Strona 1 z 16

Alusia - kto ją uratuje? Niknie w oczach :((

PostNapisane: Pt gru 22, 2006 21:42
przez Anka
Kicia o której piszę jest drugi dzień w schronisku w Sopocie. Przynieśli ją jacyś państwo niby bardzo rozpłakani i smutni, że to niby kochają tą koteczkę, ale ona stanowi zagrożenie bakteriologiczne dla pani, i czasem ma napady złości, i oni z płaczem ale muszą oddać. Na odchodnym zostawili książeczkę zdrowia. Odrazu okazało się, że nakłamali, koteczka jest starsza niż mówili, nie szczepiona, owszem, jakiś wet wpisał, że miewa okresowe napady złości. Aha, i jeszcze ma problemy z nerkami :( .
Kicia w biurze podobno na początku pozwalała się głaskać, mruczała, napewno biedulka nie wiedziała co ją czeka. Gdy trafiła do klatki na kwarantanne, zaczęła gryżć, drapać, warczeć. Tylko, że ona to napewno ze strachu :cry: . Domowa kotka, nagle w ciasnej, obcej klatce, w jakimś strasznym miejscu :( . Wprawdzie ta klatka i tak pół biedy, może w niej pospacerować, ale jakie ma to porównanie z domem. Widziałam ją dzisiaj i zrobiłam zdjęcie. Faktycznie biedula obronnie warczała wciśnięta w tylną ściankę klateczki gdy otworzyliśmy na chwilę drzwiczki. Dziewczyna, która mi ją pokazała bała się ją wyjąć, bo strasznie drapie. Po dźwiękach sądząc chyba tak. Ze strachu. Nie miałam dużo czasu, ale wryła mi się w pamięć :( . W schronie dali jej imię Szajbuska :cry: - brzydko ale tak jest rozpoznawana. Jeśli będę miała jeszcze siły, to dzisiaj wkleję zdjęcie, jeśli nie, to jutro.
Ja już nprawdę jeszcze jej wziąć nie mogę. Musiałabym mieć dla niej jakieś spokojne miejsce, odosobnione, gdzie by dochodziła do siebie. U mnie takiego mejsca nie ma. Ale może ktoś się nad nią zmiłuje?

PostNapisane: Pt gru 22, 2006 21:47
przez aamms
Zagrożenie bakteriologiczne?? 8O 8O 8O Jakie na litość boską??

Jeśli ktoś jej szybko stamtąd nie wyciągnie to marnie to widzę.. :evil:

PostNapisane: Pt gru 22, 2006 22:13
przez Anka
Ja też :cry:
A to zagrożenie to jasne, że jakaś głupota :evil:
Ja naprawdę ni mam jak :( . Kicia jest bardzo zesteresowana, potrzebuje spokoju, a u mnie na pokojach sześć kotów, w tym jedna rujkująca, wściekła na tę rujkującą Kajtka, drugi wielki pies. A w kuchni małe tymczasy. I ja praktycznie całe dnie w pracy.

PostNapisane: Pt gru 22, 2006 22:15
przez aamms
Anka może napisz w tytule, że szukasz na cito domu, chociaż tymczasowego.. :?

PostNapisane: Pt gru 22, 2006 22:21
przez Anka
Dopisałam. To ważniejsze, niż ta dwuletnia z drugiego wątku. Z tamtą jakoś się poradzi, ostatecznie parę dni i z moimi na pokojach jakoś się dogada, zobaczymy. A ta biedula musi mieć domek. Tylko chyba po kwarantannie. Inaczej jej nie wydadzą. Chociaż na kwarantannie i tak jej jeszcze pół biedy. Kotki na kwarantannie mają pojedyńcze, osobiste klateczki, na tyle wysokie i przestronne, że mogą swobodnie poruszać się, pospacerować itp. Rano biedaka siedziała w takiej klatce zwykłej, na podłodze, ciemnej. Te kwarantannowe są wyżej, mają światło, no i cieplutko jest. Chociaż gzane jest we wszystkich pawilonach.

PostNapisane: Pt gru 22, 2006 22:55
przez Drożdżówka
ja bym chciala, moi rodzice niestety nie.....
moge tylko trzymac kciuki :cry:

PostNapisane: Pt gru 22, 2006 23:25
przez Blue
aamms pisze:Zagrożenie bakteriologiczne?? 8O 8O 8O Jakie na litość boską??


Chociazby kobieta jest po przeszczepie lub ma z jakiegos innego powodu bardzo niska odpornosc (AIDS? cokolwiek w tym typie) - czasem sa choroby przy ktorych trzeba miec w domu praktycznie sterylna czystosc i faktycznie obecnosc zwierzecia moze byc ryzykowna, szczegolnie gdy zwierze bywa agresywne i np. gryzie. U zdrowego czlowieka zostawi slad, u takiego z bardzo niska odpornoscia moze to juz byc wielki problem z zagrozeniem zycia wlacznie.
Nie pisze tego by tlumaczyc ludzi z oddania kota doschroniska, po prostu jest mozliwe ze akurat tutaj mowili prawde.

