dopiero sie dorwalam do sieci. Poszedl do mlodych ludzi, tak w moim wieku (chlopak mam tak samo na imie jak moj mąż
). Na prawde baaardzo mili i sensowni ludzie. Ona miala w domu rodzinnym psa wiec jakis kontakt ze zwierzeciem byl. To jest co prawda ich pierwszy kot, ale zawsz musi byc ten pierwszy raz. Wydaja sie bardzo rozsadni. Siedzieli troche, pilnie sluchali moich zalecień, Marta dopytywala o wszystko, m.in. standardowe pytanie o mleko. Ale oczywiscie powiedziala ze zastosuje sie do zalecen i nie bedzie mu tego dawac. Poza tym kilka praktycznych rad, prawie łzawe pozegnanie i poszedl w swiat. Jestesmy w kontakcie telefonicznym, Marta juz zastrzegła ze bedzie dzwonic
i na pewno mnie za jakis czas odwiedza. Poza tym podalam im nasz adres wiec byc moze tutaj zajrza.
Ech juz sie do Malego przyzwyczilam. W koncu byl u nas juz od dwoch tygodni, tak mi jakos smutno i Tomi jakis nie swoj. Ale nic mysle ze trafil w dobre rece, bedzie dobrze.....