Strona 1 z 3

Ursynów wa-wa, gdzie robić sterylkę?

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:26
przez Majszczur
Fiona śpiewa jak diwa operowa i kręci zadkiem jak ulicznica. Ale już niedługo :twisted:
Pozbyła się wreszcie świerzba, więc jest gotowa do ciachnięcia.

Wczoraj chciałam umówić ją u mojej wetki na kastrację,
ale okazało się, że robią wprawdzie małe cięcie, ale usuwają tylko jajniki.
Mnie zależy na wyciachaniu wszystkiego.

Argument, że macica i tak zanika jakoś do mnie nie trafia, wolałabym żeby kici nic tam nie zostawiać na ewentualną nowotworową pożywkę.

Byłam w trzech lecznicach ursynowskich i wszędzie to samo.
Ciachają jajniki, macicę zostawiają do obkurczenia.

GDZIE NA URSYNOWIE (lub okolicy) ROBIĄ PEŁNĄ KASTRACJĘ ?

:?: :?: :?:

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:30
przez smil
Majszczur, a musi być Ursynów?

Znajomi robili na SGGW (nie wiem, u kogo), ale cenowo wyszło porażająco, nawet jak na warszawskie standardy.
Małe cięcie, ale ze skutkiem kompletnym :wink: robi dr Żurańska na Białobrzeskiej (to Ochota wprawdzie, ale może lepiej podjechać, a mieć pewność dobrze wykonanego zabiegu i dobrego kontaktu z wetem?

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:31
przez Asia_K
Na Stegnach ul. Katalońska dr Szlesiński, tel: 424 66 10. Rzut beretem z Ursynowa a wet sprawdzony - ciął moje trzy kotki, dwa razy operował mojego psa i wyciął duuużo bezdomniaczków (bez skutków ubocznych). Na wizyty przyjmuje wtorki i piątki od 9.00 do 13.00 ale zabiegi robi też w inne dni.

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:36
przez Ewik
Oj...ale po co sie tak szczypać?;) To tylko kilometry, lepiej nadłożyć i ciachnąć u kogoś kto robi to naprawdę dobrze a nie ryzykować bo blisko...Mój TŻ wiózł sunie 40 km spod Warszawy do dr. Zurańskiej na Białobrzeską, sterylka zrobiona ślicznie, psica jest wielka a szew malusieńki, wycięte wszystko...nasza kocią małolatę tez tam ciachniemy:)

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:37
przez Majszczur
najchetniej ursynów, bo nie ukrywam, że było by mi zdecydowanie wygodniej.
Już sam fakt poddania jej zabiegowi stresuje mnie przeokrutnie,
a jak miałabym jeszcze jechać z transporterem w jednej ręce i trzyletnim dzieckiem w drugiej na drugi koniec Wawy to :strach:

Oczywiście jak nie znajdę nikogo polecanego i sprawdzonego w pobliżu wyruszę na tą ekstremalną wycieczkę (metro, tramwaj, taxi, riksza :wink: )

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:44
przez Majszczur
mam złe doświadczenia z taksówkarzami :twisted:
kiedy moja suczka (45kilogramowy bydlaczek) miała zabieg pod narkozą TRZECH taksówkarzy odmówiło mi zabrania wybudzającego się psa :(
Pani doktor była na tyle uprzejma, że zamknęła na chwilę lecznicę :!: i osobiście podwiozła mnie z dzieckiem i psem do domu...
no ale moja pani doktor niestety nie wycina macicy... :(

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:48
przez Jana
Ja też z taksówkarzami mam kiepskie doświadczenia, ale jednak z kotami jest łatwiej niż z psami, bo zamknięte w transporterze. Tylko czasem naczekać się trzeba na kierowcę, który łaskawie zgadza się wozić zwierzęta :roll:

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:49
przez smil
Majszczur pisze:najchetniej ursynów, bo nie ukrywam, że było by mi zdecydowanie wygodniej.
Już sam fakt poddania jej zabiegowi stresuje mnie przeokrutnie,
a jak miałabym jeszcze jechać z transporterem w jednej ręce i trzyletnim dzieckiem w drugiej na drugi koniec Wawy to :strach:

Wiem, rozumiem :) :wink:
Ale, gdybym miała ciachać kolejną kotkę, to prawdę mówiąc, chyba nadłożyłabym drogi i próbowała poustawiać sobie kalendarz zajęć tak, by zrobic to u dr Ż :) Opowiadały mi dziewczyny (Jana, Agalenora) o przebiegu tych akcji w wykonaniu dr Żurańskiej i (mimo że nie miałam zastrzeżeń do wetów, którzy kroili moje kotki) gdybym miała kolejny raz to robić, to właśnie u niej. Szwy robi małe (mniejsze pole do wyszarpania), ma bardzo dobre doświadczenie z podawaniem narkozy i stosuje mniej absorbującą opiekę pooperacyjną (ja jeździłam przez trzy dni po zabiegu na kontrolę; z tego co wiem, to na Białobrzeskiej prowadzą to tak, że te powroty - o ile nie ma komplikacji, a o tych nie słyszałam - to ma się spokój do czasu zdjęcia szwów).

Może napisz pw do Jany? Ona ma naprawdę świetny staż strerylkowy w tej lecznicy :)

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:52
przez *anika*
Majszczur pisze:a jak miałabym jeszcze jechać z transporterem w jednej ręce i trzyletnim dzieckiem w drugiej na drugi koniec Wawy to :strach:

a może ktoś z forumowiczów mógłby pomóc 'samochodowo'? ;)

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:53
przez Jana
No cóż, dr Żurańska jest moim guru ze względu na całokształt, a jeśli chodzi o sterylki, to nie wyobrażam sobie u kogoś innego.

PostNapisane: Czw lis 16, 2006 23:58
przez Majszczur
smil pisze:(...) w wykonaniu dr Żurańskiej (...) Szwy robi małe (mniejsze pole do wyszarpania), ma bardzo dobre doświadczenie z podawaniem narkozy i stosuje mniej absorbującą opiekę pooperacyjną (...) z tego co wiem, to na Białobrzeskiej prowadzą to tak, że te powroty - o ile nie ma komplikacji, a o tych nie słyszałam - to ma się spokój do czasu zdjęcia szwów).


no właśnie o tą kontrolę również mi chodzi.
Łatwiej na sygnale (gdyby- odpukać - coś złego się dzieło) jechać z kotem i dzieckiem trzy przecznice od domu niż na koniec świata.
Niestety mój mąż często wyjeżdża służbowo na kilka dni i wtedy zostaję z całą menażerią sama.
Trudno mi się nawet umówić na zabieg w takim terminie, żeby on był w domu, bo często wyjeżdża po prostu z dnia na dzień :roll: :evil:

:?: rozumiem że pani doktor Ż z Białobrzeskiej, którą rekomendujecie to guru w te klocki. tak?
:?: a czy jest możliwość umówienia się z nią na domowe wizyty kontrolne (pewnie cena zabójcza, ale jestem skłonna brać to pod uwagę)

PostNapisane: Pt lis 17, 2006 0:03
przez Jana
Dziewczyny, ja nie wiem o jakich kontrolnych wizytach piszecie :oops: Moje kotki po kastracji zabierałam do domu (wybudzone), a po 10 dniach zanosiłam na zdjęcie szwów. To znaczy Niespodziankę, bo Całka była uprzejma zdjąć sama (pod koniec zdjęłam jej kaftan i wykorzystała to niecnie), ja dokończyłam i powiadomiłam dr Ż, że już zdjęte.

Dziczki nie miały zdejmowanych szwów.

PostNapisane: Pt lis 17, 2006 0:07
przez Majszczur
Jana pisze:Dziewczyny, ja nie wiem o jakich kontrolnych wizytach piszecie :oops: Moje kotki po kastracji zabierałam do domu (wybudzone), a po 10 dniach zanosiłam na zdjęcie szwów. (...)
Dziczki nie miały zdejmowanych szwów.


:?: czy szew zewnętrzny zawsze robiony jest nićmi tradycyjnymi czy można założyć wchłanialne (u dziczek tak było czy po prostu zostawia im się nici do wrośnięcia?)

PostNapisane: Pt lis 17, 2006 0:14
przez smil
Jana pisze:Dziewczyny, ja nie wiem o jakich kontrolnych wizytach piszecie :oops: Moje kotki po kastracji zabierałam do domu (wybudzone), a po 10 dniach zanosiłam na zdjęcie szwów. To znaczy Niespodziankę, bo Całka była uprzejma zdjąć sama (pod koniec zdjęłam jej kaftan i wykorzystała to niecnie), ja dokończyłam i powiadomiłam dr Ż, że już zdjęte.

Dziczki nie miały zdejmowanych szwów.


Jana, z całym szacunkiem dla wetów, którym pod nóż oddałam moje dziewczyny - jest taka szkoła (nie wiem, czy falenicka, czy otwocka :wink: ), która zakłada, że przez trzy dni po zabiegu podaje się antybiotyk. Z naszych rozmów w kwestii sterylkowych zapamiętałam, że Twoje kotki (domówki i osiedlówki) nie musiały stawiać się na kontrolę. Toteż zareklamowałam (z osobistym komentarzem :wink: ).
WIem, że częśc wetów wyznaje te szkołę, która zakłada 3 dni wizyt kontrolnych. Wpominam o tym, bo to wiem, że niektórzy weci trzymają się tej zasady. Nie oceniam, czy to dobrze, czy źle :) Zwróciłabym na to uwagę pod kątem kosztów, bo czsem w lecznicy podają cene za sam zabieg, a tych wizyt kontrolnych nie uwzględniają.

PostNapisane: Pt lis 17, 2006 0:20
przez Majszczur
smil pisze: (...) jest taka szkoła (nie wiem, czy falenicka, czy otwocka :wink: ), która zakłada, że przez trzy dni po zabiegu podaje się antybiotyk. (...)

właśnie jestem po przebrnięciu przez dość obrzerny watek na ten temat (z kociego ABC) i zrozumiałam , że raczej to nic nie daje, że wskazane jest podać antybiotyk przed lub w trakcie zabiegu profilaktycznie i powtórzyć raz po zabiegu.