Strona 1 z 9

Dwa CKoty w jednym stały domku: Ebiś i Markiz - fotki!:D

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 14:46
przez asica
Doniesienia z frontu:
Podróż bez większych niespodzianek, Markiz trochę się darł, ale dla mnie to nic nowego 8)
Po przyjeździe do domu wyszedł z koszyka i na przykurczonych łapkach, pomiaukując czasem zaczął zwiedzać...Tuż za drzwiami natknął się na Euzebiusza, który również się trochę przestraszył i nie zbliżał. Markiz nastroszył ogon i zwiał do pokoju, Ebiś też, tylko w odwrotnym kierunku :lol:
Teraz Markiz siedzi w dużym pokoju za lodówką, a Ebiś w moim pokoju za biurkiem. Dokładnie w dwóch przeciwległych końcach mieszkania :P No i tyle, od 15 minut stan bez zmian :wink:

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 14:49
przez ryśka
Biedaki :lol:
Będę czekać na nowe wiadomości non stop :oops: "Moje" maleństwo :placz: :wink:
Bardzo Ci dziękuję :1luvu: za jego adopcję.

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 14:51
przez sibia
:)

wątek cuda :)
Markizie, winszujemy Własnego Domu.
A Euzebiusze fajne są, wyadoptowałam kiedyś jednego, nie uciekaj przed kolegą.

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 14:54
przez asica
Ezuebiusz wychylił nos i chwilę siedział w progu dużego pokoku obserwując i węsząc, ale jak tylko się zbliżyłam to smyrgnął z powrotem. Ale ciągnie go tam, widzę właśnie, ze znowu siedzi i się przygląda, tylko trochę dalej.
Markizek dalej za lodówką, no ale chyba minie trochę czasu, zanim poczuje się bezpiecznie.
Pamiętam, że Ebiś na początku siedział w wersalce przez 3 godziny. Więc póki co nie panikuję 8)

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 15:00
przez asica
Położyłam Markizowi koło lodówki jego myszkę, żeby go zachęcić do wyjścia. Euzebiusz poszedł węszyć koło lodówki, zobaczył mysz i drugi kot przestał go interesować, chwilę popacał ją łapką i z wyrazem triumfu na pysiu chwycił za ogon i zwiał z pokoju. :lol: Mam zdjęcie to upamiętniające :)
Już mu zabrałam, myszka czeka na Markizia. 8)

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 15:04
przez ryśka
:lol: :lol:
Czyli: wojny raczej nie będzie 8)

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 15:28
przez asica
Wojna nie wchodzi w grę 8)
Położyłam Markizowi koło lodówki jedzonko i wodę, zamknęłam drzwi do pokoju, żeby Ebiś mu tam nie właził (bo Ebiś, mimo, że niepewnie, to mu tam zagląda i Markizek się stresuje, chyba nawet na niego nasyczał).
Więc póki co cel - wychodzimy z za lodówki i zwiedzamy pokój, zaznajamianie będzie później.

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 16:26
przez Beata
:lol: :lol: :lol:

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 16:33
przez Myszka.xww
boskie chlopaki :lol:

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 21:05
przez Adria
To ja niecierpliwie czekam na dalsze relacje :)

i kciuki za .....
.....................
Ryśke :twisted:

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 21:09
przez asica
Musiałam wyjść na kilka godzin i z kocią ferajną 8) została moja mama. Z duszą na ramieniu wracałam do domu - co też zastanę :?:
Zaszły spore zmiany:
po pierwsze Markiź zaczął ruszać tyłeczek zza lodówki i powoli nieśmiało zwiedzać. Moja mama otworzyła drzwi do dużego pokoju i poszedł (przez całe mieszkanie!) do mojego pokoju i tam ułożył się na tapczanie.
Ebiś swoim zwyczajem usiadł nieruchomo o dwa metry od niego i się przyglądał tym swoim wielce zdziwionym wzrokiem. Ale to się Markizowi nie spodobało i doprowadził Euzebiusza do porządku przy pomocy całkiem słusznego syku. Mama przeniosła więc picie i żarełko do mojego pokoju i zamknęła drzwi...
Markizek postanowił więc pozwiedzać... Górną partię moich mebli :twisted: Powiem tylko, że Ebiś wskoczył tam raz, rozbił jedną pamiątkową rzecz i dał sobie spokój. Markiz go przebił :twisted: Zrzucił wazon z moją kolekcją zasuszonych róż, która to kolekcja odeszła już w zapomnienie :twisted: Wchodząc do pokoju zobaczyłam już tylko nędzne resztki pojedynczych płatków na ziemi, pozostałe części wylądowały już w koszu. Ale to nie wszystko. Markizowi wybitnie nie spodobnało się stojące na szafie moje zdjęcie i dał temu wyraz obficie i śmierdząco je obsikując.

