Wystraszona Nuśka... rezygnujemy z Feliwaya na rzecz Bacha

Długo się zastanawiałam nad Feliwayem... jest nieziemsko drogi ale chyba nie mam wyjścia.
Poradźcie mi co robić...
Przetrzymuje u siebie tymczasowe fundacyjne koty, do tej pory były już cztery, teraz mam Trini... Z jednej strony pomagam kotom, gdyż oferuje im tymczasowy dom, a z drugiej krzywdzę swoją Nuśkę, która przeżywa przez ten okres czasu traumę
Jest szalenie nietowarzyska, wręcz po bacznych obserwacjach i reakcjach na obce koty musze przyznać, że sie ich panicznie boi. Początkowo myślałam, że jej zachowanie to przejaw wrogości i agresji wobec obcych kotów oraz cheć dominacji i pokazania, że to ona tu rządzi... ale po kilku akcjach, kiedy została we własnym domu goniona i napadana przez obce koty, czego efektem było fruwające futro... a ona biedulka z podkulonym ogonem uciekała gdzie pieprz rośnie i zaszywała się w najciemniejszy kąt... zmieniłam zdanie. Nie potrafi czuc się panią we własnym domu, poddaje się silniejszemu.
Nuśka w czasie obecnosci fundacyjnych kotów zmienia się nie do poznania. Jedynymi odgłosami, które z siebie wydaje - jest buczenie na okrągło. Jest ciągle rozdrażniona, nawet normalne głaskanie traktuje jako atak i wzbrania się przed nim bucząc, sycząc i bijąc łapą. Przestaje wskakiwać mi na kolana, przychodzic do mnie, mruczeć i spać ze mną w nocy.
Praktycznie 24 godziny na dobę spędza na najwyższej szawce w pokoju. Kiedyś nie chciała nawet jeść przez 2 tygodnie... teraz na szczeście je, ale tylko, gdy podstawie jej miskę na szawkę pod nos. Wody praktycznie nie pije... z miski nie ruszy, jedynie z kranu, ale nie schodząc z szafki nie odważy się przejść do kuchni do kranu
Całymi dniami trzyma sioo i kupala. Dochodzi do tego, że ze strachu przed obcym kotem, zejdzie na chwilę i zleje się na dywan obok szafki a potem czmycha spowrotem na górę. Zdarzyło jej sie strzelić kupala za firanką w pokoju
Minę ma jak prześladowane zwierzę, chodzi na zgiętych łapach skradajac się i co chwilę oglądając za siebie. Całe dnie spędza w jednej pozycji - skulona na szafce o wymiarach do leżenia 30x30 cm. Nie pomaga zdejmowanie jej stamtąd, pieszczoty i zabieranie jej na noc do łóżka. Ciągle ucieka na szafkę czując się tam jak w bezpiecznym azylu.
Obawiam sie najgorszego, nie wiem czy nie panikuje, ale czy kotu od ciągłego siedzenia w jednej pozycji nie zastana się mięśnie i ścięgna? Czy od picia prawie zerowej ilości wody nie wysiądą nerki? I czy od trzymania w stresie sioo i kupala nic złego nie wyniknie? No i... czy nie wysiądzie jej od tego nadmiaru ciężkich przezyć psychika?
Mimo, że Nuśka jest zdolna do integracji z innymi kotami, to jednak trwa to długo - zwykle po ok. miesiącu przebywania z innym kotem pozwala mu się do siebie zbliżyć, próbuje się bawić, chodzi już normalnie po domu... jednak nie zachowuje sie do końca tak jak w sytuacji gdy w domu jest sama.
Ponadto pół biedy gdy tymczasowy kot jest młody i mniejszy od niej - wtedy jakoś łatwiej jej się zintegrować. Natomiast, gdy obcy kot jest dorosły czy większy od niej - Nuśka boi się go panicznie i nie ma mowy o integracji.
Można powiedziec, że z mijającym czasem Nuśka zaczyna tolerować inne koty... ale NIGDY nie przyjdzie mi sama na kolana i nie wskoczy w nocy do łóżka. Natomiast robi to momentalnie po tym, gdy tymczasowy kot wyprowadzi się do nowego domu... Nuśka wyczuwa, że jest już bezpieczna i jej zachowanie wraca do normy.
Rzadko się zdarza, żebym miała kota tymczasowego dłużej niż miesiąc. Raz tylko się tak zdarzyło... ale w tym wypadku koty się polubiły a kot tymcz. byl młodziutki i Nuśka sie go nie bała. Od tamtej pory przeważnie kotki znajdują nowe domu zanim Nuśka sie do nich przyzwyczai i zacznie cieszyc sie życiem i zabawami z drugim kociakiem. Zatem przechodzi męczarnie
Znalazłam na allegro sam wkład do Feliwaya, tańszy o 30 zł od całego zestawu z dozownikiem. Moja mama nie chce słyszec o kupnie Feliwaya, więc grosza od niej nie dostanę... całą sumę trudno mi jest samej uzbierać
Ale na sam wkład dałabym radę wyciułać... czas leci a Nuśka cierpi... a ja zbieram grosz do grosza.
Stąd moje zapytanie i prosba: Czy ktoś ma niepotrzebny sam dozownik do Feliwaya (wtyczka do prądu) i mógłby oddać lub sprzedać za przysłowiową złotówkę...
... albo pomóc mi rozwiązać problem innym sposobem jeśli sie da.

