrzy tu Jolek - on chyba ma klatkę-łapkę i może doradzi Ci, jak postępować z kotem. Pamiętaj jednak, że takiego dziczka bardzo trudno oswoić. Może zamiast tego lepiej byłoby go wyleczyć, wykastrować i wypuścić? I ciachąć resztę podwórkowego towarzystwa.... W schronisku można za darmo wysterylizować kotki wolnożyjące (samice).

PostNapisane: Nie kwi 22, 2007 10:42
przez drevni.kocur
mamy łapkę do pożyczenia
co do klatek, są w obiegu i czekam na info. może da się jakąś skombinować.
dzwoń na nr 501 280 282 - Ewa

PostNapisane: Nie kwi 22, 2007 10:58
przez fuerstathos
U mnie też zaczynało się od kotka z chora łapką . Pomogły właśnie dziewczyny z Kociego Pazura :D

PostNapisane: Nie kwi 22, 2007 11:10
przez puss
Koci Pazur jest niezawodny jeśli chodzi o takie akcje 8)

a tak przy okazji, gdzie jest ten kotek? w jakim rejonie Poznania?

PostNapisane: Nie kwi 22, 2007 16:25
przez nomiczek
Bardzo Wam dziekuje za rady i chec pomocy. Wybaczcie, ze odpisuje z poslizgiem - caly wekend mam tak zawalony, ze szkoda gadac :(

drevni.kocur - serdecznie dziekuje. Zadzwonie jak tylko podejmiemy z TZtem decyzje co dalej - pewnie jeszcze dzis pod wieczor. Nie umiem zadecydowac - lapac juz, wiesc do weta i wypuszczac czy lapac pozniej, wiesc do weta a od weta do domu do lazienki i oswajac. Poza tym musze gdzies poczytac o tym jak to sie wogole robi bo marne mam pojecie a w weekend czasu nie mialam na szukanie postow.

Sprawa sie o tyle skomplikowala o ile dzisiaj slyszalam jak ktos lazi po tym strychu - zanim moja swiadomosc to wychwycila i wyszlam sprawdzic slyszalam tylko trzask drzwi na dole. Moze ktos z sasiadow slyszal jak wczoraj lazilam po strychu i poszedl sprawdzic - nie wiem. Miseczek nie ruszyl, kociak nadal jest. Ale z tego powodu mam obawy co do zostawiania tam malego w klatce - w tygodniu nie bedzie mnie miedzy 7 a 19 codziennie poza poniedzialkiem.

Jutro bede siedziec caly dzien z moimi bo beda po ciachnieciu wiec jak nie bedzie z nimi problemu to posiedze na strychu tak zebym mogla w koncu zobaczyc tego malucha i te lapke bo wciaz nie mam pewnosci co widzialam. Moze uda sie cyknac fotke choc watpie - jest bardzo czujny. Jedzonko wciaz znika, wody ubywa - chociaz tyle mi ulzylo.

Rejon - ulica Wyspianskiego (tuz obok Areny). Kilka kamienic tworzy tu takie podworko po ktorym biega cala rzesza bezdomniaczkow :(
7/
Mam jeszcze jedno pytanie - czy wet podejmie sie zbadania dziczka? Maly pewnie szczesliwy nie bedzie a i pazurki zapewne pojda w ruch.

fuerststhos - gratuluje kociny :) Tylko, ze ja sie boje takiej opcji. Mam juz dwa gagatki w domu i na trzeciego nie bardzo mam miejsce i finanse. TZ mowi, ze moge malego brac i szukac mu domku ale to buranio klasyczny, w dodatku ponad polroczny - same wiecie jakie sa szanse na dom :(

PostNapisane: Nie kwi 22, 2007 21:59
przez dzioby125
Aga, na dupę dostaniesz :!: :twisted:

zapomniałaś o mnie i FKP? :?: :!:

PostNapisane: Nie kwi 22, 2007 23:03
przez nomiczek
Oj Agus wybacz :( Nie zapomnialam, nawet myslalam o telefonie do Ciebie, ale potem pomyslalam ile czasu minelo i ze z tej mojej aktywnosci nic poza jednorazowymi karteczkami nie wyszlo itd...

Jutro zadzwonie i do Ciebie i do Ewy - dzis tak pozno wrocilam, ze nie bylo kiedy.

PostNapisane: Pon kwi 23, 2007 8:12
przez puss
wet na pewno podejmie się zbadania dziczka.
polecam dr Łukasza Kujawę z cetrum zdrowia małych zwierząt na os. Władysława Jagiełły :lol:
7 lat praktyki z dzikimi bestiami, tak mi powiedział kiedyś :lol: 8) :wink: