Węgiel podany. Wiecie co - Sasza to anioł.
Oczy czyste - też przede wszystkim na to patrzyłam. Ale co by się działo, jakbycos tam się nasypało? Łapki też w porządku.
Całe szczęście w nieszcęściu, że Saszka wybrał sobie na tarzanie w proszku moment, kiedy byłam już w domu a mógł to zrobić w ciagu ponad trzeech godzin, kiedy nikogo w domu nie było, bo wtedy to nie ma siły musiałby się lizać. Ile kot brudny może wytrzymać.
A na razie Sasza wykorzystuje sytuację i pochłania nieograniczoną liczbę chrupek. Jedzenie ma pomóc jakby coś jednak proszku zjadł, na rozcieńczenie tych tam niedobrych składników.
Dzięki Estravenie