Wątek kotów p. Aldony - reaktywacja

Chciałam odświeżyć wątek sprzed roku, ale oczywiście nie mogę go znaleźć. Dla tych, którzy nie znają historii p. Aldony - jest to pani, która mieszka na działkach w Warszawie, opiekuje się stadkiem kotów. Opiekuje się mądrze, bo nie zbiera nowych, a swoje ma wysterylizowane i wykastrowane. Kiedy w zeszłym roku zabrałyśmy od niej 5 kotów, a ona straciła lokum i musiała się przenieść na działki, miała 11 kotów. Dziś, prawie po roku zostało 8. Losu trzech pani Aldona nie zna, ale raczej nie ma dobrych przeczuć. Niestety, miejsce w którym mieszka zamieszkują też łobuzy różnego autoramentu...
Pani Aldona coraz gorzej się czuje. W listopadzie chorowała przez miesiąc, SM chciała ja zabrać do szpitala, ale nie zgodziła się - bo koty... Ale ma świadomość tego, że jeśli jej zabraknie, koty czeka zły los. Podjęła więc niezwykle trudną decyzję o szukaniu domów dla 7 kotów. 1 nie nadaje sie do adopcji. Wszystkim kotom zakładam wątek na Kociarni.
Wczoraj 6 z nich zabrałyśmy na przegląd na Białobrzeską. Mówiąc szczerze byłyśmy nastawione na dantejskie sceny, grube rękawice, wirujące pazury i ogólnie stado dzikich kotów. No i szok. ONE WSZYSTKIE NADAJą SIę DO ADOPCJI. Rok mieszkania na działkach nie zaszkodził im ani trochę. To łagodne, miziaste koty, które przy nieprzyjemnych dla nich zabiegach wtulały się w człowieka. Proszę, przejrzyjcie wątki na Kociarni. Może komuś zapadnie w serce któryś z nich. Jeden jest chory i naprawdę natychmiast potrzebuje tymczasu... Cała szóstka została wczoraj odpchlona, odrobaczona i zaoridermylowana.

Pani Aldona coraz gorzej się czuje. W listopadzie chorowała przez miesiąc, SM chciała ja zabrać do szpitala, ale nie zgodziła się - bo koty... Ale ma świadomość tego, że jeśli jej zabraknie, koty czeka zły los. Podjęła więc niezwykle trudną decyzję o szukaniu domów dla 7 kotów. 1 nie nadaje sie do adopcji. Wszystkim kotom zakładam wątek na Kociarni.
Wczoraj 6 z nich zabrałyśmy na przegląd na Białobrzeską. Mówiąc szczerze byłyśmy nastawione na dantejskie sceny, grube rękawice, wirujące pazury i ogólnie stado dzikich kotów. No i szok. ONE WSZYSTKIE NADAJą SIę DO ADOPCJI. Rok mieszkania na działkach nie zaszkodził im ani trochę. To łagodne, miziaste koty, które przy nieprzyjemnych dla nich zabiegach wtulały się w człowieka. Proszę, przejrzyjcie wątki na Kociarni. Może komuś zapadnie w serce któryś z nich. Jeden jest chory i naprawdę natychmiast potrzebuje tymczasu... Cała szóstka została wczoraj odpchlona, odrobaczona i zaoridermylowana.