Gdzie lezy granica?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 02, 2003 21:57

Kasiu D.
a ja szczerze mowiac odnioslam Twoj post rowniez do siebie- bo ja uspilam nie tylko kocieta ktore podrzucil mi ktos rowniez w torbie. Uspilam tez mioty szczeniat i kociat ktore nie mialy wg mnie szans na dobre zycie... zostawialam matce jednego malucha - tylko raz byla to sunia, zawsze najladniej umaszczonego samczyka. Uwazam ze Twoj post byl wobec mnie oskarzeniem. I uwazam ze nie masz prawa tego w ten sposob oceniac. Jesli jestes ciekawa mojej motywacji zeby tak a nie inaczej postepowac- mozesz przeczytac to na poczatku postu gragry chyba
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Śro kwi 02, 2003 22:19

Kochana Kasiu D. zgadzam się z Tobą, że można dać mu tyle miłości że nie będzie swojej ułomności odczuwał. Nie potrafiłabym uśpić swojego zwierzaczka chyba, że choroba sprawiałaby mu ogromny ból. Ból z powodu każdego kroku, oddechu - ból fizyczny. Tak było w przypadku mojego pieska Apiska. Rodzice to zrobili, a ponieważ nie mieszkam już z nimi dowiedziałam się dopiero po tygodniu. :cry: Myśle że w takiej sytuacji w jakiej był Apisek rodzice dobrze zrobili.
Ale inaczej postąpiliśmy z moim mężem w przypadku naszej Krusi. Krusia jest kotkiem i pewnego dnia zachorowała, przestała jeść, pić bawić się. Okazało się że ma niewydolność nerek a poziom kreatyniny i mocznika we krwi przekroczony został trzykrotnie. Rokowania były niepomyślne ale mino to walczyliśmy o nią i udało się. Weterynarz był zdziwiony, bo kiedy jej się polepszyło zrobiliśmy ponowne badania i okazało się, że wyniki nie są najlepsze a ona powinna być w śpiączce mocznikowej, tymczasem Krusia szalała po mieszkaniu. Wszystko skończyło się dobrze. Więc czasami warto walczyć. Gbybyśmy ją wtedy uśpili to teraz nie moglibyśmy podziwiać jej cudownych wybryków. :lol:
Olga Pietrusiewicz
Obrazek
Hodowla BRI Behemot*PL - http://www.behemot.pl

Behemot - Ola

 
Posty: 60
Od: Śro kwi 02, 2003 20:35
Lokalizacja: Wrocław, Polska

Post » Śro kwi 02, 2003 22:44

eve69 pisze:Uwazam ze Twoj post byl wobec mnie oskarzeniem. I uwazam ze nie masz prawa tego w ten sposob oceniac.


Piszac post nie wiedziałm o tym , o czym dopiero teraz napisałaś. Więc nie mogłam Cię o nic oskarżyć.
Obiektywnie, zadanie smierci innemu stworzeniu jest złem.
OBIEKTYWNIE.

Nie ma jednego szablonu do wszystkich sytacji w jakich stawia nas los. Nie wiem czy zrobiłas dobrze czy źle.
Tego sie nigdy nie dowiemy.
To twoja decyzja i w Tobie ona zostanie do końca życia.
The answer always is: "it depends" , jak mawiał mój wykładowca etyki.

Ja tez zaniosłam kiedys kocięta do uśpienia. I szczeniaki również.
Ale nie mogę powiedziec, że gdyby zyły - byłyby skazane na poniewierkę czy tez okrutną śmierc z rąk innych ludzi.
Nie wiem i nie będe juz wiedziała. I to mnie zabija. Nie ma dnia abym o tym nie myslała.
Teraz jednak starałbym sie zrobic wszystko aby tego uniknąć. Dlatego nie pozwoliłam uśpic tych przedwczesnie i niespodziewnie urodzonych kociat w klinice (wątek "Kolejny problem"). Bo wiem, że stane na głowie aby je rozdac ludziom. Nawet gdybym miała każde oddzielnie wieźc do nowego domu do Warszawy czy gdzieś indziej.
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Śro kwi 02, 2003 23:20

Widze ze wyszlam niemal na Forumowego potwora zaczynajac ten watek
:(. Jednak nadal trwam przy swoim zdaniu.

Jesli chodzi o usypianie wlasnych zwierzat chorych na ciezkie przypadlosci - to uwazam ze kazdy wlasciciel sam musi podjac ta decyzje - sluchajac tego co mowi mu lekarz prowadzacy zwierze - jesli mu ufaja. Czesto ludzie czekaja zbyt dlugo mimo iz zwierze jawnie sie meczy - bo maja nadzieje ze bedzie lepiej lub... boja sie podjecia tej ostatecznej decyzji.
Przesiadujac u znajomego weta w gabinecie wielokrotnie byla swiadkiem przynoszenia zwierzat w stanie terminalnym na kroplowki - bo wlasciciele nie mogli zdobyc sie na poddanie...
Pamietam jak powoli odchodzila moja suczka z powodu niewydolnosci serca, miala tez nowotwory sutek. Byla coraz slabsza, leczenie juz nic nie dawalo, mimo konskich dawek lekow. A ja mialam nadzieje ze ona po prostu rano sie nie obudzi - ze nie bede musiala patrzec na jej umieranie z reki lekarza. To bylo bardzo egoistyczne podjescie, bo jej "samodzielna" smierc moglaby byc bolesna - np. przez uduszenie w chwili gdy nikogo by nie bylo w domu.
Odeszla bardzo spokojnie, wtulajac sie w nas i lizac po rece ukochanego weta ktory robil jej zastrzyk. Mimo iz dzien jej smierci powinien byc dla mnie straszny - ja wspominam go bardzo spokojnie i bez zadnych przykrych emocji. Po prostu w tym momencie psica ktora byla z nami 17 lat przestala cierpiec i odeszla z godnoscia.

Znacznie gorsze wspomnienia mam z moim kroliczkiemToffi'm - czekalam zbyt dlugo i nie moge sobie tego darowac - ze przez moje rozterki cierpial a te dni dluzej - choc wiedzialam ze odwlekam tylko to co nieuniknione...

Czasem serce mowi ze juz nadszedl czas. A ja mu teraz ufam. I jestem pewna - w stosunku do siebie - swoich decyzji, choc czasem serce naprawde boli....

Przepraszam - nie chcialam rozpetywac wojny i spowodowac jakichs nieporozumien miedzy Wami tym watkiem... Nie o to mi chodzilo...

Blue

 
Posty: 23501
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro kwi 02, 2003 23:32

Blue pisze:Przepraszam - nie chcialam rozpetywac wojny i spowodowac jakichs nieporozumien miedzy Wami tym watkiem... Nie o to mi chodzilo...


Droga Blue, to żadna wojna.
Po prostu: temat jest ważki, delikatny, dotykający spraw zasadniczych dla wszystkich : życia i smierci.
Nic dziwnego, że miotają nami emocje.
A, z kolei, widac wyraźnie ,że nie ma wystarczająco dobrego medium na dyskusje na takie tematy. Słowo pisane, nawet jesli wyświetlone na monitorze w ciagu sekund gdzies daleko, daleko, jest ułomne i nigdy nie odda naszych myśli i uczuć.

Ech, czasami zaczynam rozumiec mnichów w zakonach kontemplacyjnych...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Śro kwi 02, 2003 23:52

KasiuD.
Ja wiem ze zrobilam dobrze- jestem tego pewna- i dzis zrobilabym to samo choc zawsze jest to bardzo trudne ...

Blue - daj spokoj :wink:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Sob kwi 05, 2003 15:50

Ja nigdy nie uśpila bym tego kota. Jezeli bala bym się że nie dam sobie z nim sama rady postarala bym sie mu znaleźć jakiś dom, albo coś. jestem pewna że nieuśpiła bym zwierzęcia które je, wydala, i w jakiś tam sposób się porusza. Przeciez ten kot spełnia funkcje życiowe.
Wiem niewiele lecz powiem co wiem
Chodź nie będzie to penie myśl złota
Najpiekniejszą muzyką przed snem
Jest mruczenie szczęśliwego kota
F.Klimek

SKR

 
Posty: 26
Od: Pon mar 31, 2003 14:23
Lokalizacja: KRAKÓW

Post » Sob kwi 05, 2003 16:00

a ja nie wiem czy bym go nie uspila...
Wiem ile taka decyzja kosztuje. Wiem, ze nielatwo ja podjac...
Dlatego nie powiem, ze nigdy bym tego nie zrobila...

Niedawno jak czekalam na USG Czarnej to myslalam o tym co bedzie jesli okaze sie, ze to guz albo marskosc nie do wyleczenia...
I postanowilam, ze bede walczyc dopoki ona nie bedzie cierpiec. Ale jezeli bedzie cierpiec i nie bedzie szans na poprawe - to walczyc przestane.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84908
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Sob kwi 05, 2003 16:01

Dziewczyny, błagam, nie wałkujmy już tego ...
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob kwi 05, 2003 16:21

juz ostatni raz sie odzywam :wink:

SKR - a wg Ciebie funkcje zyciowe to sie nazywa satysfakcjonujace zycie?
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Sob kwi 05, 2003 17:19

SKR pisze:Jezeli bala bym się że nie dam sobie z nim sama rady postarala bym sie mu znaleźć jakiś dom

8O Dziwi mnie to. Nie lubię jak ktoś wymaga od innych więcej niż od siebie.

Miałam kiedyś papugę, którą dotknął paraliż. Ruszała tylko główką...
Cały czas miałam nadzieję, że to się zmieni, bo ptaszek był całkowicie bezradny - załatwiał się pod siebie, nie mógł sam jeść, wyczyścić piórek. Dlatego musiałam praktycznie cały dzień nosić ją ze sobą - nawet Sywestra ze mna spedziła poza domem.
Stał się cud - odzyskała po kilkunastu dniach sprawność.
Ale gdyby cud się nie stał - uśpiłabym ją. Nie byłabym w stanie poświęcić jej każdego swojego dnia, przez kilkanaście lat.
I na pewno nie liczyłabym na to, że ktoś inny to za mnie zrobi.
Takiego zwierzaka nie można zostawić samego na dłużej niż chwilę.

Wyobraź sobie, że to Ty znajdujesz tego kota... Co robisz?

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob kwi 05, 2003 20:58

Wiem, nie można porównywać zwierząt do ludzi, ale jednak w jakiś sposób to zrobię.
Znam bardzo dobrze wiele osób niepełnosprawnych i rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. I nie jest tak jak piszeci!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! One często nie mogą usiąść przy komputerze, poruszyć ręką, czy nawet głową. Często bardzo cierpią fizycznie. Często jest tak, że nie wykazują kontaktu. Tylko leżą. Ich rodzice albo pozbywają się problemu, oddając je do zakładu, albo poświęcają dla nich całe życie. Ale te dzieci i ci ludzie chcą żyć! Choćby dla kilku chwil radości.
Tu też odważylibyście się mówić, że takie życie nie ma sensu?
Tak, owszem, eutanazja ludzi jest zabroniona, zwierząt nie. I to jedyna różnica.
Jak czytam: "Jakby mój kot miał tylko jedną łapkę, uśpiłabym go", nie wiem co powiedzieć, brak mi słów.
Ja wierzę, że nawet jeśli Łapek jest szczęśliwy przez 1% czasu, to i tak ma szczęście. Jak wiele osób i zwierząt je ma?

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob kwi 05, 2003 21:18

set pisze:Tu też odważylibyście się mówić, że takie życie nie ma sensu?

Różne będą odczucia. Zależy dla kogo ma mieć sens. Zdarzają się ludzie, którzy w podobnej sytuacji postanawiają odejść i odchodzą, inni walczą za wszelką cenę. A inni jeszcze starają się utrzymać przy życiu tych, których mają za swoich bliskich, za których czują się odpowiedzialni albo których chcą mieć przy sobie.

Zgodnie z większością powszechniej uznawanych systemów etycznych życie (zwykle życie ludzkie) jest wartością najwyższą. W systemach indywidualnych nie będzie zawsze tak to wyglądać, gdyż te bliższe są właściwej "rzeczywistości społecznej" relatywności. A wtedy może się zdarzyć wypowiedziane z całym przekonaniem i pełnią dobrej woli przez kogoś zdanie, że "Takie życie nie ma sensu". Nie ma zatem (jak już wcześniej wspomniałem) jednej i ostatecznej odpowiedzi - przynajmniej nie ma jej w praktyce społecznej.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon kwi 07, 2003 13:31

Do eve69
Może to nie jest sadysfakcionujace zycie, ale ja nigdy nie uspiła bym zwierzęcia które żyje i jak juz pisałam jakos tam spełnia te funkcie.

Do ryśki
Wydaje mi się że źle mnie zrozumiałaś. Chodziło mi o to że jeżeli ja nie mogła bym zapewnic temu kotu 24godzinnej opieki starała bym się znaleźć mu dom. temu kotu potrzebna jest opieka. w domu w ktorym on by mieszkał cały czas ktoś musi być. Nie wymagam od innych wiecej niz ja mogła bym mu dać. Ale u mnie w domu kiedy ja ide do szkoły nie ma nikogo. Wszyscy wychodzą ok. 7:30. ja wracam pierwsza ok. 12:30. Przez te 5 godz. kot sam bylby w domku. Dlatego nie mogla bym go zatrzymać.

Juz napisałam co bym zroiła z tym kotkiem. Starała bym sie mu zapewnić opiekę. U mnie w domu lub u kogoś kto nie pracujelub gdzie jest małe dziecko i caly czas ktoś jest w domu. Ponieważ ten artykul bardzo mnie wstrząsnął przeczytałam go kilka razy. I ani raz nie pomyślałam ze mogla bym tego kota uśpić!!! Z twoja papuga było inaczej. Kot lubi spać. Mozna go zostawić na 30min. samego i iść np. do sklepu.Papuzka się nie ruszała. A kot jeżeli czegoś bardzo potrzebuje dotarł by do kuchni lub do łazienki. Papuga nie zrobiła by nic. nie mozesz porównywac tych dwóch przypadków.
Wiem niewiele lecz powiem co wiem
Chodź nie będzie to penie myśl złota
Najpiekniejszą muzyką przed snem
Jest mruczenie szczęśliwego kota
F.Klimek

SKR

 
Posty: 26
Od: Pon mar 31, 2003 14:23
Lokalizacja: KRAKÓW

Post » Pon kwi 07, 2003 14:29

Nie wiem, jak w kontekście tej dyskusji rozumieć dzikie zwierzę, które odgryza sobie łapę, żeby się uwolnić z wnyków. Może jednak dla NICH ilość kończyn i "kompletność" ma nieco inne znaczenie.

A co do Łapka - obejrzałam sobie uwaznie jego zdjęcie w KS. Może jestem zarozumiała twierdząc, że mam odrobinę empatii, ale według mnie temu kotu jest DOBRZE. I chyba to się najbardziej liczy.
...

Padme

 
Posty: 28589
Od: Pon lut 04, 2002 15:32

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: makrzy i 488 gości