Około dwa tygodnie temu zaczęła pojawiać się przed sąsiednim blokiem kotka. Pojawiała się już w zeszłym roku i później, ale bardzo sporadycznie. Kotka dzika, nieufna, ale wyglądająca na oko naprawdę nieźle, oczy czyste, uszy co najmniej jako takie, niewychudzona. To czego moje nie zjadły albo część ich porcji zaczęłam jej wynosić raz dziennie pod blok, bo zauważyłam, że coraz częściej się pojawia. Przyjęłam jednak tezę, że pochodzi z domków nieopodal, bo nie było jej wieczorami, a i stołówkę miała też gdzieś jeszcze, bo grymasiła. Więc tylko raz dziennie, żeby może oswoić. Z czasem zauważyłam, że ona nie tylko gruba, ale i w ciąży. Niestety dzikus z niej pozostał, chociaż wczoraj przełamała się - przy wołowinie - udało mi się dotknąć grzbietu. Myślałam, urodzi, może przyprowadzi mi dzieci, wówczas się ją wysterylizuje, dzieciom spróbuję znaleźć dom...
A dziś
Mam pytania do bardziej doświadczonych - czy w takiej budce (drewno plus oczywiście koce, ręczniki) będzie wystarczająco ciepło takim małym kotom? Czy jest sens szukać domu, który przechowałby ją z dziećmi na trochę? ile powinno trwać trochę? Boję się ją skrzywdzić, jakoś nie bardzo wyobrażam sobie wypuszczenie jej z powrotem pod blok...
Nie mogę jej zabrać do siebie, rodzina jak na razie kategorycznie odmawia, znajomi, słowem - bez szans.
ryczeć mi się chce




