dzisiaj we wczesnych godzinach popoludniowych nasze chlopaki: balcerek i karol, zostali pozbawieni widocznych objawow meskosci. zniesli to nawet w porzadku, chociaz karolek zyga po narkozie jak...kot. balcerka niewiele to ruszylo i chwile po powrocie do domu wdrapal sie na antresole. nie mam pojecia jak, bo sprawia wrazenie denata, ale nikogo nie bylo w pokoju, a kotek podniosl sie mniej wiecej o dwa metry do gory. karol spi jak zabity i niewiele do niego dociera, a wlasciwie to chyba nic!
tak sie sprawy mialy pare godzin temu. teraz cale towarzystwo, lacznie z kicia, ktora pewnie nic z tego nie rozumie, ze nagle nikt jej nie napastuje, spi na kanapie. chlopaki probowaly dokazywac, ale okazalo sie, ze sie przeliczyli! chwilowo poruszanie sie tylko w bliskiej komitywie ze sciana, plus pare nieudanych skokow. no i calkowita wobec psow bezradnosc. jesc juz probuja i, na szczescie, bo tego balem sie najbardziej, chce im sie dotrzec do kuwety. jutro pewnie nie beda nawet wiedzieli co sie stalo...
pzdr. dominik!, dwoch kastratow, zdezorientowana kicia i 3psiaki.