Ogrodowe koty - czas sterylek:)

Przed moim blokiem mamy porobione malutkie ogródki. Od lat mieszkały u nas koty. Czasem się rozmnażały. Z ostatniego miotu dwójka trafiła do naszych forumowiczów. Jeden żyje nadal i ma się bardzo dobrze. Kotki zostały wysterylizowane. Opiekowała się nimi jedna z sąsiadek i karmiła jej. Ja podrzucałam karmę i leki od weta jak któreś smarkało. Upłynęły 3 - 4 lata i kociny zaczęły powoli umierać. Część ze starości, inne z chorób- były zbyt dzikie aby się dać złapać a podawane w karmie leki nie zawsze były przez nie akurat zjadane.
Kiedy odszedł ostatni - Filip Benio sąsiadka polikwidowała miski i posłanka. Zaślepiła okoienko w piwnicy. Została tylko moja ogrodowa budka.
Późną jesienią zeszłego roku pojawiła się w ogródkach czarna kotka z maluchami, ale ciągle gdzieś z nimi wędrowała i nie mogliśmy jej namierzyć.
W ogródkach było cicho i pusto. Myślałam, że koty całkiem się wyniosły.
Niedawno sąsiadka powiedziała mi, że pojawił się czarny kot. Nie mogliśmy przyuważyć czy to on czy ona, bo panicznie się bał, pojawiał się tylko wcześnie rano lub bardzo późno i spanikowany z brzuchem przy ziemi uciekał na teren sąsiedniego kościoła. Stoją tam drewniane szopy.
Zajęta domowymi kłopotami przestałam się tym interesować.
Ostatnio zauważyliśmy, że z kociego domku zwanego przez nas z racji kształtu ulem wygląda kocia czarna główka. Jak podeszłam kot dał dyla. Oczywiście mało nóg nie połamał tak uciekał.
Zajrzałam do budki a tam dwa małe kocie łebki
Okazało się, że są dwa czarne koty i ta kotka, która się okociła i prawdopodnie jej brat czarny kocur. Nie widziałyśmy ich do tej pory razem i dlatego myśląc, że jest to jeden kot nie mogłyśmy ustalić płci
Wczoraj były w ogródku obydwa, kocur siurnął mi radośnie na bez a kotka siedziała w ulu.
Budka jest postawiona na wysokich nóżkach i ma wejście po schodkch. Dzisiaj jeden maluch wypadł.
Kotka osłaniała go sobą ale nie zaniosła do gniazda. Pleciałam w piżamie i schowałam go do budki. Drugi malec grzecznie siedział w środku. Myślę, że mają ze 2 tygodnie. Oczy otwarte i małe całkiem nieźle gramoliło się po trawie. Nakarmiłam kotkę. Teraz ona siedzi u domku i karmi maluchy.
Strasznie się tym wszystkim denerwuję, bo nie byłyo u nas małych kotów już parę lat.
Nie wiem co teraz robić.
Kotkę napewno ciachniemy. Maluchom poszukamy domków lub zostaną u nas w ogródkach. Sąsiedzi nie są im przeciwni, będą je karmić. Ja pomogę.
Nie wiem tylko co, jak i kiedy najlepiej zrobić.
Normalnie przerażona jestem.
Kiedy odszedł ostatni - Filip Benio sąsiadka polikwidowała miski i posłanka. Zaślepiła okoienko w piwnicy. Została tylko moja ogrodowa budka.
Późną jesienią zeszłego roku pojawiła się w ogródkach czarna kotka z maluchami, ale ciągle gdzieś z nimi wędrowała i nie mogliśmy jej namierzyć.
W ogródkach było cicho i pusto. Myślałam, że koty całkiem się wyniosły.
Niedawno sąsiadka powiedziała mi, że pojawił się czarny kot. Nie mogliśmy przyuważyć czy to on czy ona, bo panicznie się bał, pojawiał się tylko wcześnie rano lub bardzo późno i spanikowany z brzuchem przy ziemi uciekał na teren sąsiedniego kościoła. Stoją tam drewniane szopy.
Zajęta domowymi kłopotami przestałam się tym interesować.
Ostatnio zauważyliśmy, że z kociego domku zwanego przez nas z racji kształtu ulem wygląda kocia czarna główka. Jak podeszłam kot dał dyla. Oczywiście mało nóg nie połamał tak uciekał.
Zajrzałam do budki a tam dwa małe kocie łebki

Okazało się, że są dwa czarne koty i ta kotka, która się okociła i prawdopodnie jej brat czarny kocur. Nie widziałyśmy ich do tej pory razem i dlatego myśląc, że jest to jeden kot nie mogłyśmy ustalić płci

Wczoraj były w ogródku obydwa, kocur siurnął mi radośnie na bez a kotka siedziała w ulu.
Budka jest postawiona na wysokich nóżkach i ma wejście po schodkch. Dzisiaj jeden maluch wypadł.

Kotka osłaniała go sobą ale nie zaniosła do gniazda. Pleciałam w piżamie i schowałam go do budki. Drugi malec grzecznie siedział w środku. Myślę, że mają ze 2 tygodnie. Oczy otwarte i małe całkiem nieźle gramoliło się po trawie. Nakarmiłam kotkę. Teraz ona siedzi u domku i karmi maluchy.
Strasznie się tym wszystkim denerwuję, bo nie byłyo u nas małych kotów już parę lat.
Nie wiem co teraz robić.
Kotkę napewno ciachniemy. Maluchom poszukamy domków lub zostaną u nas w ogródkach. Sąsiedzi nie są im przeciwni, będą je karmić. Ja pomogę.
Nie wiem tylko co, jak i kiedy najlepiej zrobić.
Normalnie przerażona jestem.