Strona 1 z 2

Białaczkowy MIŚ

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 11:48
przez anemonn
Misiek to kotek z katowickiego schroniska zabrany w sierpniu, z tego wątku

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=48695

Długo leczyłam jego chore oczko, z tego powodu dwa domki się rozmyśliły :(
może to i dobrze ponieważ wtedy nie było jeszcze wiadomo, że ten grzeczny i barankujący kotuch ma białaczkę :cry:
Dowiedziałam się o tym w piątek i dziś jadę do wetki na rozmowę co dalej
Teraz pewnie będzie długie leczenie i walka o Miśka

Obrazek

Proszę o kciuki i porady osób, które wygrały walkę z białaczką
Zbieram siły

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 11:53
przez ryśka
Ojej, Iwona, nie wiedziałam :( Zaciskam kciuki żeby Wam się udało wygrać z tą chorobą :ok:

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 12:00
przez jojo
biedny Mis :cry:

mnie sie nie udalo wygrac z bialaczka Ineczki ale trzymam ze zdwojona sila, wygramy :ok:

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 12:03
przez mary2004
Trzymam kciuki za to, żeby Miśkowi się udało :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Tutaj jest historia lecznia naszego białaczkowca - Lemusia:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=43221&start=0
Jest po drugim teście negatywnym i jest zdrowy :) Miś też na pewno będzie :ok:

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 12:33
przez smil
przykro mi :cry: , ale trzeba być dobrej myśli.

Tutaj jest wątek kotów białaczkowych:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=44 ... ia%B3aczka

Ostatnio walkę z białaczką wygrała Nocka galli:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=34 ... &start=375

Dużo kciuków dla Misia i dla Ciebie :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 17:49
przez Irma
Co powiedziała wetka? Wróciliście już?

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 18:29
przez Lidka
Masz juz jakies wiadomosci?
Co powiedziala wetka?

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 21:37
przez anemonn
smil pisze:przykro mi :cry: , ale trzeba być dobrej myśli.

Tutaj jest wątek kotów białaczkowych:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=44 ... ia%B3aczka

Ostatnio walkę z białaczką wygrała Nocka galli:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=34 ... &start=375

Dużo kciuków dla Misia i dla Ciebie :ok: :ok: :ok:


Dzięki za podesłanie wątków i kciuki
Bardziej mi są potrzebne, niż Miśkowi - mam totalny mętlik w głowie
Naczytałam się, nasłuchałam i nic już nie wiem

Misiek czuje się świetnie ma ogromny apetyt i świetne wyniki morfologii
Jest nosicielem a poza tym jest wszystko z nim ok
Dowiedziałam się od wetki, że nie da się tego wyleczyć
Dzwoniła przy mnie nawet do weta do Wrocławia i pytała o interferon ale tak na prawdę to wirus trwale wbudowuje się w dna komórek organizmu:(
i kot będzie tym nosicielem nawet jeśli testy go nie wykażą
:cry:
Od piątku siedzę i czytam a po wizycie u weta już kompletnie nie wiem co robić :cry:

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 21:45
przez Maryla
ale to jest chyba taki wirus jak herpes i inne, kot jest nosicielem ale chorować nie musi
wg mnie to wystarczy tylko powinien byc w domu bez innych kotów lub szczepionych regularnie przeciw białaczce
musi miec dobre warunki, karmę i stymulowaną odpornosc

mój wet też tak mówi ze to wbrew fizyce pozbycie sie tego wirusa ale tak samo jest z ludzkim HIV a są ludzie którzy tego wirusa jednak zwalczyli

Fisio pozytywny też trzyma kciuki :ok: - damy radę :)

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 21:52
przez CoToMa
Trzymamy kciuki za Misia! On jest taki piękny!

Mojego Myszkina wzięłam z tego samego schronu we wrześniu. Też cały czas choruje...

PostNapisane: Pon lis 27, 2006 23:37
przez galla
anemonn pisze:Dowiedziałam się od wetki, że nie da się tego wyleczyć
Dzwoniła przy mnie nawet do weta do Wrocławia i pytała o interferon ale tak na prawdę to wirus trwale wbudowuje się w dna komórek organizmu:(
i kot będzie tym nosicielem nawet jeśli testy go nie wykażą
:cry:
Od piątku siedzę i czytam a po wizycie u weta już kompletnie nie wiem co robić :cry:


Ja bym podawałam interferon - niezależnie od opinii wetki, interferon to lek przeciwwirusowy i wirusy pomaga zwalczać.

