Strona 1 z 10

na CITO..panleuko. 3:1 Flap lepiej!

PostNapisane: Pt gru 15, 2006 10:20
przez jopop
Kolejne kociaki, z dworu, administracja chce się "uporać z problemem". Ostatni miot wytruto.

3,5 m-ca, bure, większość ma białe łapki.

Łącznie są tego 4 sztuki, ale można brać mniejsze partie... 3 milutkie, 1 dzikawy.

PILNE!!!

Ps. O kastrację kocicy będę walczyć, napiszę czy sie udało...

PostNapisane: Pt gru 15, 2006 11:34
przez Henia
Hop do góry kiciaki po domki :)

PostNapisane: Pt gru 15, 2006 20:56
przez jopop
kociaki są u mnie.

według karmicielek urodziły się po 20 sierpnia (czyli mają niespełna 4 miesiące), wyglądają na większe, ale były karmione RC ( 8O !!!)

3 są dośc miłę, na razie wystraszone, ale złapałam je w garść jak przyszły się poprzytulać. 4-ty mnie ugryzł i nie ma ochoty na kontakty :twisted:

jutro jadą do klatki.

czy ktoś mógłby im pomóc?

PostNapisane: Pt gru 15, 2006 23:08
przez ariel
podniosę, może ktoś pomoże

PostNapisane: Sob gru 16, 2006 11:26
przez czarna_agis
Oj, Aśka, Aśka....
Postaram się coś wykombinowac...
Dam znac jak się sytuacja Macka rozwija.


Dziewczyny, pomocy!! Nikt sie nie zajmie tymi kociakami choc na trochę??
W lecznicy zaraz złapią jakiegoś mikroba :cry:

PostNapisane: Sob gru 16, 2006 13:55
przez Agalenora
Ja też dorzucam trzy grosze do apelu. Pomóżcie, proszę !!!

:idea:


Wszędzie będzie im lepiej niż w lecznicowej klatce.
To dla takich kociaków napewno spory stres...

Ja łamałam się przez chwilkę... bo miałam już nie brać tymczasów przed świętami... No i tak wyszło, że będą tymczasy wigilijne :wink:
:oops:

Ale summa summarum - mogę zaopiekować sie jedynie dwójką... :cry:

Niestety, więcej nie dam rady. :cry: .. mam łazienkę zdecydowanie małogabarytową - i ze względu na moja przymusową przedswiąteczną mobilność, kociaki będą ze mną podróżować na trasie Wwa Łodź - i po nowym roku Łódź-Wwa...

A więc - może ktoś jeszcze... Hop! Hop!

PostNapisane: Sob gru 16, 2006 21:16
przez Mysza
znów :(
hop

PostNapisane: Sob gru 16, 2006 22:19
przez jopop
kotki siedzą u mnie, do poniedziałku, bo nie miałam transportu do lecznicy... potem chciałabym jednak odzyskać kibel... a moje koty zostały pozbawione kuwety.

3 złapałam w garść, są przestraszone, ale jeden juz dziś mruczał. kocurki, bure z białymi łapkami. bura kotka jest dzikawa - bardzo wystraszona, ale głaskać sie daje. Branie na ręce zwykle kończy się ucieczką po ścianach, chyba za szybko zaczęłam...

Agalenora - :king: - zgodziła się zaopiekować własne nią i jednym z chłopaków. Bez przydziału zostaje więc dwóch chłopaków, miłych.

ha, drugi mruczy mi na kolanach właśnie :twisted:

help!

PostNapisane: Sob gru 16, 2006 23:23
przez jopop
chciałam oznajmić, że właśnie WSZYSTKIM wyczyściłam uszy!!!

dziką trzymałam za kark, raz się wyrwała, potem musiałam uważać przy ponownym łapaniu bo prychała, ale udało się:) złapana ponownie siedziała w miarę spokojnie na kolanach, oczywiście trzymana za kark...

trochę śladów mi po tym zostało, ale nie jest źle...

10 uszu (bo jeszcze wszak i persica) zajęło mi dokładnie godzine :roll:

PostNapisane: Sob gru 16, 2006 23:30
przez Beata
moge tylko podniesc :(
poza wszystkimi dotychczasowymi "NIE" dochodzi jeszcze to, ze dostalam polecenie odstawienia lekarstw wszelkich i zrobienie wreszcie testow u alergologa
mecze sie straszliwie, wczoraj tylko zuzylam caly "wagon" chusteczek
a wiem, ze "obce" koty/kociaki to nawet podczas brania medykamentow byla tortura..."

