Strona 1 z 3

Biedne kociaki Dzikuni...

PostNapisane: Nie kwi 01, 2007 17:39
przez Bungo
Może ktoś pamięta ciężarną Dzikunię z Krakowa, która dzięki Rustie, Babci Rustie i berni znalazła wspaniały domek? na podwórku zostały jej trzy starsze kociaki (kocurek i dwie kotki), które regularnie dokarmiałam i przymierzałam się do kastracji i sterylek, ale z braku domku tymczasowego musiałam czekać. Niestety, czekałam za długo... Jedna z kotek jest prawdopodobnie w ciąży - dwa razy próbowałam ją łapać, ale jest strasznie dzika i bez pomocy nie dam rady. natomiast dwa pozostałe złapały katar. Kotek kicha straszliwie, ale je i oczka ma w porządku. Kociczka zniknęła na kilka dni. Od dwóch dni nic nie je, zmieniła się szkielecik. Dziś zabrałam ją do domu, wcisnęłam strzykawką trochę żółtka z immunalem i 1/4 tabletki antybiotyku, który mój Bungo dostawal na nieżyt dróg oddechowych. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, ale kicia - choć oczka w porządku i oddycha przez nos - wygląda rozpaczliwie! W 2 godziny po antybiotyku zjadła odrobine kurczaka gotowanego, sapiąc okropnie. Pokazałam jej kuwetę - jestem pewna , że widziała ją pierwszy raz w życiu, ale mimo to za chwilę zrobiła do niej jedno i drugie. Bez przerwy mruczy, tuli się, a po moim wyjściu do pracy usiadła pod drzwiami i zaczęła płakać.
Jutro ide z nią do weta i poprosze o leki także dla braciszka. Poradźcie, co mogę zrobić jeszcze dziś. Mój Bungo jest szczepiony na KK, ale nie wiem, czy mu nie zaszkodzę? No i błagam o domek dla niej po wyleczeniu i ew. starylce, bo zatrzymac jej nie mogę - i tak cud się stał, że TŻ zgodził się na tymczas. jest jeszcze jej braciszek - zwyczajny, biało-bury kotek, też jest strasznie miziasty i pcha się do domu. Jeśli i z nim zrobi się gorzej - nie dam rady go wziąć do siebie. Kicia jest buraską z białym przodem, strasznie kochaną, przylepna i niekłopotliwą. Może jutro uda mi się wstawić jej fotki.

PostNapisane: Nie kwi 01, 2007 20:03
przez Bungo
Nikt nawet dobrego słowa nie powie :crying: W życiu nie miałam kota z KK. Buuuu....

PostNapisane: Nie kwi 01, 2007 21:12
przez Hannah12
Mogę tylko wesprzeć kciukami i życzeniem powodzenia, gdyż KK na szczęście nie przerabiałam.

PostNapisane: Nie kwi 01, 2007 21:44
przez BAJKA-BB
Bunga na wszelki wypadek bym odizolowała. Nie wiadomo czy u kici to tylko kk, a poza tym szczepionki nie chronią w 100%. Skoro jutro kotkę ma obejrzeć wet nie dawałabym już żadnych leków. Postaraj się tylko dobrze nawilżyć powietrze w pomieszczeniu. Ważne, żeby kicia miała ciepło. Przemywaj też jej nosek i oczy. Jedzenie najlepiej miękkie i lekkostrawne. Chyba rzeczywiście czeka Cię ciężka noc, niekoniecznie z uwagi na Bunga.
Trzymam za kicię :ok: i czekam na nowe, lepsze wieści.

PostNapisane: Nie kwi 01, 2007 21:57
przez Bungo
Dzięki za odzew :) Kicia ma oczka czyste, z noska tez się nie leje - tylko co jakiś czas kicha jak z armaty i pokasłuje. Zjadła troszkę małej puszki purinki z królikiem. Wody nie chce pić, tylko mleko - ktoś ją tym dokarmiał, więc daję jej pół na pół z ciepłą wodą i nawet sporo wypiła. Nietety, nie myje się - może z wrażenia? Cały czas kręci się po kątach, pomiaukuje, boi się hałasu, światła, ruchu, chodzi przy ścianach. Uspokaja się tylko na rękach - wtedy traktorek, baranki i całuski.
Jej buro-biały braciszek dziś nie kichał i wrąbał podwójną porcję jedzenia :D. Czy to możliwe, że mu samo przeszło?
Bungo sam się odseparował, bo opuścił lokal - jest niestety wychodzący i nie ma ludzkiej siły żeby go od tego odzwyczaić, A poniewaz często włóczyl się z tymi kociakami, to raczej jeśli miał się czymś zarazić - to już przepadło....
Kciuki za domek dla Blaysa!

PostNapisane: Nie kwi 01, 2007 23:11
przez mimw
Moja Tosia wzięta ze schroniska przeraziła mnie gdy nagle pojawił się u niej katar, a zanim się dzień skończył miała tak zapchany nos, że bałam się czy da radę oddychać w nocy. Bałam się, że to KK a nie wiem czy jest szczepiona, bo nie dostałam o niej żadnych informacji przy adopcji(karta zaginęła :( )
Okazało się, że to zapalenie zatok i pomogły antybiotyki w tabletkach, już na drugi dzień leczenia było lepiej.

Na pewno kociaki też z tego wyjdą bez śladu, zwłaszcza że mają Ciebie, a już Ty się o nie odpowiednio zatroszczysz :ok:
Daj znać jak będzie coś wiadomo!

Pozdrawiam

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 8:24
przez mahob
Bungo - jesteś wielka :king: :king: :king:

Czekam na dobre wieści o kociakach.

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 14:43
przez JoasiaS
Bungo co słychać na linii frontu? Pisz nam coś!

Joasia

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 17:15
przez Bungo
Akcja była gorąca - i to niemal dosłownie 8O , bo z powodu wizyty i weta omal nie spaliłam mieszkania z Bungiem w środku :evil:. Wetka spóżniła się 45 minut (zapomniała klucza i musiała po niego jechać), potem kicia miała kroplówkę, a ja zostawiłam w piekarniku kurczaka, żeby się w sam raz na obiad upiekł... Wydzwoniłam syna, który wpadl do mieszkania już zadymionego. Bungo - żywy - uciekł na spacer. Kurczak - do wyrzucenia...
Kicia ma 7-9 miesięcy, jest w 5 tyg. ciązy, odowodniona, przeziębiona, gorączka 39,1, poczatek KK, ale ogólnie nie jest najgorzej. Przez trzy dni będą kroplówki podkórne wraz z antybiotykami. Dpstała tez coś na wzmocnienie, na odrobaczenie, przeciwbolowego i przeciwgorączkowego. Jakoś to wytrzymała, choć nie bez protestów, a na sam koniec, kiedy na chwilę straciłam czujność rewolucyjną, podrapała mi lewą rękę w paski i kratkę... :evil:
Zostawiłam ją w domu pod kaloryferem, ciężko wystraszoną, ale już pomrukującą. Zjadła też trochę convalescensa dla biegunkowiczów.
Dla jej braciszka mam antybiotyk w tabletce i wzmacniacz w zastrzyku. 8O Szkoda że nie ma trzeciej ręki, żeby jutro móc pracować. Aha - i jeszcze Bunguś ma dostać zastrzyk na osłonę. Jutro oisze palcami u nóg :twisted:
I to by było na tyle - na razie

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 17:25
przez Nikajka
Trzymam mocno kciuki i czekam na kolejne wieści!

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 17:37
przez progect
Bosszzzzzz, przecież to koci dzieciak i już w ciąży :cry: i chora w dodatku :cry:

dobrze, że ma Ciebie, przecież to wszystko by ją zabiło :cry:

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 19:00
przez berni
Biedna kicia, jak dobrze ze mają Ciebie :ok:

Kurcze, skąd by tu domki tymczasowe wyczarować :roll:

Gdybym nie miała Maksia i Matyldy to jednego mogłabym zabrać, ale teraz wogóle nie moge pomóc :(

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 20:42
przez Bungo
Kicia ma tymczas u mnie - co prawda na początku TŻ wiedział o tygodniu, teraz wspomniałam o trzech - w związku ze sterylką.... Jak dotąd nas nie wyrzucił na bruk :twisted:. Natomiast kotka - braciszka po prostu nie mogę zabrać - na trzy koty zgody na 100 proc. nie będzie :(. Braciszek jak dotąd się nie pojawił - może wyczuł, że chcę go nafutrować tabletką i pokłuć tyłek???? Trochę się na niego jeszcze poczaję, ale niedługo - poprzedniej nocy, dzięki kici o roboczym imieniu Lusia, spałam 3 godziny. Dziś pewnie lepiej nie będzie.
Problem na dziś - to wyleczenie i sterylka kici. Problem na jutro - stały dom dla niej.... :(. Żal ją wypuszczać z powrotem na podwórko - choć na razie waruje pod oknem i drzwiami i chyba ma ochotę zwiać.
Aha - proszę nie pisać , że jestem wielka. W koncu 172 cm to nie powód, żeby kogoś wyzywać :twisted:

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 20:48
przez progect
Ona juz u ciebie stały domek ma, tylko TZ jeszcze tego nie wie :lol:
i na razie niech tak zostanie :wink:

PostNapisane: Pon kwi 02, 2007 21:04
przez Bungo
Też tak podejrzewam :twisted: Ale to jeszcze nic pewnego.
Ale na tym problem kociaków Dzikuni się nie kończy. Prócz Braciszka jest jeszcze siostrzyczka - Czarna Mamba - charakter jak z Kill Billa, bardzo dzika i tez w ciąży. Wetka zoferowała mi klatkę - łapkę, ale póki wojuję z Lusią nie jestem w stanie się nią zająć. Poza tym tymczas posterylkowy u mnie też w grę nie wchodzi, więc łamigłówka logistyczna jest niezła. Mam nadzieję, że uda mi się ją rozwiązać na czas.....