PostNapisane: Sob gru 23, 2006 15:57
przez aamms
Podniosę.. tylko tyle mogę.. :( sama mam "agresywną" kotkę w domu.. :?

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 0:19
przez millarca
Kotka po przyjsciu do schroniska zachowywala sie naprawde agresywnie! Sama sie jej balam. Ona uwazala, ze walczy o zycie i byla gotowa walczyc do ostatniej kropli krwi. Dzisiaj byla juz duzo spokojniejsza, choc ciagle balabym sie probowac ja poglaskac. Ataki agresji ponoc zdarzaly jej sie tez w przeszlosci, nie wiemy jak często i w jakim natężeniu, ale kotka cierpiala na kamice nerkowa (w styczniu miala oczyszczane nerki). Na razie bedziemy ja obserwowac. Agresja po trafieniu do schroniska to nic dziwnego (choc moze niekoniecznie az w takim natezeniu), ataki w przeszlosci mogly byc spowodowane bolem (kamienie). Moze byc tez tak, ze kotka ma problemy hormonalne (jest niesterylizowana).
Szajba (nawiasem mowiąc, to nie my ja tak nazwaliśmy, trafiła do nas już z tym imieniem) ma lat 4,5.
Bardzo ważne, żeby trafiła w ręce odpowiedniej osoby. Kogoś, kto ma doświadczenie w kontaktach z agresywnymi kotami. Na pewno dom z dziećmi nie byłby dla niej dobrym miejscem. Myślę, że dom z psami też nie.
Pani nie była po przeszczepie, ona była w ciąży...

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 0:25
przez aamms
millarca pisze:Pani nie była po przeszczepie, ona była w ciąży...


Acha.. :?

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 11:35
przez Lena
Blue pisze:
aamms pisze:Zagrożenie bakteriologiczne?? 8O 8O 8O Jakie na litość boską??


Chociazby kobieta jest po przeszczepie lub ma z jakiegos innego powodu bardzo niska odpornosc (AIDS? cokolwiek w tym typie) - czasem sa choroby przy ktorych trzeba miec w domu praktycznie sterylna czystosc i faktycznie obecnosc zwierzecia moze byc ryzykowna, szczegolnie gdy zwierze bywa agresywne i np. gryzie. U zdrowego czlowieka zostawi slad, u takiego z bardzo niska odpornoscia moze to juz byc wielki problem z zagrozeniem zycia wlacznie.
Nie pisze tego by tlumaczyc ludzi z oddania kota doschroniska, po prostu jest mozliwe ze akurat tutaj mowili prawde.


Mama mojego kolegi miala chemioterapie - tez oddali kota z domu do rodziny. Wiec jak pisze Blue - bywa. Choc po takim tekscie zapytalabym w pierwszym rzedzie czy pani aby nie jest przy nadziei i stad taki "powod" :twisted:


Co do kotki... no to wiadomo, przydalby sie jej spokojny tymczas. Przydalaby sie przyjazna (!) rozmowa z opiekunami zeby powiedzieli nam jak to bylo w domu (to b. wazne). Kotka zas - nie wiem ile dni jest w schronie - moze za kilka dni sie uspokoic i nie atakowac az tak, to moze byc tylko szok, widzialam jedna taka juz, po interwencji tygrys wcielony, za niecaly tydzien potulna kotka jak jej adrenalina spadla.

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 20:56
przez Anka
Leno, millarca pisze - ta pani była w ciąży.

A oto koteczka - trudno było zrobić zdjęcie bo się przerażona kuliła w kąciku.

Obrazek

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 21:21
przez millarca
Pytanie konkursowe: kto dzisiaj sam do mnie podszedł i pozwolił się pogłaskać? A potem przypomniał sobie, że jest zły i agresywny, nafukał na mnie i schował się w kąciku?

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 21:31
przez Anka
Ja... ja... (ikonka z palcami w górze) :D
Niech zgadnę
Ta co ja nazwali Szajbunia???

PostNapisane: Czw gru 28, 2006 21:20
przez Anka
Koteczka pilnie szuka domku. Ewa ze schroniska mówiła, że jest już coraz łagodniejsza, chociaż czasem fuknie. Ale można już ją dotykać. Ma 4,5 lata, jeszcze młoda. W tej chwili jest na kwarantannie z jakąś nową biało-czarną, bardzo miziastą, i jak ktoś tą miziastą głaszcze, to ta fuka i na nią i na tego głaszczącego. Chyba z oburzenia, że to nie nią ktoś się interesuje. :D
Koteczka ma w książeczce zdrowia wzmiankę że miała kamień nerkowy (koty miewają?). Tak czy inaczej napewno powinna być pod kontrolą, być może jakaś dieta a nie schroniskowe jedzenie.
Pzyszły właściciel powinien więc wiedzieć, że koteczka wymaga pewnej opieki weterynaryjnej, no i może lepiej uważać z małymi dziećmi. Poza tym cud koteczka :D . Komu?