Uśpiłem Kotkę:-(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 20, 2007 20:11

Sama mam agresywnego kota... może nie rzuca się bez powodu na ludzi ale miewa humory, szczególnie gdy w domu mam innego kota na tymczasie :roll: Więc zawsze jest jakaś przyczyna tego zachowania. Ale kocham go ponad życie, chociaż nie jest tak przytulaśny jak inne koty.

Fotka humorów 8)
Obrazek
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lut 20, 2007 20:14

8O 8O 8O - na więcej mnie nie stać, odebrało mi mowę wręcz... [*]

na prawdę nie mogę współczuć i zrozumieć, bo nie wierzę, że nie było innego wyjścia z tej sytuacji.

a mój nowy kocur też miewa humory i niestety często wyładowuje je na mnie :evil: ale nie mogę go nazwać agresywnym - nie popadajmy w przesadę, kot to nie pluszak.

aoife

 
Posty: 250
Od: Czw sty 11, 2007 16:33
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 20, 2007 20:27

ed pisze:Wbrew przewidywaniom niektórych z Was uważnie przeczytałem Wasze wpisy. Żałuję że wcześniej nie znalazłem tego forum. Pewnie cała sytuacja potoczyłaby się w zupełnie innym kierunku. A tak - bez wiedzy i doświadczenia w wychowywaniu kota wybrałem najszybszą i już wiem że najgorszą metodę. Emocje są złym doradcą. Nie cofnę czasu - a szkoda:-(


ed. Masz absolutną słuszność.

Ja też uważam, że potoczyło się tragicznie i źle. :cry:


Ale pomyślmy - ilu jest takich 'edów' którzy zrobią podobnie?
A ilu z nich nawet nie wejdzie na forum?

A ilu z nich nawet nie zadrży powieka, gdy kot zostanie uspiony, a problem rozwiązany. Odetchną z ulgą.

Nawet nie z okrucienstwa - ale z przerażającej niewiedzy...

"Uśpić, uśpić" - takie rady często bezmyślnie daje otoczenie. Jest problem - pozbyć się problemu.

Nie wiem, jak bylo w przypadku eda...

A wet? - uspił zdrowego kota.

To co mnie przybilo do ziemi, to przede wszystkim przyzwolenie lekarza. :(

eD - dobrze że trafiłeś na forum. Co prawda - tragicznie za późno... Twojej kotce już nikt nie pomoże.
ale gdybyś słyszał o kimś, kto w podobny sposób chiałby rozwiązać rodzinno-zwierzęcy problem, przekaż mu, że SĄ, MOGĄ BYĆ INNE rozwiązania...
Dobrze?

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Wto lut 20, 2007 20:40

Przypomniala mi sie pewna sytuacja.
Slyszalam kiedys opowiesc o psie ktory byl niezwykle cierpliwy w stosunku do dzieci. Dzieci z tego powodu siadaly na nim, ciganely go za uszy itp. Pewnego dnia pies ugryzl dziciak w twarz dosc porzadnie. Z marszu zostal uspiony, ale wet zrobil niby sekcje zwlok i wyszlo ze mial silne zapalanie ucha.

sama niedawno widzialam przepieknego amstaffa wynoszonego juz do utylizacji w worku. Wiczorem zostal przyprowadzony i uspiony bo podobno wraczal na dziecko.
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Wto lut 20, 2007 20:40

Ivette pisze:
ed pisze:Wbrew przewidywaniom niektórych z Was uważnie przeczytałem Wasze wpisy. Żałuję że wcześniej nie znalazłem tego forum. Pewnie cała sytuacja potoczyłaby się w zupełnie innym kierunku. A tak - bez wiedzy i doświadczenia w wychowywaniu kota wybrałem najszybszą i już wiem że najgorszą metodę. Emocje są złym doradcą. Nie cofnę czasu - a szkoda:-(

dobrze, że trafiłes na forum. Najgorsze juz się stało i tego nie zmienimy, ale już wiesz, że można inaczej- nie przyczynisz się do pogłębiania stereotypu że kot jest zły, gryzie, drapie i dziecku gardło przez sen przegryzie, a niektórzy ludzie naprawdę w to wierzą.
Gdy bierzemy zwierzaka, to na dobre i na złe, nie można go się pozbyć, gdy sprawia kłopoty, bo to nieludzkie :(
Sama mam dość nadpobudliwego kota i zdaje sobie sprawę, że gdyby trafił do innego domu, to mogłoby sie różnie ułożyć.


Bardzo żal mi kotka, bardzo. I jestem pewna, że inne wyjście było. I stało się bardzo źle.
Ale wiem też, że czasem człowiek zostaje sam, ze złymi emocjami, z różnymi sprawami. Nie znamy całości sytuacji, reakcji reszty rodziny itd. Wet też okazał się kompletnie nie na poziomie. Bo z tego co Ed pisze wnioskuję, że specjalnie nie szukał weta który uśpił, zrobił to ten do którego chodzili.
Wierzę, że Ed teraz żałuje, niestety są rzeczy, których już się nie cofnie. A że szuka może jakiegoś usprawiedliwienia - no cóż, bąźmy szczerzy, zazwyczaj wszyscy podświadomie szukamy go gdy zrobimy coś czego musimy się wstydzić.
Ed, zostań z nami. Myślę, że nie można przekreślać Ciebie jako ewentualnego przyszłego opiekuna kota. Czasem człowiek jednak potrafi uczyć się ze swoich błędów, także tych tragicznych. Poczytaj, porozglądaj się na forum, możesz się wiele dowiedzieć i nauczyć.
A że weta bym zastrzeliła to fakt. Nawet sterylkę jakoś tak "cienko" doradzał :evil:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto lut 20, 2007 21:29

Jestem wstrząsnięta 8O A juz nawet nie decyzją autora wątku a postępowaniem weta...to o czym wszyscy tu napisali powinien Ed usłyszeć własnie od weterynarza...to on powinien mu dac wskazówki co do przyczyny zachowania kota, zasugerować przeanalizowanie postepowania dzieci wobec niego, zlecic badania kontrolne...a on lejkum polejkum, sterylka może pomoże a może nie...grrr...a swoja droga dlaczego do niektórych nie trafia ze kot to czujące stworzenie a nie pluszak? Ma prawo ugryźć, drapnac, jeśli coś mu sie nie podoba, jeśli coś sprawia ból...normalny odruch obronny każdego żywego stworzenia...potworne...biedna kicia...miała tylko 3 lata...całe życie było przed nią... :placz:
Moja Maki do czasu sterylki często biła i gryzła, nie lubiła dotykania...okazało sie ze poprzednia włascicielka tak długo trzymała kota na hormonach, ze kocica miała zamiast macicy jedna wielka rozpulchniona pulpę...czesto siadywała skulona a na kazdy ruch reka w okolicach brzucha reagowała agresją...teraz to wielka przytulanka-praczka...
Obrazek

Ewik

 
Posty: 6713
Od: Pt lip 25, 2003 22:55
Lokalizacja: Warszawa Bielany

Post » Wto lut 20, 2007 21:36

lidiya pisze:
sama niedawno widzialam przepieknego amstaffa wynoszonego juz do utylizacji w worku. Wiczorem zostal przyprowadzony i uspiony bo podobno wraczal na dziecko.

jest takie &%%$$#&()******** przekonanie, że psa, jak warczy na własciciela, czy Boże Broń ugryzie rękę, która go karmi, to trzeba zabić, bo jest zły (jakby zwierze potrafiło byc złe :( )
Bo uśpienie jest tańsze niż szkolenie psa, a potem kupią sobie yorka, to nie bedzie gryzł, lub bedzie gryzł słabiej :evil:

a za tego weta to po prostu mi wstyd :(

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto lut 20, 2007 22:12

Oprócz przemyślenia przez Eda uśpienia kotki pozostaje jeszcze kwestia zastanowienia się przez niego nad wychowywaniem dzieci. Ed - chyba musisz nauczyć dzieci, że zwierzę - piesek, kotek, ptaszek czy chomik, to nie zabawka. Pociągnięcie za ucho, za wąsy czy miętolenie boli kotka i może ugryź czy podrapać, bo mały zwierzak nawet wobec dziecka jest bezbronny. Dzieci potrafią być sadystami i wina leży po stronie rodziców, bo nie potrafią im wpoić wrażliwości na los zwierzaków i wytłumaczyć, co znaczy ból i strach u zwierzęcia. Często chyba sami nie mają o tym pojęcia. Długa droga i praca przed Tobą, Ed. Życzę Ci wytrwałości i powodzenia.
Obrazek Obrazek Obrazek
Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Monisek

 
Posty: 2591
Od: Śro gru 27, 2006 13:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 20, 2007 22:15

To prawda, że to, co Ed przeczytał na forum, powinien był usłyszec od weta. Ale niestety, jak w każdym zawodzie, są pasjonaci i partacze.
To co zrobił wet to niestety postawa "frontem do klienta" - przyszedł, zażyczył sobie, trzeba wykonać, wziąć pieniądze i... po sprawie.
I jeszcze skrajne lenistwo i niechęć do skomplikowanych "przypadków", bo to by trochę popracować trzeba.
Latem usłyszałam od ludzi dokarmiających koty, że wet proponował im, żeby "problem kociąt załatwili sami". Ciekawe, jak? Metodą "do wody" czy "w łeb"? :evil: Jak zaczęłam dopytywać o szczegóły, już nic więcej mi nie powiedzieli.
Też super-wet, prawda?

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34258
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Wto lut 20, 2007 22:37

Greta_2006 pisze:To prawda, że to, co Ed przeczytał na forum, powinien był usłyszec od weta. Ale niestety, jak w każdym zawodzie, są pasjonaci i partacze.
To co zrobił wet to niestety postawa "frontem do klienta" - przyszedł, zażyczył sobie, trzeba wykonać, wziąć pieniądze i... po sprawie.
I jeszcze skrajne lenistwo i niechęć do skomplikowanych "przypadków", bo to by trochę popracować trzeba.
Latem usłyszałam od ludzi dokarmiających koty, że wet proponował im, żeby "problem kociąt załatwili sami". Ciekawe, jak? Metodą "do wody" czy "w łeb"? :evil: Jak zaczęłam dopytywać o szczegóły, już nic więcej mi nie powiedzieli.
Też super-wet, prawda?

na weterynarii są różni ludzie. Wydawałoby się, że wszyscy powinni wiedzieć, że r=r itd. a tak wcale nie jest, mało tego- (to akurat przypadek z Olsztyna)- np. studiuje sobie chłopak, który za młody lubił topić chomiki siostry, a teraz w wolnych chwilach poluje, słodziutko, prawda? A on tez dostanie dyplom lekarza weterynarii.

Ivette

 
Posty: 3716
Od: Sob lis 19, 2005 17:05
Lokalizacja: warszawa

Post » Wto lut 20, 2007 22:43

:evil: Powinny być jakieś testy psychologiczne... Czy to prawda, że mają wprowadzić jakiś egzamin państwowy, żeby takie głąby nie pracowały w zawodzie?
Obrazek Obrazek Obrazek
Moja mała Lolunia 07.03.2009 [']

Monisek

 
Posty: 2591
Od: Śro gru 27, 2006 13:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto lut 20, 2007 22:43

