Strona 1 z 3

Pomoc kotom ze schroniska - co się najbardziej sprawdza

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 17:36
przez fili
Schronisko to dla mnie miejsce gdzie przebywają koty i psy, które potrzebują pomocy.
Chciałabym im pomagać, ale zastanawiam się jak pomóc mogę najbardziej, najefektywniej.
Proszę o rady osoby, które maja doświadczenie we wspólpracy ze schroniskami, współpracy lepszej lub gorszej, mile i niemile widzianej.
Co przynosi najlepsze efekty w postaci zwiększenia ilości adopcji?

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 18:19
przez iwona_35
:roll:

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 18:25
przez iwona_35
Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę co dla kotów oznacza schronisko.

Nagle nie wiadomo dlaczego ,zabierane są z ich własnych domów (podwórka, piwnicy) gdzie były tam bezpieczne i przez obcych ludzi wsadzane do klatek. ,wywożone....

I tak jak w katowickim schronisku wkładane do malutkich klatek ,gdzie sikają i robią qupy pod siebie...w takich warunkach przebywają 15 dni....

Nie można ich wyciągać bo nie pozwalają przepisy.

Później zostaną wysterylizowane gdzie przezywa 99% bo umierają z błahych dla schroniska powodów....np
-brak izolatki....

Musimy zdać sobie sprawę jak muszą cierpieć koty ,wybudzone ,gdzie wszystko ich boli...wiemy.. bo w domu nie jednego kota wysterylizowaliśmy......

Potem wdaje się zwykła schroniskowa infekcja i powolutku sobie za naszym ludzkim pozwoleniem umierają.....

Szczęście maja te, które umrą szybko,,
Gorzej z tymi które trafią do kociarni i gdzieś pod drzewkiem będą powolutku w wielkich męczarniach umierać...

Ewentualnie zostaną zauważone i nie daj Boże w np. sobote po wizycie weta..gdzie będą sobie leżeć w agonii aż do wizyty weta np. w poniedziałek około godziny 8-9,00

Dlatego przede wszystkim schronisko musi być przystosowane do przyjmowania zwierząt....jak wiadomo mało schronisk takich jest ....

Dlatego moja osobista propozycja:
1-przyjmowane zwierzęta muszą być w izolatce
2- leczone –nie uśpione
3-wtedy wysterylizowane ....
4-zaszczepione i po kwarantannie dane na kociarni
5-szukanie domków



sorry, że tak się rozpisałam ale niestety tak jest w większości schronisk....pomijam schronisko na Paluchu w Warszawie...

i najważniejsze nie zostawiajmy ich tam samych..bo bez naszej pomocy umrąąąąą
Przepisy ,przepisami...a życie pisze swój scenariusz

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 18:41
przez fili
Ale co robić jeśli trafi się na urzedniczą obojętność? Nierychliwość, niewidzenie problemu, uważanie, że schronisko w stolicy Śląska jest ok. Przecież tam się nie oprowadza delegacji obcokrajowców...
Czy odwrócić się od tych kotów, zostawić je same sobie?
Czy wydzierać jednego za drugim, leczyć niemałym kosztem, potem szukać domu nieraz długo?
Czy założyć stronę w internecie, umieszczać ogłoszenia kotów, które na następny dzień mogą być nieaktualne, bo kota nie będzie wśród żywych?

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 18:43
przez fili
W regulaminie schroniska pisze:
Zwierzęta przebywające w schronisku są poddawane szczepieniom zgodnie z programem szczepień.
Osobniki wychudzone są karmione dwa razy dziennie karmą o zwiększonej zawartości białka.
Tak pisze.

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 18:56
przez Jaaga
Fili, z cytowanej przez ciebie treści regulaminu schroniska, to nie wiem czy śmiac się, czy płakac. Przecież nikt w schronisku nie zwraca uwagi na to, czy zwierzeta wogóle jedza i juz widzę, jak lataja za tymi słabszymi dwa razy dziennie z miską pełną wysokokalorycznej karmy. Chyba, że dają im wtedy jakieś bardziej tłuste parówki, bo głównie tym kty tam są karmione.
Nie wiem, czy strona rzeczywiście coś da, pomijając tempo eutanazji zwierząt, bo najczęściej zwierząt i tak pracownicy nie chcą wydawać z różnych dziwnych powodów. Ja np. ogłosiłam pewnego psa na Dogomanii i do schroniska zgłosiły się trzy chętne rodziny. Nikomu z nich go nie wydano. Raz był agresywny, potem chory. Musiałam sama iść po niego. Tamte rodziny znalazły sobie inne psy w innych schronach, z tego już nie chciały psa. Zraziło je podejście personelu.

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 18:59
przez mysza_7
Pomimo urzędniczej obojętności nie można zostawić tych kotów....

