Strona 1 z 2

Giną koty - co robić?

PostNapisane: Wto gru 05, 2006 17:34
przez izaA
Na naszym osiedlu - Stara Miłosna, zaczęły ginąć koty wychodzące...ponieważ sprawa nie dotyczy tylko jednego/dwóch kotów, ale większej ilości i to w tym samym czasie, więc zachodzi podejrzenie, że ktoś koty wyłapuje na handel skórkami. Rozwinął się wątek na naszym forum...niekoniecznie w tę stronę co trzeba...dostałam mocno po głowie za to, że skarciłam właścicieli kotów wychodzących, za to, że je wypuszczają i sami narażają je na niebezpieczeństwo...a ponieważ świeżo po wyborach to zapachniało i kiełbasą wyborczą i moherowymi beretami...zresztą sami poczytajcie: http://www.forum.staramilosna.org.pl/viewtopic.php?t=34

Ja naprawdę chcę pomóc, ale w tych sprawach działam trochę po omacku. Podpowiedzcie, co można zrobić? Jak zaplanować wspólne działania i kto tak sensownie podejdzie do tematu i zechce nam, a właściwie właścicielom kotów wychodzących pomóc. Jak widzicie mamy wolę, żeby coś wspólnie zrobić, zaplanować, ale chciałabym, przy Waszej pomocy, zadziałać efektywnie... Liczę na Waszą pomoc, chociaż nie ukrywam, że spodziewam się i z Waszej strony słów krytyki :oops:

PostNapisane: Wto gru 05, 2006 17:49
przez Antypatyczna
Przeczytałam wątki. Co za...... z tych ludzi :evil: .
Pominąwszy jakiegoś wariata,który być może zabija te koty na skórki na zewnątrz czeka na koty tysiące innych niebezpieczeństw.
Myślę,że ci ludzie są z gatunku tych: "nie ten to inny ". :?

PostNapisane: Wto gru 05, 2006 17:52
przez poldzia
myślę,że jeśli znikają koty,to może warto przez pewien czas zatrzymać je w domu,jeśli nie chce się stracic pupila. Jeśli nikt nie jest na razie w stanie wyeliminować problemu,to lepiej zapobiegać.Wiem,że trudno utrzymać kota w domu jeśli przyzwyczajony jest do spacerów,ale kot jest narażony na wiele niebezpieczeństw. Czy zagubione kicie miały obróżki z adresem? Może ktoś sobie "przygarnia" koty myśląc,że są bezdomne ?

PostNapisane: Wto gru 05, 2006 17:55
przez poldzia
i jeszcze jedna sprawa : stanowczo nie zasłużyłaś na taką krytykę,przynajmniej podałaś jakieś rozwiązanie problemu

PostNapisane: Wto gru 05, 2006 18:39
przez Ivette
Oczywiście kota upilnować w domu się nie da

:evil: ale głąby...jak ty się nie znasz na kotach i dajesz złe rady, to kto na kotach się ma znać?
jak oni chca te koty chronić? Kamery im założyć? Wrzuc im linka- co czeka koty wychodzące http://www.abckota.pl/iok5x.html itd.

PostNapisane: Śro gru 06, 2006 13:24
przez izaA
No widzicie...a ja myślałam, że zbawię ludzkość jak zostanę radną :lol:
Byłam dziś w Urzędzie i mam telefon do faceta z TOZ-u, który pilotuje podobne sprawy i jest kociarzem...podam do ogólnej wiadomości, niech nad nim się wytrząsają...te osoby nie przyjmują do wiadomości, że winą za zagrożenie bezpieczeństwa zwierzęcia obarczają nie tego, co trzeba...najlepiej opluć "władzę", co nie? A to, że przez własną głupotę - no i jakiegoś zwyrodnailca - straciły swoje pupile...to inna sprawa...niech ONI coś zrobią!!! Ej, szkoda gadać...poczułam się zaszczuta i bezradna...taki zimny prysznic...

PostNapisane: Śro gru 06, 2006 13:36
przez kasia essen
Iza nie przejmuj sie i rób swoje,wszedzie znajda sie takie jednostki,nie warto sobie psuc nerwow :D :D trzymam za ciebie kciuki :D

PostNapisane: Śro gru 06, 2006 13:42
przez ulvhedinn
U nas też jest podobny problem... :( tyle że ginie sporo kotów wolnożyjących, po prostu znikają bez śladu w nocy :roll:

Na razie z kilkoma znajomymi psiarzami, którzy łażą po nocach będziemy się uważnie rozglądać, a w planach jest wydrukowanie ulotki o micie kocich skór. Jeśli ktos ma jakieś pomysły, to bardzo proszę o radę!!!

Aha, u nas na pewno ktoś sprzedaje skórki na bazarze w niedzielę :evil: i nie mam pojęcia, jak reagować....

PostNapisane: Śro gru 06, 2006 14:27
przez Katy
Jeżeli wiesz kto dokładnie sprzedaje te skórki (jeśli nie to można się dowiedzieć, udając np. że chce się zawrzeć transakcje, spytać o adres czy coś takiego) i złożyć doniesienie do Prokuratury. Mogę się tym zająć, ale dopiero w przyszłym tygodniu, jak zawiozę do domu Gofra, bo teraz on pochłania mój czas.

PostNapisane: Śro gru 06, 2006 14:47
przez Ada
8O moj chlopak mieszka na osiedlu obok cpnu w milosnej i mnostwo kochanych kociambrow przychodzi do niego na jedzonko... czy to te okolice, czy cos im grozi ?
na tym osiedlu chodzi np piekny domowy syjam i inne zupelnie domowe koty, wypuszczne najprawdopodobniej przez wlascicieli, nie wygladaja na dziczki i tak sie nie zachowuja ..sa tez dzikuski, ale kotow jest calkiem sporo ..
a co do mozliwosci przygarniania kotow przez innych to tez mam takie dylematy..czy kot ma wlasciciela? czy komus go nie porwe? w ten sposob wysledzilam wlasciciela syjama..bo chciałam go juz wyadoptowac :wink:

PostNapisane: Śro gru 06, 2006 17:00
przez izaA
Nie Ado, to okolice w innej części Osiedla, w cytowanym wątku są podane ulice m.in. Przyleśna, przy Kredyt Banku.

Ja też "zaadoptowałam" syjamkę z sąsiedztwa...wcale nie protestowała :lol: jej historię opisałam na początku wątku Soni i Otisa.

PostNapisane: Pt gru 08, 2006 10:05
przez izaA
Wklejam z naszego forum:

Wczoraj w ciągu Ktoś uslyszał niepokojące miauknięcia kota, wskazujące na to, że z kotem dzieje się coś złego. Odgłosy dochodziły z jednej z posesji przy ulicy Jodłowej. Okazało sie, ze włascicieli nie ma w domu. Zaalarmowano pobliskich sąsiadów (nie mają telefonu do właścicieli) i sforsowano ogrodzenie. Okazało się, ze na tyłach budynku, ukryta pod schodami i zamaskowana krzakami znajduje się profesjonalna klatka do odławiania kotów (wg naszej wiedzy nie do kupienia w Polsce), przykryta workiem. W klatce miotał się kot. W worku była sierść kotów różnej maści.
Stwierdzone okoliczności, specjalna klatka, worek pozwalają domniemywać, że ginące w ostatnim czasie koty z ulicy Jodłowej i uliczek sasiadujących z nią własnie tam mogły trafiać. Spontanicznie zwołana grupa Sąsiadów, którym w ostatnim czasie zgineły koty udała się na posterunek policji w Wesołej, gdzie zostały złozone zeznania. Policja zabezpieczyła znalezione dowody.
Chciałabym myślec i wierzyć, ze ta rodzina z dwojgiem dzieci chodzących do szkoły, łapała koty i te, które nie zdązyły się udusić gdzies wypuszczała. Wiem nie powinnam była wypuszczać swojeko kota na zewnątrz. Moze mi ktoś teraz poradzi, jak mam zachowac spokój, miajac przynajmniej 2 razy dziennie posesje przy ulicy Jodłowej? Spotykając tych ludzi w sklepie, w kościele?
Mam nadzieję, ze spotkanie przy Klimatycznej odbędzie się.


I co teraz będzie? Oskarżą właścicieli posesji czy sąsiadów, za to, że wtargnęli na czyjąś posesję...gdyby uratowali kota przewieszonego przez balkon albo okno - byłoby cacy, ale oni odkryli narzędzie przestępstwa no i mogą zacząć się schody...Katy, czy w razie czego możemy liczyć na twoją merytoryczną pomoc? Moim zdaniem, mimo zgłoszenia na policję, powinni napisać doniesienie do prokuratury, prawda?

PostNapisane: Pt gru 08, 2006 11:25
przez Pipsi
O matko Iza... 8O To straszne, pilnuj kotków. Ja tak naprawdę myślę, że oprócz paru fanatyków na tym Waszym forum, to chyba nie do końca reszta Cię zrozumiała. Być może dlatego, że ludzie mają taką wrodzoną niechęć do władzy. mam wrażenie, że im się wydawało, że ty nie zamierzasz rozwiązć problemu, a tylko dajesz takie prowizoryczne rady. Dla nas jest to oczywiste, ale nie dla wszystkich, że kotów wypuszczać nie można. Mam nadzieję, że sprawa się szybko rozwiążę. Nie przejmuj się docinkami i rób swoje. Wtedy wszyscy zobaczą, żę naprawdę Ci zależy.
A tak btw miałam wrażenie, że ktoś z miau troszkę Cię próbował wspierać. :D

PostNapisane: Pt gru 08, 2006 11:29
przez Pipsi
Ja się dziś wieczorem spytam mojego chłopaka prawnika jak to jest z tym wtargnięciem, ale myślę, że to jest tak jakby miano oskarżyć kogoś, kto wtargnął na jakąś posesję, gdzie mordowano człowieka. Trudno w takiej dzwonić na policję. A nawet jak oskarża, to prawdopodobnie umorzą ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu ( albo znikomą - niepamiętam). W każdym razie wydaje mi się, że tym nie ma się co przejmować, bo napad rabunkowy to nie był.

PostNapisane: Pt gru 08, 2006 15:03
przez izaA
Ponieważ mam uprawnienia moderatora razem z Jędrzejem postanowiliśmy zmienić zasady dostępu do naszego forum. Goście mogą je tylko przeglądać...żeby nie było takiej ściemy 8)

Moje koty nie wychodzą, Otis czasami na smyczy :P

Pipsi, masz rację - dostałam wsparcie z forum - co odebrane zostało jako podszywanie się pod innch z mojej strony...ale wszystkim, którzy się wpisali bardzo dziękuję. Teraz czekam na sygnał od Katy i nadajemy bieg sprawie...swoją drogą...podziwu godne postępowanie tych sąsiadów...przy całym "smrodku" wokół tych zdarzeń jestem dumna z ludzi, którzy mieszkają na tym osiedlu, to prawdziwe społeczeństwo obywatelskie...zawsze tak myślałam i tym razem się nie przeliczyłam...teraz trzeba po prostu doprowadzić sprawę do końca...wcale nie myślę, że będzie łatwiej... :(