Strona 1 z 9

KOCIAK WYRZUCONY W KRZAKI..cd historii

PostNapisane: Wto sty 09, 2007 18:55
przez gagucia
wlasnie zadzwonil kolega, ze widzial jak "baba" wywala malenstwo w krzaki.

malenstwo jest zakatarzone i ma bardzo odstajace oczy...az sie boje bo

pewnie strasznie zaawansowany KK.
.
ma je w samochodzie, bedzie u mnie w ciagu 2 h.

nie mam co z nim zrobic..na tymczasie mam zosie na kwarantannie tyfusowej..i w domu pewnie mnostwo zarazkow..

nic więcej nie wiem...

czy ktos moglby go wziac?
dowiozę..

PostNapisane: Wto sty 09, 2007 19:50
przez gagucia
do gory!

PostNapisane: Wto sty 09, 2007 20:11
przez Pipsi
Gagucia, zadzwoń do mnie 0-508-151-282

PostNapisane: Wto sty 09, 2007 21:38
przez gagucia
kociak jutro ok 14 pojedzie do pipsi za co ogromne dzieki...nie wiem jak dziekowac...

narazie siedzi w odkazonym transporterze, z rozklejonych oczu poplynela tyle ropy ze zalalo mi dlonie:(

kociak ma w srodku calkiem ok oczy z jednej spojowki leci krew nie ma wrzodow,..

jest zapchlony i nie wiem czy nie jest przedluzany, caly czasmruczy i ugniata...swiezo od mamusi zabrany.

narazie nic nie widzi, dostal leki.i wypik duzo wody.chce zyc.bedzie spal w transporterze w lazience...

PostNapisane: Wto sty 09, 2007 21:40
przez gagucia
aha pani ktora go wyrzucila ubrana byla w biala czapke, czerwony plaszcz i poruszala sie granatowa nowa toyota yaris na nr rej WF..

:twisted:

PostNapisane: Wto sty 09, 2007 21:40
przez Uschi
Pipsi, jesteś aniołem... TZ też, bo pewnie bez jego zgody nie brałabyś malucha ;).

Powodzenia za akcję przejęcia go - i za leczenie, wielkie kciuki trzymamy.

PostNapisane: Wto sty 09, 2007 23:24
przez anka_s
gagucia pisze:aha pani ktora go wyrzucila ubrana byla w biala czapke, czerwony plaszcz i poruszala sie granatowa nowa toyota yaris na nr rej WF..

:twisted:


Obiecałam sobie nie przeklinać... takie noworoczne zobowiązanie.

Mam nadzieję, że przynajmniej tapicerkę jej zafajdał w nowej toyocie. Może czyszczenie by drożej wypadło niż leczenie KK :evil:

Kciuki za malucha.

PostNapisane: Wto sty 09, 2007 23:50
przez gagucia
maly-bo to chlopczyk chce zyc.
chetnie wypil kilka strzykawek wody...pewnie przydalaby sie kroplowka niestety nie mam..jest odwodniony ale pije ze strzykawki.

nie wiem czy potrafi samodzielnie jesc-kurczaka nie chce a nie mam akurat convalescence...

moze miec nawet 2 miesiace ale wyglada na jakies 6-7 tyg-jest wychudzony tak bardzo jakby byl przy matce ale nie dostawal nic procz mleka:(
zeberka i kregoslup na wierzchu..stercza i zaraz za zeberkami wklesła dziora-tam powinien byc brzuch:(i duzo czarnego puszystego futra z gora pchel ktore wlasnie zalatwilam frontlinem:D

jeszcze jeden dowod ze byl przy kocicy-cudownie czysta dupka-chyba swiezo umyta...

uszy w miare...wyczyscilam
caly czas pedaluje i mruczy.
dzieki masci w jedym oku pojawila sie szparka i kociak patrzy na swiat przekrzywiona glowa.
skulil sie w transporterze mruczy i pedaluje i spi:(
mam nadzieje ze wytrzyma..
wyglada zalosnie..

ja nie wiem wogole...jak tak mozna:( :evil:

foto
http://upload.miau.pl/2/14409.jpg
http://upload.miau.pl/2/14410.jpg
tu widac puszysty ogonek...i to ze reagje na miziane po brzuchu i od razu wywala sie na plecy..
http://upload.miau.pl/2/14411.jpg

