Prawie, bo kiedys mial dom - pani wyjechala, pan wyrzucil przed blok.
Prawie udalo Mu sie wrocic, ale pan wyrzucil drugi raz, tym razem przez balkon.
Prawie udalo Mu sie jakis czas temu znalezc forumowy dom, ale prawie, bo jednak nie.
Prawie udalo sie jakims chlopakom powiesic go na drucie, prawie, bo jednak jakims cudem uciekl i jak zawsze przyczolgal sie po pomoc.
Prawie zabily Go dzieci zelaznym pretem.
Prawie nie slyszy.
Prawie wszyscy w bloku uwazaja ruszajac samochodami, bo pamietaja o tym ze mozna Go przejechac.
Prawie wszyscy Go lubia, jest prawie zawsze mily i prawie zawsze ma ochote na mizianki.
Prawie sie nie boi obcych.
Prawie wyleczylam Mu juz pyszczek.
Prawie nigdy nie opuszcza kolacji, ale gdy ja ja opuscilam bo pojechalam na WIgilie do Ojca nie bylo Go prawie dwa dni.
Wrocil, prawie biegl na nasze przywitanie. Zjadl prawie dwie porcje tej puszki co lubi. Prawie zawsze je tylko wtedy gdy Go glaszcze.
Jest prawie taki sam jak pozostale 16 kotow ktore karmie.
Prawie zapomnial, ze mial kiedys dom.
Prawie zawsze zapomina o kopniakach.
Prawie zagoily Mu sie rany na pleckach, zawsze, nie prawie zawsze pozwala mi wszystko przy sobie zrobic.
Prawie zawsze udaje mi sie Go znalezc wieczorem zeby zamknac Go na noc w ogrzanej piwnicy. Zawsze jest prawie pierwszy w kolejce do wziecia do domu.
I On prawie nie ma szans dozyc nastepniej zimy. Choc i tak zyje prawie najdluzej z wszystkich naszych dziczkow. Moze dlatemu, ze jest prawie dziczkiem.
Ma na imie Kajtus, pisalam o Nim kiedys, nie moge znalezc watku.
Zrobilam Mu nowe zdjecia wczoraj.
Prawie sie nie zmienil.