Strona 1 z 4

Kretka (CKucharek :), Gwiazdeczka i Szara

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 17:11
przez bez44
TYdzień temu, po odejściu naszej slicznej koteczki za TM, wzięlismy równie sliczną kotkę z CKotów. Koteczka jest "dzikuską" - ale już praktycznie na drugi dzień zaczęła wychodzić zza kanapy; zwiedza dom; lubi zaglądać do kuchni; spać na fotelu na górze w pokoju. Nie pozwala się jednak do siebie zbliżyć. Je wszystko, nie grymasi. Maksymalna bliskośc to około pół metra - i koniec. Gdy wyciąga się do niej spokojnie rękę - cofa się. Patrzy ze zdumieniem w oczach na drugiego kota, który mruczy z radości, że jest "tarmoszony" przez pańcia. Jak myslicie - uda się ją oswoić na tyle, żeby pozwoliła podejść do siebie? dała się wziąć na ręce ? Co mamy robić, aby jej to ułatwić?? nie drażnimy jej, ani nie straszymy - mówimy do niej spokojnie, tłumaczymy. Mamy całe mnóstwo cierpliwości - ale z wielką wdzięcznością przyjmiemy wszystkie rady i sugestie. Pozdrowienia i głaski dla Kociaków.

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 17:19
przez Anka
Dobra droga - po prostu dużo spokoju i cierpliwości. Skoro boi się ręki, to narazie nie wyciągajcie do niej, ale gdy zbliży się, dużo do niej przemawiajcie. Po kilku dniach spróbujcie tak delikatnie wyciągnąć w jej kierunku rękę np. pachnącą mięskiem, kiełbaską itp. Może stopniowo odważy się i obwącha. Potem, gdy już będzie obwąchiwała rękę w mierę śmiało, po jakimś kolejnym czasie spróbować dłoń odwrócić i delikatnie pomizać pod bródką. Chodzi o to, żeby stopniowo się przekonała, że ludzka ręka nie jest straszna, a wręcz odwrotnie. Taką taktykę przyjęłam w stosunku do Filomatki, młodziutkiej koteczki ze schroniska w Sopocie, która jest u mnie na tymczasie. Ona była kiedyś podobno miziasta, ale przez pół roku w schronie straciła zaufanie do człowieka. W tej chwili, po 2,5 tygodniach pracy Filomatka już bardzo chętnie pozwala się mizać chociaż w pierwszej chwili czasem się chowa. Na rączki tylko jeszcze się boi.

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 17:27
przez sasilla
Mam podobny problem z moim maluchem. Tyle, ze on juz zlapany slicznie mruczy, uspokaja sie, zasypia, wiec chyba jestesmy o krok dalej.
Ale wyciaganej reki ciagle sie boi, ekspresem ucieka. Czytalam juz mnostwo tematow o oswajaniu kotow, ale dobrych rad nigdy za duzo. :D
Kotek jest u nas juz prawie trzy tygodnie ale widze, ze nadal nie czuje sie pewnie, wystarczy niespodziewanie sie ruszyc, nawet bedac dosc daleko od niego i zaraz zwiewa w jakas kryjowke.. :(

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 17:41
przez bez44
Mięskiem już "wabiłam" - patrzyła i zjadla, jak się "straciłam". Na razie jest domowym obserwatorem. Ale dalej próbujemy i będziemy ją dalej udomawiać.

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 17:47
przez Beata
Bez44, ja mam koteczke ze schroniska gorszego nieco niz CK :wink:
miziasta byla wylacznie zamknieta w lazience, potem raczej uciekala przede mna
brana na rece zaczynala ciezko dyszec :(

przyjechala do mnie rok temu
rezydentka "na topie" nadal ja czasem goni :?
ale wzieta na rece, od jakiegos miesiaca, czesto rozmrucza sie straszliwie
a dzisiaj pierwszy raz spala przytulona do mnie 8) wyciagnieta na cala dlugosc i z pysiem wtulonym w reke :D

czasu, czasu mu potrzeba

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 19:44
przez genowefa
Tydzień to bardzo krótki okres czasu, my Różyczkę oswajamy od trzech miesięcy :roll: Każdy kot jest inny, po innych przejściach, mogę tylko napisać o moich doświadczeniach ze Strachulcem.
Najpierw siedziała za kanapą, później omijała nas szerokim łukiem. Jak się trochę oswoiła, to zaczęła spać w naszym łóżku i zauważyliśmy, że nie boi się naszych nóg (tak jakby nie były one częścią człowieka). Tak więc kiedy pozwalała już w miarę blisko do siebie podejść, to próbowaliśmy ostrożnie dotykać ją nogą, później dawać rękę do powąchania i tak, powoli, powoli doszło do tego, ze Jaśnie Pani Różyczka pozwala się nawet miziać, ale nie ma przy tym zbyt szczęśliwej miny :cry: Brana na ręce podkula ogon. Ale jakiś postęp jest...
Różyczka bardzo nie lubi kiedy ktoś się do niej pochyla, wtedy na bank zwieje. Najlepiej podejść do niej kiedy lekko przysypia i jest ułożona gdzieś wysoko, kiedy leży na dywanie najlepiej najpierw ostrożnie kucnąć i dopiero przysunąć rękę.
Zauważyłam, że nie można się zbytnio "narzucać" bo to tylko pogarsza sprawę.
Na szczęście Różyczka bardzo szybko dogadała się z Pelcią i widać, że trzymają sztamę :D więc przynajmniej nie mam stresu, że kot się u mnie męczy.