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 0:17
przez karunia
biedactwo
powinno być dobrze, jezeli od razu po wyrzuceniu zostal znaleziony i nie leżał zbyt dlugo na ulicy
za zdrowie koteczka

oby babsko spotkało to na co zasłużyła

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 8:11
przez tanita
Pipsi jak dobrze, że go bierzesz.
Mam nadzieje, że mały z jego wolą życia długo nie da się prosić o lepszą kondycje i na domowym wikcie wyrośnie na porządnego kocura :)
Trzymamy kciuki

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 8:29
przez Nikajka
Gagucia, Pipsi jesteście :aniolek: !!!!
A temu babsztylowi............ :evil:
Trzymam mocno, mocno kciukasy za ślicznego chłopczyka!!! :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 8:44
przez Magdalena424
ło matko jaki on sliczny:):)
oby szybko wyzrowiał :ok: :ok:
Gagucia, Pepsi jesteście wielkie :D :D
a tego "kogoś" kto go tam zostawił nawet Babsztylem bym nie nazwała bo to POTWÓR!!! takie maleństwo wyrzucić ... a nie mogła go poprostu zanieść do jakiejś lecznicy i tam zostawić a nie skazywać na śmierć.... az sie boję pomyśleć co by było jakby ten chłopak tego nie widział :evil: i maluch by tam został...

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 10:32
przez Pipsi
Bardzo się cieszę na tego maleńtasa, ale też straszliwie się boję. Szczególnie o Pipsi. No, ale musi być dobrze. Mam nadzieję tylko, że Gagucia będzie miała wystarczającą ilość czasu, żeby mi wszystko wytłumaczyć, tzn. jak działa taki chory maluszek :twisted:
Uschi, dzięki :wink:

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 10:34
przez Pipsi
tanita pisze:Pipsi jak dobrze, że go bierzesz.
Mam nadzieje, że mały z jego wolą życia długo nie da się prosić o lepszą kondycje i na domowym wikcie wyrośnie na porządnego kocura :)
Trzymamy kciuki

Ja tez mam taką nadzieję. A kciuki strasznie potrzebne. Dziękuję.

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 12:36
przez gagucia
noc minela spokojnia poza tym ze zamiast mydla uzywam domestosa i chyba juz mam dosyc i moje rece tez.
wstawalam 2 razy sprawdzicz czy zyje.
kotek nawet nie zmienial pozycji.spi jak kamien.podnosze go a on przelewa sie jak szmatka.musze go puknac w nos dopiero i sie budzi.siada wlacza traktor i bach na drugi bok, klebek i brzuch do macania wystawia.

ma juz dosyc wody, nie umie chyba jednak sam jesc bo szuka cyca:(
szkoda bo to juz duzy koteczek jak na cyca..

po drodze do pipsi zakupie wiec convalescenca, noi bedzie wymagal wizyty u weta na kroplowke.nie wmusze w niego tyle plynu ile potrzebuje zeby dobrze sie poczuc.

pchel mial ilosc ogromna i tu pipsi musisz sie nastawic ze wysypie sie z niego mnostwo czarnych kropek-to martwe jaja, odchody i martwe pchly..futro ma niesamowicie geste a spi tk jakby mial bardzo ciezkich kilka dni poprzedzajacych.
mruczy bo mu cieplo, bo cos go dotyka i mysli ze mama...nie ma przeciez ani wechu ani wzroku:(ugniata recznik..

polecam zmontowanie mu kartonu-dosc wysokiego-on nie rusza sie z miejsca.narazie nie wymaga wyjmowania a jedynie przykrywania i miziania.
po kontakcie z nim polecam mycie rak domestosem....a potem mydlem bo smierdzi i kremowanie bo szczypie:(ze wzgledu na Twoja rezydentke.

jezeli masz transporter to polecam transporter..zreszta pogadamy na miejscu.

mam nadzieje ze z malucha wyrosnie piekne kudlate zwierzatko...a jak spotkam babe w granatowym yarisie i czerwonym plaszczu na WF....:twisted: