Strona 1 z 7

mam długowłosego.....uratować -łapiemy!

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 18:07
przez Tosza
Narzekałam na urodzaj zdrowych krówek,których nikt nie chce, to w końcu loz zesłał mi wymarzonego długowłosego, ale...do uratowania. I pewnie jak na ironię też nikt go nie zachce, a ja absolutnie nie mogę go zatrzynać.
Kot jest wolnożyjący, bury, długowłosy, dwuletni. Mam jego zdjęcia sprzed roku, tylko zbuntowały mi się WSZYSTKIE programy do wstawiamia. Już wtedy nie wyglądał najlepiej-był bardzo chudy i rzucał się na jedzenie. Po paru miesiącach oswajania pozwolił sie kiedys raz pogłaskać. Później zniknął i przerzucił sie na stołówkę u sąsiadki. Teraz podobno ma ropnia na pół pyska-juz opanowanego. ale pyszczek jest chwilowo łysy, rany ciete nad okiem i kołtuny, pod którymi ma rany. sasiadka ma dylemat, czy kastrować, skoro nie ma pewności, że się dom znajdzie. On i tak ma bardzo niską pozycje w stadzie. Był jedynym kotem tarasowym przeganianym przez moje koty :(
Z kolei, żeby mu szukac domu, trzeba go wykastrowac i doprowadzic do uzywalności, tylko co, jak się dom nie znajdzie-znów wypuścic, żeby go inne prały?
Wykastrować i liczyć, że przyzwyczai sie do zycia w domu? A jak nie?
Jak usłyszałam w jakim jest stanie, to kazałam go łapać natychmiast-praktycznie w każdej chwili mogę się spodziewac telefonu. Tylko co dalej?
Nie mówoąc o tym, że na dniach przyjeżdzaka do mnie toruńskie bliźniaki i też szukają domu :( Zupełnie nie wiem, jaką decyzje podjąć.

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 18:44
przez Tosza
Tak wyglądał rok temu:
Obrazek

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 18:45
przez Sylwka
Ale bida. Wolę sie nie domyślać jak wygląda teraz.

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 18:48
przez Lili
ehh... śliczności... kciuki za złapanie, wyleczenie i domek!
ja niestetz pomóc nie mogę :(

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 18:53
przez Blond Tornado
Ratuj- po leczeniu i dobrej karmie kot będzie naprawdę piękny- miałam w domu dwa takie nieszczęścia- teraz wszycy znajomi kotów zazdroszczą :D Wystawię cosik na bazarek dla kota- tylko się musicie zdecydować jak się za niego zabrać. Wiem, że łatwo mi mówić, bo daleko jestem, ale może się znajdzie jakiś tymczas?

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 18:55
przez Tosza
Lili pisze:ehh... śliczności... kciuki za złapanie, wyleczenie i domek!
ja niestetz pomóc nie mogę :(

Dzieki.Zlapanie to najmniejszy problem-ja nie wiem, czy go kastrować. Wprawdzie według moich obserwacji, jak kot ma wysoka pozycję przed kastracją, to kastracja nic nie zmieni. Ten mam niską i tez tego nic nie znmieni :(

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:01
przez Tosza
Blond Tornado pisze:Ratuj- po leczeniu i dobrej karmie kot będzie naprawdę piękny- miałam w domu dwa takie nieszczęścia- teraz wszycy znajomi kotów zazdroszczą :D Wystawię cosik na bazarek dla kota- tylko się musicie zdecydować jak się za niego zabrać. Wiem, że łatwo mi mówić, bo daleko jestem, ale może się znajdzie jakiś tymczas?

Bardzo dziękujemy-z bazarkiem poczekaj, aż sie złapie-ja przesądna jestem :) . Ja go trochę mogę u siebie przetrzymać, ale jemu trzeba z marszu powycinac filc i to sie bez narkkozy nie obejdzie. jak narkoza to wypadałoby od razu wykastrować, Lepiej dwie narkozy wkrótkim czasie, niz 3 (jedna miał przy ropniu) Tylko co, jak sie okaże, że on niereformowalny-wypuścić? Znów sie sfilcuje i będą go inne koty prały, ale może on juz nie będzie taki bojowy.