pozdrawiam i trzymam kciuki za szybkie oswojenie kici :ok:
Agnieszka

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 21:13
przez Maryla
ten kot przeżył zmianę miejsca
duzo cierpliwości i czasu mu potrzeba
nic na siłe
powodzenia :ok:

PostNapisane: Czw lut 01, 2007 23:37
przez ryśka
Bez, co u Was i Kuchareczki słychać? :)

Kucharek - Kretka

PostNapisane: Pon mar 19, 2007 8:25
przez bez44
Kretka ( bo bardzo podobna do Krecika z bajki) ma się coraz lepiej. Przede wszystkim jest bardzo czystym kotem. Tylko i wyłącznie kuweta w używaniu (mogłaby się nasza rezydentka od niej uczyć!). A gdy się zagapimy w wyczyszczeniu to siada na schodach i "mówi": ojoj :), albo przychodzi do kuchni i też "zagaduje" do nas. Ma już swoje ulubione miejsca w domu - to moje krzesło w kuchni, okno, oczywiścei kanapa i fotel. Ślicznie się bawi piłeczką i zabawkami dla kotów. Wie już gdzie jest jedzenie i gdy jest głodna, siada przed spiżarką jak sfinks i patrzy na nas wymownie. Pozwala się zblizyć do siebie mniej więcej na 30 cm - i to wszystko. Wczoraj udało mi się ją pogłaskać gdy siedziała na krześle - była bardzo zdziwiona, ale po raz pierwszy nie uciekła. Podchodzi do wyciągniętej ręki, powącha ją, a czasami dostnia jakiś smakołyk i zjada z ręki. Jest przeslicznym kotem! Tylko troszkę głuchawym. Musimy głosno do niej mówić, a jak przechodzimy koło niej, też robimy więcej hałasu i zwracamy uwagę na siebie, żeby jej nie przestraszyć. Myslę, że jeszcze miesiąc i Kretka da się pogłaskać tak naprawdę, może usiądzie wreszcie na kolanach. Aha - uwielbia galopady między pokojami! :) tylko słychać na dole jak biega i szaleje po chodniku. Jest urocza!

PostNapisane: Pon mar 19, 2007 9:30
przez San
Wspaniale się czyta takie wieści :D Adopcja Kucharki pozwala mieć nadzieję, że także inne nasze trudne koty mają szanse na DOM :)

Kretka

PostNapisane: Pon mar 19, 2007 10:36
przez bez44
A swoją drogą zapomniałam dodać, że bardzo chce się "zaprzyjaźnić" z chomikiem. :) Już siedziała na klatce i patrzyła z ciekawością na "jedzonko".

Re: Kretka

PostNapisane: Pon mar 19, 2007 11:19
przez Kattys
bez44 pisze:A swoją drogą zapomniałam dodać, że bardzo chce się "zaprzyjaźnić" z chomikiem. :) Już siedziała na klatce i patrzyła z ciekawością na "jedzonko".


:lol: :lol: :lol:

PostNapisane: Śro maja 02, 2007 10:34
przez bez44
Kretka (czyli dawna CKucharek) jest coraz bardziej domowym kotem. Nie ucieka na nasz widok i sama podchodzi do wyciągniętej ręki. Ma niezły apetyt i swoje smaki :) Uwielbia surowy filet z kurczaka, ewemtualnie wędzony a na gotowanego patrzy z obrzydzeniem, a zoburzeniem na mnie - co ja jej podaję ;). Nie pozwala się jeszcze głaskać - chociaż robimy postępy i delikatnie oswajamy ją z dotykiem ręki. I jest to kot, który mam najbardziej wygłaskany ogon i tyłeczek - bo tam się pozowli dotknąć :lol: Oswajanie jej idzie bardzo powoli, ale są efekty, które nas bardzo cieszą. MOże na Boże Narodzenie Koreczka zamruczy :). Na razie jest mały jazz w domu, bo jest jeszcze chwilowo Gwiazdeczka - ta daje popalić moim kotom :twisted: Szara, rezydentka nie ustępuje, czego efektem są wyszczerzone paszcze i zęby na siebie, nastroszone ogony i futra; natomiast Kretka ze stoickim spokojem zostawia te 2 wariatki i idzie spokojnie spać - omijając z dala to rozszalałe towarzystwo.
Dodaję zdjęcia Kretki:
http://foto.onet.pl/2kvv9,oo8e0z7e0pee

PostNapisane: Śro maja 02, 2007 10:38
przez janykiel
Kretka ma doświadczenie z kociarni i wie, że wariatów trzeba ignorować :lol:
Inna sprawa, że po tylu latach w Azylu jeden kot więcej nie robi na niej żadnego wrażenia pewnie...:)

Zdjęcia cudne :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Rozczuliło mnie maksymalnie jej dążenie do przyjaźni z chomikiem:)
I ta sekwencja zdjęć.
Kretka modli się do chomika.
Kretka zauważa, że ma ogon w kaktusie.
Kretka ignoruje kaktusa, bo chomik jest ważniejszy.

Cudo! :1luvu: :1luvu: :1luvu: :ryk: :ryk: :ryk:

PostNapisane: Śro maja 02, 2007 10:41
przez Myszka.xww
Zdjecia przepiekne :D