Strona 1 z 14

Enter [*] 9.06.2023 i Spacja [*] 25.05.2020

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 0:17
przez sasilla
Witajcie,

Moze na poczatek krotka historia. Jestem z mezem bardzo niedawno po slubie, zamieszkalismy w calkiem sporym mieszkaniu, przetrwalismy remont... no, jeszcze troche trzeba porzadkow robic, ale to z czasem jakos nam wychodzi - no i pewnego dnia stwierdzilismy, ze troche nam pusto w naszym "m" bez jakiegos zwierzaka. Troche musielismy sie pozastanawiac, w koncu ja jestem fanka kotow, moj maz z kolei mial w rodzinie dwa psy w domu, a kilka innych naokolo, ale jakos doszlismy do porozumienia - czytaj, moje kochanie dalo sie na kota namowic, mimo poczatkowego sceptycyzmu.

Oczywiscie, trzeba bylo kota znalezc. Nie zebysmy nie szukali, ba, nawet myslelismy juz o jednym z Otwocka - akurat tam mieszkamy - ale jednak nie. W miedzyczasie ja znalazlam Miau, no i trafilam na watek ewick o kotkach z Bartyckiej. No i co? No i Strzalka mi sie spodobal jak zaden inny. Mam slabosc do takich puchatych kociakow, nie wygladajacych jak kosmici - z calym szacunkiem dla milosnikow takich devonkow, ale to kompletnie nie moje klimaty. Wyszlo na to, iz po korespondencji z ewick pewnego pieknego dnia przed swietami wyciagnelam meza z pracy wczesniej, przedtem jeszcze kupliam transporter, no i pojechalismy po kociaka. Na miejscu przywitaly nas zaciekawione pyszczki kociej rodzinki (minus Perelka), ewick rzecz jasna, no i rozentuzjazmowany Toffi, ktory na dobry poczatek usilowal usiasc mi na kolanach. A nie jest najmniejszy, mimo swojej szczeniecosci. :D Jak sie skonczylo? A no tak, iz w drodze powrotnej, maz trzymal na kolanach transporter ze Strzalka w srodku. Kocio zniosl dzielnie komunikacje miejska. Troche inaczej bylo w domu.

No, ale powoli. Dojechalismy do domu spokojnie. Mieszkanie, a scislej lazienka, bylo juz przygotowane na nowego lokatora, a w kazdym razie nam sie tak wydawalo. Zanieslismy transporter do lazienki i wypuscilismy kotka. Nie minela chwila, a okazalo sie, iz nasza duma z przygotowania mieszkania byla nie do konca uprawniona - malenstwo bowiem zadekowalo sie za pralka. Do tej pory nie wiem, jak on sie tam zmiescil. Schowal sie w kazdym razie i nosa nie wysciubial. W nocy, maz zaskoczyl go w wannie, ale kot uciekl ekspresem. Mowiac krotko, mielismy kota zapralkowego. Przez pierwsze dni siedzielismy z nim w lazience, a on troche sie oswajal. Powoli zaczal zza pralki wychodzic, zaciekawily go zabawki - zwlaszcza powodujace nieziemski stukot jajko niespodzianka - no i zaczal jesc w naszej obecnosci. Nawet udalo mi sie wcisnac w jego "schron" kawalek kocyka. W koncu nie moglam pozwolic, zeby kot spal na glazurze.
Nie powiem, mielismy cala zabawe. Raz, musielismy wymyslic dla kocia imie. Lamalismy sobie glowy, przewertowalismy slownik, Google poszly w ruch, ale nic z tego. Wreszcie jednak doszlismy do odpowiedniego imienia - no i tak Strzalka zostal Enterem. Jesli bedziemy przygarniac jeszcze kotke (a taki mamy zamiar), to na bank nazwiemy ja Spacja. :D Po drugie, kocio okazal sie strasznie rozrywkowy - czytaj, chetny do polowania na zabawki. Siedzielismy w lazience z mezem i czasem nie moglismy powstrzymac sie od smiechu. Enter czasem patrzyl na nas jak na wariatow. Zreszta, po pewnym czasie poszerzylismy mu pole do popisu i wypuscilismy kota z lazienki. Oczywiscie, sypialnia byla bardzo ciekawa. Tak samo duzy pokoj, gdzie obicia krzesel staly sie najlepszym miejscem do spania, parapet pozwalal na ogladanie swiata, a w wersalke ze dwa razy kocio nam sie schowal (dopoki jej nie rozlozylismy). Ba, to, co on wyprawial, patrzac na siebie w lustrach zamontowanych w szafie wnekowej.. tego sie nie da opisac. Ofukiwanie, miaukniecia, pomruki, caly cyrk. Niestety, w tym czasie Enterowi ujawnil sie problem z okiem (prawdopodobnie zadrapane). Cale szczescie mielismy w poblizu weterynarza, nota bene znajoma meza. Skonczylo sie na zakraplaniu oczu Gentamycyna, z czym zreszta jest czysty szal. Dlaczego? Ano dlatego, ze, pomimo naszych wysilkow - a moze tez z ich powodu - mamy kota z rozdwojeniem jazni. Czytaj: "kiedy jestem na wolnosci, to nie daje sie dotknac, ani podchodzic za blisko - uciekam!", ale za to "kiedy juz mnie zlapia do zakraplania i zaczna glaskac i drapac za uszkami czy pod brodka, to rozplywam sie jak maslo na patelni i zaczynam mruczec jak rasowy motocykl". Do tej pory mu to zostalo. Owszem, podchodzi coraz blizej, widac, ze sie z nami powoli oswaja, do jedzenia dwa razy nie trzeba go wolac, ale nadal zwiewa przy probie glaskania. Na kolana tez nie wejdzie, za nic. Ot, jeszcze nasz pan sie nie przyzwyczail do nas do konca. Wszystko z czasem :D

No, ale dosc tego mojego gadania. Zdjecia w koncu tez mam :D

Poczatki lazienkowe:


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


Owoce zwiedzania mieszkania:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 0:21
przez enigma
slodki maluch :D

teraz musicie szybko sie dokocic, bo maly bedzie sie nudzic 8)

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 0:38
przez sasilla
Jak tylko upewnimy sie, ze Enter jest w pelni zdrowy, bedzie mogl wreszcie dostac wszystkie konieczne szczepienia to Spacja sie na pewno pojawi. Nie chcemy zeby nam sie koty wzajemnie czyms pozarazaly.

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 0:47
przez czarna_agis
Świetnie, że się odezwałaś!
Będę pilnie śledzic dalsze losy pana Strzałki vel Entera :D

A kocio naprawde śliczny :1luvu: i dużo już urósł 8O

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 0:52
przez ina
Witaj :D
Enter jest śliczny :D
Jeszcze będzie z niego wielki pieszczoch 8)

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 1:51
przez varia
a w tym nosie to się można zakochać od pierwszego spojrzenia :oops: :1luvu:

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 12:42
przez ewick
Kocia siostrunia Zorrinka obejrzała ze mną jeszcze raz foteczki Enterka. Bardzo się cieszę, że je tu mieściłaś :)

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 13:01
przez Hana
Bardzo sympatycznie piszesz o Waszym wzajemnym poznawaniu się.
Piękny kocio, nawet w łazience nie wygląda na bardzo zestresowanego. ;) Mam na myśli na przykład to zdjęcie:
http://img129.imageshack.us/img129/9731 ... e04vr1.jpg

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 13:19
przez sasilla
Dopoki nie probuje zblizac sie na mniej niz metr, albo nie da Boze lapac to wszystko jest OK.
Zdjecia lazienkowe sa robione po ponad dobie od wprowadzenia sie Enterka do nas, wiec juz po najgorszym stresie.
Z kazdym dniem widze jak robi sie spokojniejszy, bardziej pewny siebie, co nie zmienia faktu, ze ciagle na "wolnosci" daje do zrozumienia, ze nie zyczy sobie kontaktu. Prychanie na porzadku dziennym ;)
A na rekach mruczy jak traktor, nawet przy zakraplaniu oczka. 8O Po chwili zasypia wtulajac nos w moj lokiec, albo rozciaga sie lapkami do gory na moim brzuchu. Ale jak juz ucieknie z kolan to niedotykalskosc od poczatku.
Za nic nie moze sie pogodzic, ze na kolankach mu przyjemnie. Maly indywidualista. 8)


Ps. Ewick, co slychac u rodzenstwa mojego malucha? Bo juz dawno wiesci nie bylo. Ciekawa jestem o ile stopien oswojenia Enterka rozni sie od Twoich dziewczynek czy niegdys bojazliwego Perelki. :)

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 13:49
przez ewick
:) Łatka i Zorrinka, czy raczej Zolinka to są pieszczochy maksymalne :)
Czarna pcha się sama na kolanka, o właśnie mi tu przyszła przeszkadzać znowu, Łatka czasem z Jasiem śpi, synek ją w nocy z łazienki bierze i kładzie sobie na poduszce a ona cała szczęśliwa, z psem jedzą z jednej miski, już nawet przesypiają nocki (jak się już wybawią) na fotelach w dużym pokoju :) i zadnia również biegają po mieszkaniu, pies je gania, ale raczej dla sportu i nawet jak je łapie za nogi to tak delikatnie. Natomiast Perełek zwany Rysiem, aklimatyzuje się podobnie jak Enter, co u niego jest ogromnym sukcesem, bo był przerażony bardzo u mnie. Czyli w skrócie: mruczy na kolankach, daje sobie oczka zakraplać, czasem sam podchodzi do człowieka, ale ostrożnie, woli zwiać jak wyciąga się ręka do niego, ale rozbawił się bardzo, gania za zabaweczkami :)

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 14:05
przez amee00109
sasilla, super że założyłaś Enterowi wątek :D będą wieści z pierwszej ręki :wink:
trzymam kciuki za malucha, żeby szybko oswoił się tak zupełnie :D :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Nie sty 07, 2007 14:17
przez FreEp
Super watek! Wasza kocia historia jest calkiem podobna do mojej. Nawet mieszkalem w Otwocku :) Tez na poczatku nasz nowy domek byl kompletnie pusty. I nie chodzilo tutaj o meble, ale rozrabiajacego zwierzaka:)
Gorace pozdrowienia! :)

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 16:43
przez ewick
Witam, jak tam Enterkowe oczko? i jak postępy w oswajaniu kocurka?

PostNapisane: Śro sty 10, 2007 20:43
przez sasilla
Oczko wyglada juz bardzo ladnie :) Pojdziemy tylko na kontrole do weta i jesli OK to szczepimy.
Enter coraz blizej podchodzi, stara sie trzymac w okolicy czlowieka, jak robie cos w kuchni to z kotem siedzacym przy lodowce i pilnie obserwujacym czy mu cos przypadkiem nie skapnie :/ Regularnie sprawdza co mamy w talerzach. No i po raz pierwszy do mnie przemowil (Enter prawie wcale nie miauczy. Moge na palcach policzyc wszystkie miaukniecia - i to byly zwlaszcza ze strachu np. w drodze do weterynarza.) A ostatnio przygotowujac wieczorna miche miesa uslyszalam ponaglajace miauuuu. Czasem daje sie poglaskac bez uciekania. Wlasciwie to teraz raczej odchodzi niz ucieka. Przesuwa sie o metr i rozklada. Jak podchodze to myk i znow lezy metr dalej. Wyciagnieta reke najpierw obwachuje i dopiero odchodzi.

No i trzymany na rekach zaczal barankowac :dance:
I strasznie smiesznie ugniata. Macha lapami jakby chcial odleciec ;)

Mysle, ze bedzie dobrze trzeba tylko uzbroic sie w cierpliwosc :)

PostNapisane: Czw sty 11, 2007 18:15
przez czarna_agis
Na pewno będzie dobrze!! I to już niedługo...

Naprawdę słodko piszesz o swoim nietypowo ubarwionym :love: kociaku...