PostNapisane: Nie gru 17, 2006 7:37
przez jopop
fascynujące. jest niedziela, 17.31 rano, a ja jestem w pracy...

dzisiejsza noc też była ciekawa. Kiedy już ok. 2-ej dotarłam do wyra, obok mnie ułożyła się Psica, a na poduszce Bomba. Leżę, głaszczę Psicę, gadam jeszcze chwilę z Maćkiem, nagle czuję Obecność. Delikatny ruch głowy - jeden z kociaków siedzi na łóżku. Pogłaskałam go delikatnie - zwiał.

W miedzyczasie dotarło do mnie, że Bomba warczy inaczej niż zwykle; właśnie warczy, a nie chrapie. Kontrolne spojrzenie - a tu zamiast Bomby na poduszce drugi kociak!!! a Bomba spokojnei chrapie sobie na półeczce obok...

rano wlazły za łóżko, tylko jednego widziałam :twisted:

PostNapisane: Nie gru 17, 2006 23:49
przez jopop
no to foty:

pierwsze chwile po wypuszczeniu z transportera - czyli okupacja kociej kuwety (burej brak, siedzi pod rurą od kibla):
Obrazek

stadko na drapaku (burej brak, siedzi pod kaloryferem): http://upload.miau.pl/2/12025.jpg (kocurki 1 i 2)
http://upload.miau.pl/2/12026.jpg

Kocurek nr 1 - ma wąską kreske na nosku:
Obrazek

Kocurek nr 2 - szeroka krecha na nosie:
Obrazek
http://upload.miau.pl/2/12029.jpg

Kocurek nr 3 - bez krechy na nosie:
Obrazek

a tu DZIKA - cała bura:
Obrazek

http://upload.miau.pl/2/12032.jpg

PostNapisane: Pon gru 18, 2006 11:57
przez jopop
Agalenora włąsnie zabrała ode mnie 2 kociaki - burą dzikuskę i kocurka numer 2

Czyli domku choćby tymczasowego szukają pilnie KOCUREK nr 1 i KOCUREK nr 3

Nr. 1 jest bardziej nieśmiały, jeszcze mi nie zaufał do końca.

Nr 3 spał w nocy miedzy mną a Maćkiem, z głową na ramieniu mojego mężczyzny, mruczą słodko :lol: Jest więc proludzki i przytulny, zdarza mu się za to dość często (przynajmniej na razie) warczeć na koty; moze ich jeszcze nie poznała, ale na razie robi burdy... warczał nawet na rodzeństwo...

Prosimy!

PostNapisane: Pon gru 18, 2006 19:48
przez Agalenora
Podbijam apel...

DOMKI POTRZEBNE!

A kociaki są cudowne. I zostało dwoch przeuroczych kawalerów do wzięcia...:)

Moj chłopak arcymiziasty, wręcz przewraca się na kolanach... Nie daje mi spokoju. Ma piękny wielokolorowy pyszczek - ze strzałką


I zniejaką dumą oświadczam, że ...
Wzięłam na siebie 'trudniejszy kawałek chleba' w postaci prążkowanej dzikuski i...

Wszystko wyglada na to, że już nie jest kompletnie dzikim kotem...


Na początku napędziła mi stracha... gdyż w mojej, jak mi się wydawało, pozbawionej zaułków i zakamarków łazience znalazła wąki przesmyk w zagłebiu umywalki, gdzie ręka ludzka może dosięgnąć tylko... kawałka kota

Gdy podsunęłam rękę, poczestowała mnie opazurzonym klapsem...

Biedna przesiedziala bez ruchu kilka godzin, częsciowo zakleszczona pod umywalką... :(
Ona bała się mnie
A ja jej.
Bo to juz kawał baby... Jest całkiem sporym czteromiesięcznym kociakiem

Ale powoli, powoli - kropla drązy kamien.

gdy już zawiodły inne metody...
Oswoiłam ją... jogurtem. Tak jak kiedyś wszystkie moje dziczki z Rakowca, po kolei.
Podsunęłam jej palec namoczony jogurtem pod nochalek.
Zadziałało :D Na szczęście jest amatorką jogurtu.

I tak, krok, po kroku... dziczka opuscila kryjówkę. Chyba od siedzenia w tej pozycji zdrętwiały jej łapki. Jeszcze mimo wszystko nie podchodzila do mnie, ale zaczęla z brzuchem przy ziemi przemieszczac się po łazience

Łatwo mi było pod drzwiami dosięgnąć ją ręką... glaskałam, drapałam za uszkami... i w koncu złapałam za kark i posadziłam sobie na kolanach

Za drugim razem już mruczała...

Przed chwilą siedzieli z braciszkiem na kolanach. Mialam mruczando w wersji stereo. Cudownie :D

PostNapisane: Pon gru 18, 2006 19:56
przez Agalenora
Jeszcze dodam od siebie, że koty te są naprawdę urodziwe i wykramione. Widziałam wszystkie.

A te, których dotykałam... czyli Numer Dwa i Bura mają przecudowną, mięciutką sierść :D