Moj ojciec poprosil weta o uspienie naszego/ taty/ psa. Bylo to pare lat temu. Moja mama była cięzko chora na raka, własnie wrocila z klejnej operacji - leżala w łóżku z cewnikiem a codziennie przychodziła pielęgniarka, to były ostatnie miesiące jej zycia ale ciągle mielismy nadzieje, mama powoli umierala. Pies byl juz przedtem agresywny w stosunku do obcych, wykastrowalismy go, ale w chwili gdy mama przyszla ze szpitala zaczął jej pilnować. O przyjsciu pielegniarki nie bylo mowy - zamknąc sie nie dal, rzucał sie na tate , na wszystkich ktorzy zbliżali sie do mamy. On ja naprawde kochal i czul nadchodzaca smierć ukochanej pani.Nigdy nie zapomne jak mam sama powiedziala tacie ze w takiej sytuacji trzeba go chyba uśpić, to była dla niej najtrudniejsza decyzja w zyciu, nikt nie smial zaproponowac takiego wyjscia - mama wiedziala ze to ona musi podjąc decyzje.Do adopcji przez kogos sie nie nadawal, nikogo poza nami nie tolerowal.Do dziis pamietam jak mama leżąc na gorze plakala a na dole w piwnicy wet usypial psa.plakalismy wszyscy - do dzis nie moge sie z tego otrząsnąc i często mam przed oczami mame ze łzami w oczach slysze wycie Joja- nie wiem dlaczego wyl, nie chcialam wiedziec ale slysze to do tej pory. To taka trauma dla mnie.Wiem ze czasami takie sytuacje ekstremalne sie zdarzaja.My nie mielismy sily myslec o tym co mozna zrobić , nie szukalismy innego wyjscia, moze to błąd.... do dzis zadaje sobie to pytanie.To tyle co chcialam powiedziec.
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Wto lut 20, 2007 23:02

Wszyscy popełniamy w życiu jakieś błędy. Niekiedy słono za nie płacimy, niekiedy płaci za nie ktoś inny. Ale piętnowanie, oskarżanie budzi zawsze bunt, sprzeciw, poczucie krzywdy - na pewno nie przyczynia się do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny ani nie sprzyja wyciąganiu właściwych wniosków z popełnionych błędów.
Ważne, żeby uświadomić, że to był błąd. Że w przypadku tej koteczki można było zrobić coś więcej. Że mogła żyć, gdyby została właściwie zdiagnozowana. Być może po wyleczeniu i kastracji stałaby się miziastą, rozmruczaną kicią, prawdziwym balsamem dla zmęczonego pracą człowieka, prawdziwym członkiem rodziny.
To wystarczy.
Obrazek

Domino76

 
Posty: 3301
Od: Śro paź 05, 2005 8:41
Lokalizacja: Wrocławianka mieszkająca w Opolu

Post » Wto lut 20, 2007 23:05

Stało się, to co się stało.
Ale...
ed, mam jedno pytanie.
Jak na to, że "kotka była, a teraz jej nie ma" zareagowały twoje dzieci?
Obrazek

redaf

 
Posty: 15601
Od: Śro sty 25, 2006 21:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 21, 2007 8:08

Ed- ja Cię trochę rozumiem- rozumiem mianowicie to, że czegoś nie wiesz... Nawet nie dlatego, że ogólnie mało wiesz.... Ja jestem tego najlepszym przykładem. Od wejścia na forum (zaginęła moja kotka) życie moich kotów bardzo się zmieniło- wszystkie są ciachnięte, zmieniłam karmę, wszystkie mają aktualne badania i szczepienia, mają drapak, urządzony balkon i budki. O tym jakie wcześniej błędy popełniałam nawet nie chcę pisać :oops: Stało się- nic tego nie zmieni. Trzeba tylko pamiętać, żeby ze złego zrobić coś dobrego- wyciągnąć wnioski, może nawet jakieś inne działanie. Można zrobić naprawdę dużo dobrego- w takich złych momentach powstały fundusze na forum, można akcję uświadamiania prowadzić- pomyśl. Może będziesz chciał zrobić coś- np zebrać wszystko co teraz już wiesz i opracować ulotkę- taką osobistą ale też rzeczową- jakie mogą być przyczyny, jakie rozwiązania sytuacji, zdjęcie Twojej Kici- uczcisz Jej pamięć, pomożesz innym kotom (i nie tylko). A my to będziemy drukować i rozpowszechniać w całej Polsce..... Nie wiem tylko czy chcesz.....
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 372 gości