Poradźcie mi co robić...

Przetrzymuje u siebie tymczasowe fundacyjne koty, do tej pory były już cztery, teraz mam Trini... Z jednej strony pomagam kotom, gdyż oferuje im tymczasowy dom, a z drugiej krzywdzę swoją Nuśkę, która przeżywa przez ten okres czasu traumę

Nuśka w czasie obecnosci fundacyjnych kotów zmienia się nie do poznania. Jedynymi odgłosami, które z siebie wydaje - jest buczenie na okrągło. Jest ciągle rozdrażniona, nawet normalne głaskanie traktuje jako atak i wzbrania się przed nim bucząc, sycząc i bijąc łapą. Przestaje wskakiwać mi na kolana, przychodzic do mnie, mruczeć i spać ze mną w nocy.
Praktycznie 24 godziny na dobę spędza na najwyższej szawce w pokoju. Kiedyś nie chciała nawet jeść przez 2 tygodnie... teraz na szczeście je, ale tylko, gdy podstawie jej miskę na szawkę pod nos. Wody praktycznie nie pije... z miski nie ruszy, jedynie z kranu, ale nie schodząc z szafki nie odważy się przejść do kuchni do kranu


Minę ma jak prześladowane zwierzę, chodzi na zgiętych łapach skradajac się i co chwilę oglądając za siebie. Całe dnie spędza w jednej pozycji - skulona na szafce o wymiarach do leżenia 30x30 cm. Nie pomaga zdejmowanie jej stamtąd, pieszczoty i zabieranie jej na noc do łóżka. Ciągle ucieka na szafkę czując się tam jak w bezpiecznym azylu.
Obawiam sie najgorszego, nie wiem czy nie panikuje, ale czy kotu od ciągłego siedzenia w jednej pozycji nie zastana się mięśnie i ścięgna? Czy od picia prawie zerowej ilości wody nie wysiądą nerki? I czy od trzymania w stresie sioo i kupala nic złego nie wyniknie? No i... czy nie wysiądzie jej od tego nadmiaru ciężkich przezyć psychika?

Mimo, że Nuśka jest zdolna do integracji z innymi kotami, to jednak trwa to długo - zwykle po ok. miesiącu przebywania z innym kotem pozwala mu się do siebie zbliżyć, próbuje się bawić, chodzi już normalnie po domu... jednak nie zachowuje sie do końca tak jak w sytuacji gdy w domu jest sama.

Można powiedziec, że z mijającym czasem Nuśka zaczyna tolerować inne koty... ale NIGDY nie przyjdzie mi sama na kolana i nie wskoczy w nocy do łóżka. Natomiast robi to momentalnie po tym, gdy tymczasowy kot wyprowadzi się do nowego domu... Nuśka wyczuwa, że jest już bezpieczna i jej zachowanie wraca do normy.
Rzadko się zdarza, żebym miała kota tymczasowego dłużej niż miesiąc. Raz tylko się tak zdarzyło... ale w tym wypadku koty się polubiły a kot tymcz. byl młodziutki i Nuśka sie go nie bała. Od tamtej pory przeważnie kotki znajdują nowe domu zanim Nuśka sie do nich przyzwyczai i zacznie cieszyc sie życiem i zabawami z drugim kociakiem. Zatem przechodzi męczarnie

Znalazłam na allegro sam wkład do Feliwaya, tańszy o 30 zł od całego zestawu z dozownikiem. Moja mama nie chce słyszec o kupnie Feliwaya, więc grosza od niej nie dostanę... całą sumę trudno mi jest samej uzbierać

Stąd moje zapytanie i prosba: Czy ktoś ma niepotrzebny sam dozownik do Feliwaya (wtyczka do prądu) i mógłby oddać lub sprzedać za przysłowiową złotówkę...

... albo pomóc mi rozwiązać problem innym sposobem jeśli sie da.