Zostawiony znowu sam (po sprzątaniu...) zaczął miauczeć, moja mama wzięła go na kolanka i tam zasnął :D
Ale niedługo potem przyszłam ja i kocio się obudził. Teraz odpoczywa sam u mnie w pokoju (mam nadzieję, że się powstrzyma od dalszej demolki :lol: ).
Póki co nie je i nie pije, albo przynajmniej nie wtedy, gdy go widzimy.
Sik był jeden, jeden ale celny :twisted:
A Ebiś łazi po mieszkaniu dość spokojnie, tylko jakiś taki trochę zdezorientowany i... bardziej przytuliński. Czyżby się podlizywał, by nie starcić swej pozycji jedynego pieszczoszka? :lol:

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 21:38
przez ryśka
asica pisze:Zrzucił wazon z moją kolekcją zasuszonych róż, która to kolekcja odeszła już w zapomnienie :twisted: Wchodząc do pokoju zobaczyłam już tylko nędzne resztki pojedynczych płatków na ziemi, pozostałe części wylądowały już w koszu. Ale to nie wszystko. Markizowi wybitnie nie spodobnało się stojące na szafie moje zdjęcie i dał temu wyraz obficie i śmierdząco je obsikując.
Póki co nie je i nie pije, albo przynajmniej nie wtedy, gdy go widzimy.
Sik był jeden, jeden ale celny :twisted:

8O :strach: o rety, nie poznaję kotecka. Najbardziej zadziwiona jestem tym "sikiem" - nie zrobił podobnego numeru od początku swojego życia. Pewnie chciał Ebisiowi powiedzieć "mój jest ten kawałek podłogi" :evil: :wink:
Martwię się trochę tym, że nie zjadł nic - to żarłok jest straszny, musi się biedaczek denerwować strasznie :(. No ale co się dziwić - to dopiero pierwsze godziny, a wszystko się w jego życiu zmieniło. Każdy by się zestresował ;)

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 22:56
przez ryśka
Dobrej nocy Wam życzę :) :ok:

PostNapisane: Sob mar 24, 2007 23:32
przez asica
Już się nie musisz martwić brakiem jedzonka :D
Kotecek zamknięty ze mną i z mym ukochanym w jednym pokoju wylazł, zaczął całkiem śmiało zwiedzać i bawił się ze mną sznurkiem od mojej czapki (ja chyba jestem skazana na zabawy ze sznurkiem :P ). Po czym pochrupkał chwilę, napił się parę łyków wody i wysiurkał do przygotowanej dla niego "kuwety" - kartonowe pudełko ze żwirkiem.

Po czym zaczął się domagać wypuszczenia z pokoju. Głośno domagać :twisted:
Otworzyłam więc drzwi, za drzwiami oczywiście Ebiś... Ech. Waleczny ten Markizio :twisted: Zwiedzał sobie dom, powarkując na Euzebiusza - a ten głuptaczek nasz nic, tylko za nim i patrzy tymi niewinnymi oczkami "czemu wydajesz takie dziwne odgłosy"? :roll:
Teraz co chwila spotykają się w jednym pokoju, Markiz przypiera Euzebiusza przerażonego do muru i Euzebiusz jak się Markiz już naprawdę bardzo zbliży to dopiero wtedy syknie głośno i Markiz się odsuwa.... Generalnie wesoło jest:]

Za życzenia dziękujemy, coś czuję, że się przydadzą... Odgłosy za moimi plecami nie zapowiadają, żeby noc miała być spokojna :wink:

PostNapisane: Nie mar 25, 2007 9:45
przez ryśka
Opowiadaj, jak noc minęła :lol: