Strona 1 z 6

TU TRZEBA POMÓC - 10 wyciętych i mamy już na wszystkie :)

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 11:51
przez Kasia D.
Najpierw link do artykułu:

http://www.kurierlubelski.pl/modules.ph ... &sid=36012

Obrazek

Skontaktowałam sie juz z wetem, który opiekuje sie tymi kotami.
Opiekuje- to za duze słowo: leczy za darmo na tyle na ile może.

Ustaliłam z nim , ze zbiorę pieniądze potrzebne na kastrację kocic.
Utargowałam cenę na 50zł od kotki. W tej cenie jest nie tylko zabieg ale tez transport w obie strony bo gabinet wet ma 7 km od kotów.


Bardzo proszę , jesli ktoś moze, o aukcje na Bazarku.
Nie mamy duzo czasu... czesc kotek jest w ciąży...trzeba działać szybko.

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 11:58
przez puss
faktycznie to ważna sprawa.
myślę, że trzeba by zaapelować do władz, żeby dały jakieś pomieszczenia dla tych kotów.
może tak jak w przypadku zamurowanych kotków, możnaby napisać jakiś list do tych władz?

postaram się pomóc.
odezwę się jak już będę miała jakieś środki żeby Was wesprzeć.

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 12:01
przez Kasia D.
Władze nie zrobią absolutnie nic.
Burmistrz to ....przemilczę zeby nie dostać bana... :twisted:
Znają sprawę od lat i nie kiwnęli palcem.

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 12:05
przez Beliowen
Kasia, a czy opiekunka zgadza się na kastracje?
Bo z artykułu wynika że nie chce słyszeć o oddaniu jakiegokolwiek kota ze stada
a przecież wiadomo że na sam zabieg trzeba by koty zabierać - i chyba nie wracałyby tam? :(
Więc nawet jeśli zgodzi się na zabranie jakiejś partii kotów, jeśli nie zostaną zwrócone po zabiegach - będzie znacznie trudniej namówić ją na kastrację kolejnych...

Re: TU TRZEBA POMÓC - dramat 60-ciu kotów w Rykach

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 12:09
przez Maura
Kasia D. pisze:Bardzo proszę , jesli ktoś moze, o aukcje na Bazarku.
Nie mamy duzo czasu... czesc kotek jest w ciąży...trzeba działać szybko.


a jest jakiś nr konta, na ktory możnaby wpłacać jakieś pieniądze na zabiegi?

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 12:13
przez Monisek
Przeczytałam w komentarzach:

Teraz zapraszamy Kurier na ul. Romantyczną 8/4. Zarówno sąsiedzi, jak i administracja osiedla sprawę znają bardzo dobrze a do opisania smrodu z mieszkania owej lokatorki płynącego nie będą potrzebne nawet dodatkowe wywiady. Może wreszcie i tym "KL" by się zajął?

Ciekawe, o co tam chodzi. Czy to coś poważnego, czy tylko przewrażliwieni sąsiedzi....

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 12:14
przez Kasia D.
Beliowen pisze:Kasia, a czy opiekunka zgadza się na kastracje?
Bo z artykułu wynika że nie chce słyszeć o oddaniu jakiegokolwiek kota ze stada
a przecież wiadomo że na sam zabieg trzeba by koty zabierać - i chyba nie wracałyby tam? :(
Więc nawet jeśli zgodzi się na zabranie jakiejś partii kotów, jeśli nie zostaną zwrócone po zabiegach - będzie znacznie trudniej namówić ją na kastrację kolejnych...


Wet mówi (a wypada mu wierzyć), ze tak, zgodzi sie na sterylki bez problemu.
Prosiłam tylko aby najpierw wycinał te zdrowe . Bo jesli któras chora nie przetrzyma zabiegu to koniec- kobita juz żadnego nie da pod nóż.

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 12:16
przez kasia essen
matko ,,, :roll: az nie wiem co powiedziec widzac to zdjecie,,

Re: TU TRZEBA POMÓC - dramat 60-ciu kotów w Rykach

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 12:18
przez Jana
Kasia D. pisze:Ustaliłam z nim , ze zbiorę pieniądze potrzebne na kastrację kocic.
Utargowałam cenę na 50zł od kotki. W tej cenie jest nie tylko zabieg ale tez transport w obie strony bo gabinet wet ma 7 km od kotów.