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:02
przez Blond Tornado
Ale nieciachniętego może adoptować rozmnażacz, a ciachnęty z niską pozycją w stadzie chyba nie będzie takiej agresji wywoływał, bo nie będzie "pachniał"? Na hierarchii w stadzie się nie znam, więc może jakąś bzdurę palnęłam, ale ciachnęłabym na pewno.

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:05
przez Edzina
Skontaktuj sie z Dominikiem. Ma jakis chetny dom na dlugowlosego. On jest z Krakowa.

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:13
przez Anka
Tosza, nie wiem, ale wydaje mi się, że na długowłosego chętny powinien się znaleźć. A jak sama piszesz - jak ma i tak niską pozycję w stadzie, to kastracja nic mu tu nie zaszkodzi.
Biedak.
W sprawie tłoku w domu (jeszcze bliźniaczki toruńskie) niestety nic nie doradzę :(

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:14
przez Tosza
Edzina pisze:Skontaktuj sie z Dominikiem. Ma jakis chetny dom na dlugowlosego. On jest z Krakowa.

Wiem- z Dominikiem jestem w kontakcie, trafiłą do niego moja długowłosa Malwa i musze sprawdzać, jak sie sprawuje (Malwa, nie Dominik), bo u mnie było fatalnie :evil: :D
Ten kot wygląda teraz fatalnie, a jeszcze trzeba będzie wyciąc część futra. Jak go wyprowadzę juz "na ludzi", to dom sie znajdzie i to pewnie nie jeden (zawsze mi przykro, że te "zwykłe " czekają czasem całe lata, a dla puchatego zawsze znajdzie się dodatkowe miejsce w tylu domach). Ja sie boję, że się okaże, że on jest "niesocjalizowany", a ja go wykastruję i będe musiała wypuścić. Pewnie sie matrwie na zapas.

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:17
przez Tosza
Anka pisze:T
W sprawie tłoku w domu (jeszcze bliźniaczki toruńskie) niestety nic nie doradzę :(

jak to nie-możesz je wziąc do siebie-maja bliżej do Gdańska, niz do Krakowa :D :D :D
Dopada mnie "głupawka bezpieczeństwa".

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:21
przez Blond Tornado
Martwisz się na zapas :wink: Cóż zrobić- ludzie mają różne gusta i różne koty-w ciągu lat 21 miałam szaro-białą kicię, czarno-białego kocura, kota czarnego- wszytkie krótkowłose. A tutaj mam dwie biedy ze szpitalika, którym nikt nie dawał szans (z przedłużonym włosem). Nigdy nie wiadomo w jakim kocie się zakochamy- pół lub więcej forum kocha się w buraskach :D
Jest szansa, że kolejny bezdomniak będzie miał dom- na tym się skupmy :D

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:21
przez Anka
Tosza pisze:
Anka pisze:T
W sprawie tłoku w domu (jeszcze bliźniaczki toruńskie) niestety nic nie doradzę :(

jak to nie-możesz je wziąc do siebie-maja bliżej do Gdańska, niz do Krakowa :D :D :D
Dopada mnie "głupawka bezpieczeństwa".


Wiem :wink: . U mnie aktualnie średnia to 5m2 na zwierza (siebie nie liczę, mogę ostatecznie mieszkać na klatce schodowej :twisted: ), jeśli u Ciebie zagęszczenie jeszcze większe, to ostatecznie możemy porozmawiać :wink: (chociaż nawet wtedy nie gwarantuję niczego)

PostNapisane: Śro kwi 18, 2007 19:30
przez Tosza
Anka pisze:
Wiem :wink: . U mnie aktualnie średnia to 5m2 na zwierza (siebie nie liczę, mogę ostatecznie mieszkać na klatce schodowej :twisted: ), jeśli u Ciebie zagęszczenie jeszcze większe, to ostatecznie możemy porozmawiać :wink: (chociaż nawet wtedy nie gwarantuję niczego)

No to juz jest chwyt poniżej pasa :D Dobrze wiesz, że nie mam takeigo zagęszczenia, więc możesz mi śmiało oferować wszustko.. To jest raczej, jakby to powiedziec...tłok psychiczny :D , wynikający z nagłego podwojenia ilości zwierząt