Zastanawia mnie to, co ona powiedziała, że wirus białaczki wbudowuje się w DNA komórek i kot zawsze jest już nosicielem - gdyby tak było, to koty, które samoistnie zwalczył wirusa (a to się bardzo często zdarza w początkowym stadium choroby, właściciel może nawet nie wiedzieć, że kot miał białaczkę) byłyby nosicielami. A o tych kotach mówi się, że wirusa zwalczyły i są "czyste" pod tym względem.
Druga rzecz - jeśli wirus wbudowuje się w DNA i nie ma go we krwi i zapewne też w żadnych płynach ustrojowych, to jak kot ma wtedy zarażać? Tak na logikę - wirus jest wbudowany, nie można go wykryć, czyli nie jest uwalniany z komórek do organizmu, czyli nie ma jak się wydostać z organizmu. To jak ma zarażać?
Wirus HIV u nosicieli jest normalnie oznaczany z krwi przecież, nikt nie bierze wycinków skóry czy innych tkanek, żeby szukać tego wirusa, tylko sprawdza się, czy jest we krwi. Jeśli nie ma go we krwi, to uznaje się, że HIVa nie ma, a człowiek jest zdrowy pod tym względem.
Niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę...
Nigdzie nie piszą o białaczce, że ten wirus trwale wbudowuje się w DNA komórek, tylko że jeśli kot ma tego wirusa, to jego obecność wychodzi w testach robionych z krwi.
Będę jutro w lecznicy, to się jeszcze dopytam, ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć (być może niesłusznie).

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 0:03
przez Blue
galla pisze:Druga rzecz - jeśli wirus wbudowuje się w DNA i nie ma go we krwi i zapewne też w żadnych płynach ustrojowych, to jak kot ma wtedy zarażać? Tak na logikę - wirus jest wbudowany, nie można go wykryć, czyli nie jest uwalniany z komórek do organizmu, czyli nie ma jak się wydostać z organizmu. To jak ma zarażać?


Okresowo sie aktywizujac?
Niestety - nie wiem jak to do konca jest z wirusem bialaczki, ale wiele jest chorob wlasnie tak przebiegajacych - czynnik zakazny potrafi miesiacami, czasem latami siedziec w przyczajeniu - a w pewnych okolicznosciach (stres, niska odpornosc, jakas choroba, ciaza) aktywizujac sie.
Jesli organizm jest w dobrej formie to wirusa spowrotem zmusi do odwrotu i skonczy sie na okresowym nosicielstwie, jesli jednak jest mocno slaby - to moze rozwinac sie forma pelnoobjawowa choroby.

Wirus HIV u nosicieli jest normalnie oznaczany z krwi przecież, nikt nie bierze wycinków skóry czy innych tkanek, żeby szukać tego wirusa, tylko sprawdza się, czy jest we krwi. Jeśli nie ma go we krwi, to uznaje się, że HIVa nie ma, a człowiek jest zdrowy pod tym względem.
Niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę...


Na tym polega niedoskonalosc wspoczesnych testow wirusologicznych.
I o ile w przypadku aktywnej choroby test jesli nie zafalszuje to zawsze wyjdzie dodatni bo ilosc wirusa czy tez przeciwcial (w zaleznosci co sie bada) jest tak duza ze watpliwosci nie ma - o tyle w przypadku nosicielstwa bywa bardzo roznie.
Norma przy wielu wirusach jest tez to ze przez jakis miesiac (oczywiscie jest to mocno przyblizony okres) od momentu zarazenia sa standardowymi testami czesto niewykrywalne w organizmie, powstaje tzw. okienko serologiczne - wirus sie namnaza poza ukladem krwionosnym, w roznych tkankach.

Dlatego tez gdy ktos jest krwiodawca to ma rozne okresy karencji po pewnych sytuacjach - typu zastrzyk, wizyta u stomatologa, niepewne kontakty seksualne. Bo podczas nich jest zwiekszone ryzyko zarazenia wirusem HIV lub zoltaczki zakaznej - a zanim wirus ewentualnie pojawi sie we krwi moze minac kilka miesiecy - choc on juz w niej bedzie i to w ilosci zakaznej - jednak testy go jeszcze nie wykryja.

Dlatego tez niewiarygodne sa negatywne testy na bialaczke robione malym kociakom, bo one jesli ulegly nawet zakazeniu - to prawdopodobnie sa wlasnie w okresie tegoz okienka serologicznego.
Gdy wirus jestw organizmie - ale testy tego nie wykryja jeszcze.