Znajdziemy środki na wysterylizowanie zwierząt, pod warunkiem, że właścicielka zgodzi się na przeprowadzenie selekcji w stadzie – zapowiada Jerzy Gąska, burmistrz Ryk.


Czyli co, burmistrz łże?

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 12:40
przez ryśka
Kilka trzeba uśpić, wszystkie odrobaczyć i przede wszystkim wysterylizować. Te koty cierpią. Przetrzymywanie ich w zamknięciu jest wbrew ich naturze. Trzeba ograniczyć liczebność stada, bo może stać się zagrożeniem epidemiologicznym dla ludzi.
Władze Ryk są gotowe rozwiązać ten problem.
Znajdziemy środki na wysterylizowanie zwierząt, pod warunkiem, że właścicielka zgodzi się na przeprowadzenie selekcji w stadzie – zapowiada Jerzy Gąska, burmistrz Ryk.

Ja bym to czytała w tym kontekście :(

Szokujący komentarz "prezes Stowarzyszenia Lubelski Animals" pod artykułem - o najwyższym uznaniu dla prowadzenia rozmnażalni.

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 14:51
przez Kasia D.
ryśka pisze:Szokujący komentarz "prezes Stowarzyszenia Lubelski Animals" pod artykułem - o najwyższym uznaniu dla prowadzenia rozmnażalni.


Ano własnie.
Teraz widac jak na dłoni, że musze sie tu na miejscu szarpać nie tylko z rozmnażaczkami-miłosniczkami ale tez i z działaczami organizacji tzw. "prozwierzęcych"
Każda "miłośniczka", która przyjdzie na spotkanie animalsów i trochę pojęczy- dostanie kasę. O tym, żeby nie dawać pieniędzy dopóki nie wysterylizują ( są darmowe 2-3 zabiegi miesiecznie opłacane przez stowarzyszenie) mówiłam juz od kilku lat. Grochem o ścianę.

Jesli ktoś zechce wesprzec akcję- prosze o wpłaty na Fundację a tytułem dopisać "miau-Ryki -(tu swój nick)"
Poniewaz zrobiłam akcje na kilku innych forach, wiec chciałabym wiedziec kto i skąd wpłacił żeby potem móc sie łatwo rozliczyć.

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 15:16
przez Rustie
Kasiu, poszła wpłata na wirtualnego Twisterka, dodałam na jeden zabieg. Przykro mi, że nie dam rady więcej :(

Trzymam kciuki za wspołpracę z miłośniczką (na zdjęciu rudaski i point, mi to wyglada na rozmnażalnię, może być ciężko :( )

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 15:31
przez wibryska
Ja myślę, że nie chodzi o to, że opiekunka nie chce oddać żadnego kota ze stada tylko o to, że zwyczajnie boi się, że stanie im się krzywda i pewnie nie ma zaufania do władz.
Jestem przekonana, że serdeczna rozmowa z tą panią dziewczyn z miau
rozwieje te obawy i pani zgodzi się na pomoc.

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 15:49
przez TyMa
Brakuje komentarza, choć słowa same cisną się na usta, ale te niecenzuralne... Zamiast wyzywać, pomyślę... Kasiu, jaki jest Twój udział? Tzn. wiem, że nie odpuścisz i działasz w porozumieniu z wetem, ale kto będzie fizycznie załatwiał te sterylki?

PostNapisane: Pon mar 05, 2007 16:19
przez Kasia D.
TyMa pisze: kto będzie fizycznie załatwiał te sterylki?


Sterylizował będzi wet, z ktrym rozmawiałam. Namiar na niego dostałam z powiatowego inspektoratu weterynarii. To jedyny wet, z którym p.Maria chce rozmawiać.
Sam wet jest bardzo zainteresowany aby ukrócic rozród w tym stadzie.
Wyobrażam to sobie tak, ze gdy zbiore kwotę na 3-4 kocice to:
1. dzwonię, mówie ile mam pieniędzy ,
2.on jedzie po kocice,
3.wycina,
4. ja jadę ( 70km to nie daleko) ogladam kocice czy wszystko ok i czy ucho nacięte
5. daję pieniądze
6. wet mi wystawia fakture lub rachunek.
7. odwozi kocice do p.Marii

Jesli ktoś woli zapłacić wetowi bezpośrednio to prosze o informację. Podam nr konta lecznicy.