Slonko_Łódź pisze:Z mojego domu Ed dostałby kota- nie bałabym się.
W ogóle uważam, że mod powinien już ten wątek zamknąć- wszystko co można było w temacie powiedzieć już zostało powiedziane, argumenty podane, samokrytyka złożona, wnioski wyciągnięte. Teraz zamienia się to powoli w lincz. Do niczego to nie prowadzi.
Alez prowadzi....
A z mojego domu by nie dostal. Nie dlatego ze go uwazam za zlego czlowieka, tylko dlatego, ze mysle, ze na obecnym etapie nie nadaje sie na opiekuna zwierzat. W czym zreszta nie ma nic szczegolnie dramatycznego, nie wszyscy ludzie sie nadaja, i zadna katastrofa dla zwierzat z tego nie wynika.
Do zego ten watek prowadzi? A na przyklad do tego, ze sie w koncu dowiemy, czego od nas Ed chce. Przyszedl, to chcial jakiejs pomocy, ale w czym? I czy Ed sam wie, w czym?
Jesli chcial od nas wybaczenia, ktore by mu przynioslo ulge, to chyba sie go nie doczeka. Kazdy sam musi sobie radzic ze swoimi wyrzutami sumienia i nikt nie jest wladny wybaczac w cudzym imieniu, nawet, jesli chodzi "tylko" o kota. Jesli szukal potwierdzenia swojej decyzji, ze nie mial wyjscia, albo usprawiedliwienia, ze mu wiedzy braklo, to tez nie znajdzie. Z tego co sam napisal jasno wynika, ze mial inne wyjscia. Ktos mu powiedzial, ze "sterylizacja nie zawsze pomaga" wiec nie poszedl wysterylizowac. Weterynarza znal, potrafil leczyc krolika, ktorego mial poprzednio, ale nawet nie sprawdzil stanu zdrowia kotki. Teraz forum znalazl, a wtedy nie. W ogole wszystko bylo na nie, oprocz eutanazji. I to nieprawda, ze nie mial wystarczajacej wiedzy jak sie obchodzic ze zwierzetami, bo z krolikiem wiedzial jak leczyc i jak sam pisze, poddal sie dopiero gdy juz nie bylo innego wyjscia. No wiec mysle, ze Ed sam wie co mozna na ten temat myslec i dlaczego tak ostro napisalam ze sie nie nadaje na opiekuna zwierzat.
Ale nie napisalam, ze do konca zycia nie bedzie sie tego nadawal. I to jest jedyna rzecz, w ktorej forum moze naprawde pomoc: w nauczeniu czlowieka empatii w stosunku do zwierzat. Ale to jest proces moim zdaniem dlugotrwaly, ktorego mozna sie nauczyc bardziej od ludzi niz od zwierzat. Od doswiadczonych kociarzy, ktorzy go potraktuja jak jednego ze swoich problemowych kotow
PS. Jesli serio twierdzisz ze oddalabys Edowi kota, i nie balabys sie, rto wybacz, ale jestes chyba troche nieodpowiedzialna albo impulsywna w dyskusji. Kazdy by sie bal. Chyba nawet sam Ed by sie bal sobie dac, bo jednak po cos tu przyszedl. A kota by mogl zdobyc innym sposobem, bez przykrych slow uslyszanych przy okazji. Poza tym ja sama jestem niedoswiadczonym kociarzem i nigdy w zyciu bym nie dala sobie samej pod opieke kota takiego jak Fil Fridzioliny, Czekoladka, czy wiele innych kotow. Dlatego, ze mimo najszczerszych checi nie dalabym rady, nie umiem rozpoznac symptomow choroby, nie umiem podac tabletki, etc. etc. Ukatrupilabym takiego zwierzaka mimo najszczerszych checi. A Ed niby wiedzial jak leczyc krolika, a kota juz nie wiedzial. Czyli go nalezy traktowac jak zupelnie niedoswiadczonego kociarza. Pare glosow sie odezwalo, zeby dac mu bidule ze schroniska, a on ja odchucha. Moze tak, ale moze ukatrupi, bo zadne forumowe rady nie pomoga, jak trzeba podac dziennie kilka tabletek, leczyc swierzba, wszawice, nerki, uporczywe robale, etc. etc., a sie tego po prostu nie umie. Kot taki by nie przezyl, a czlowiek by sie dopiero zalamal, popadl w wyrzuty sumienia lub zniechecil do zwierzat na zawsze.
Chce przez to powiedziec, ze nie mam gotowych recept, bo sama jestem niedoswiadczonym kociarzem, a wydaje mi sie ze to doswiadczeni kociarze powinni cos wykombinowac. Moze jakas wirtualna adopcja, moze pomoc przy kotach w jakims schronisku czy domku kocim, a moze czesciowy tymczas, tzn. kot pod opieka doswiadczonego kociarza, rezydujacy u Eda, moze jeszcze cos, nie wiem. Ale to Ed musi najpierw sie zastanowic po co przyszedl i co chcialby uzyskac. Ode mnie osobiscie nie dostanie wybaczenia, bo nie czuje sie wladna, usprawiedliwienia tez nie, z powodow jak napisalam wyzej - uwazam ze ed po prostu sam przed soba kreci. Raz mowi ze sie opiekowal chorym zwierzeciem i z jego opisu wynika ze bardzo dobrze sobie radzil, a potem mowi jakby byl zupelny nowicjusz, ktoremu inni dawali zle rady (czyli jako niewiedzacy - niewinny.) Dla mnie to rodzaj samousprawiedliwienia nie majacego pokrycia w faktach. No wiec, ani wybaczenia, anui usprawiedliwienia u mnie osobiscie nie uzyska. Ale ludzie sie zmieniaja i jesli Ed zechce sam dac sobie szanse, to calkiem prawdopodobne, ze uzyska moja sympatie i szacunek, za wysilek jaki w ta zmiane wlozy.
Uh, ale sie rozpisalam. Ale dopiero co skonczylam walke o zycie mojego kota, i piesci same mi sie zaciskaja, jak sobie pomysle... Juz sie wiecej nie odzywam w tym watku, wystarczajaco sie nagadalam. Pozdrawiam wszystkich uczestniczacych, ciebie ed tez .