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 19:05
przez mysza_7
fili dobrze wiesz, że z tą karmą to bajer.

Raz koty miały w miskach parówki innym razem kasze z resztkami kurczaka, po drodze widziałam pojemniki wypełnione po brzegi chipsami i chrupkami, a ostatnio coprawda była sucha karma. Ale ma wrażenie, że jak została wyłożona tak tam została, a katme którą przywiozłyśmy wcinały aż im się uszy częsły.

Więc gdzie tu regulamin?

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 19:23
przez iwona_35
fili pisze:W regulaminie schroniska pisze:
Zwierzęta przebywające w schronisku są poddawane szczepieniom zgodnie z programem szczepień.
Osobniki wychudzone są karmione dwa razy dziennie karmą o zwiększonej zawartości białka.
Tak pisze.

Bzury ,Bzdury i jeszcze raz bzdury.......

Sam Wet powiedziła ,że szczepienia nic nie dawaja..koty schroniskowe mają swoja odporność i nie trzeba szczepić.....

Osobniki wychudzone są przeznaczone do uśpienia.......

Na tą chwilę nie ma na kociarni kotów wychudzonych........ciekawe co się z nimi stało????????

PRZYTYŁY------na 100% :evil:

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 21:19
przez Lena
Tak, ale robic prace schroniska to ani na nasz czas ani finanse - kazdy jest prywatna osoba.
Dlaczego prywatni ludzie lub organizacje maja wyciagac zwierzeta ze schroniska leczyc za wlasna kase, zywic za wlasna kase, narazac wlasne dmowe zwierzeta, a w tym czasie schroniska biora kase od miasta, zaniedbuja swoje obowiazki a w statystykach chwala sie ile to maja adopcji.

Bo maja - wolontariusze adoptuja te zwierzeta i potem sami pieczolowicie lecza, karmia i szukaja domow.

Tylko o tym nikt nie mowi.

Dlatego wg mnie trzeba jednak walczyc z ta obojetnoscia schroniska i nie zabierac niestety stamtad wszystkich zwierzat jak leci, jak tylko mamy miejsce i czas. Skupic sie na tych naprawde bardzo chorych i bez szans i te wyciagac jesli wiemy co je czeka - ale nie wszystkie bo to nie do udzwigniecia i po prostu robimy za darmo i kosztem wlasnych nerwow czyjas prace. Prace na ktora przeznaczane sa nasze podatki!

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 22:31
przez Sporty
Problem lezy w dzialaniu schroniska i to jest do rozwiazania. Tylko ,ze to nie jest takie proste ... mnie sie zawsze wydawalo, ze jest prawo, paragrafy itd. A tutaj sie okazuje ,ze schronisko robi co chce. Kto to zmieni jak nie oni sami? Nikt ... Musialby byc inny personel. Taki, ktoremu zalezaloby na zyciu tych zwierzat. I wydawalo mi sie ,ze w kazdym schronisku wlasnie taki personel jest :( Naiwna jestem :oops:
Ja nie wiem co robic ... Na dzien dzisiejszy to tylko mozna wyciagac te koty. Jesli ktos ma lepszy pomysl to niech napisze. Zrobmy burze mozgow :D

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 22:38
przez mysza_7
Te koty wszystkie czeka jeden los... zastrzyk śmierci... Więc jak myślisz mamy zostawić je tam i patrzeć z boku na to co się tam dzieje? Ja nie potrafie tak.

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 22:50
przez livy
Z forum wiem, że schroniska to coś strasznego nie tylko dla kotów :( , często pracują tam ludzie obojętni na krzywdę zwierząt. Jeśli można i ma się możliwości to uważam, ze trzeba je stamtąd wyciągać.
Nie raz reagowałam na Wasze posty odnośnie katowickiego schroniska i dalej będę pomagać finansowo (w miarę moich finansów), nie wiem co innego można zrobić :?: Telewizja, gazety? Ale na ile to pomoże tym biednym zwierzakom? Naprawdę nie wiem. Oferuję tylko pomoc finansową przy wyciąganiu tych biedaków z tej umieralni.

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 22:56
przez mysza_7
Na chwile obecną są nam niezbędne żwirki i karmy.

PostNapisane: Śro lis 29, 2006 5:32
przez iwona_35
livy pisze:. Oferuję tylko pomoc finansową przy wyciąganiu tych biedaków z tej umieralni.


Wiem..zawsze mogłysmy na Ciebie liczyć...dziekuje w imieniu kotów.
Żeby było jasne rozmawiamy o żywych istotach,które na ta chwilę umieraja w zastraszającym tępie.

I tu w Katowicach i w innych shcroniskach...zastanawiam się nad Chorzowem....czy ktoś coś wie?