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 0:43
przez bluerat
cytat z "Chorób zakaźnych kotów" Tadeusza Frymusa '2000
rozdział Białaczka kotów, patogeneza
Wirus namnaża się początkowo w błonie śluzowej jamy ustnej lub nosowej i w miejscowej tkance limfatycznej. Z pojedynczymi limfocytami i monocytami może wnikać do krwi, a potem do śledziony i szpiku. W szybko dzielących się komórkach szpiku znajduje idealne warunki do replikacji. W efekcie wypełnione wirusem granulocyty i płytki krwi są wypłukiwane do krążenia i po 2-4 tygodniach od zakażenia dochodzi do wiremii. Wirus występujący masowo we krwi może zakazić inne, intensywnie dzielące sie komórki, jak komórki nabłonkowe gardła, jelit, pęcherza moczowego i ślinianek, skąd zarazek wydalany jest na zewnątrz.
Rozwój zakażenia może być na każdym etapie zahamowany przez siły obronne organizmu. Nastapić to może nawet po wielotygodniowej wiremii. Jeśli jednak utrzyma się ona dłużej niż 12-16 tygodni, zwierzę pozostanie zakażone do końca życia.
Tak więc konsekwencje kontaktu kotów z FeLV mogą być trojakie.
1.Około 1/3 zwierząt ulegnie zakażeniu i nie będzie w stanie go zwlaczyć. Pozostaną one nosicielami do końca życia, czego przejawem będzie ciągła wiremia i siewstwo zarazka w ślinie. Poza stanem odporności zwierzęcia predysponuja do tego dwa czynniki : młody wiek (do 8-16 tygodni) oraz duża dawka zarazka (długotrwałe wspólne przebywanie z nosicielem). Podczas trwałej infekcji mogą długo nie występowac objawy chorobowe. U 80-95% tych zwierząt pojawiaja się następnie nienowotworowe lub nowotworowe zmiany, prowadzące do śmierci. Kot trwale zakażony rzadko żyje dłużej niż 3 lata od momentu infekcji. Dlatego też do lekarza weterynarii trafiają najczęściej roczne i dwuletnie zwierzęta z objawami tego zakażenia.
2.Około 1/3 kotów ulegnie tylko przejściowemu zakażeniu, rozwinie odporność i pozbędzie się infekcji. Zwierzęta te nie zachorują i nie staną sie trwałymi siewcami zarazka. Z reguły osobniki dorosłe, zakażone niewielką dawką wirusa (przelotny kontakt z nosicielem) mieszczą się w tej grupie. Niektóre zwierzęta moga jednak pozostać przez jakiś czas zakażone latentnie. Oznacza to, że informacja genetyczna wirusa zostanie wbudowana w genom komórek i, choc takie zwierzę nie jest siewcą zarazka, to w ciągu kilku do kilkunastu miesięcy (wyjątkowo kilku lat) może nim zostać. Reaktywacja zakażenia latentnego może nastapić np. podczas ciąży, po terapii glikokortykosteroidami, po zmianie otoczenia i w wyniku działania innych stresorów.
3.Pozostała 1/3 kotów, które zetknęły się z FeLV, nie zostanie zakażona, nie nabędzie więc też odporności.

Tego mnie uczono. Pogrubienia są moje.
Mnie uczono że "Zakażenie latentne - zakażenia bezobjawowe, towarzyszące do końca życia zwierzęcia."To dosłowny cytat z wykładów z epizootiologii.
Owszem po lekturze tego tekstu pozostają pewne wątpliwości - bo nie określono ile zakażenie latentne będzie trwało [a niejako sugeruje się że tylko przez jakiś czas] .
Na teraz myślę w ten sposób - że po podaniu interferonu zakażenie z formy wiremicznej przechodzi w latentną. Ale muszę poczytać sobie dokładnie metodykę testu białaczkowego i to czy w formie latentnej białko wykorzystywane w diagnostyce będzie w dalszym ciągu we krwi, i będe pisać dalej.

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 11:54
przez filemonka
Białaczka ma to do siebie, że można ją pokonać. Również opowiadam się z interferonem. Kciuki :ok:

PostNapisane: Wto lis 28, 2006 17:01
przez galla
bluerat pisze:Owszem po lekturze tego tekstu pozostają pewne wątpliwości - bo nie określono ile zakażenie latentne będzie trwało [a niejako sugeruje się że tylko przez jakiś czas] .


Właśnie, ciekawe ile takie coś trwa. I czy to "na jakiś czas" oznacza "na jakiś czas, do momentu zupełnego zaniku wirusa", czy też "na jakiś czas do momenty aktywacji wirusa" "roll:

Jak by nie było - interferon warto podać, choćby po to, żeby doprowadzić do tej fazy właśnie, bo kot wtedy nie zaraża i sam nie choruje. A potem pilnować dobrego zdrowia, to jest szansa, że wirus się nie aktywuje.
Na vetserwisie podają też, że jakaś część kotów zwalcza wirusa całkowicie - i nie są nosicielami. Może jednak kompletne zwalczenie wirusa jest możliwe?