jak ja wychowac..?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 13, 2009 22:47

I właśnie to mnie dziwi, że to nie dzieje się w trakcie zabawy. Mam też wrażenie, że on dobrze wie co robi :twisted:
Czasami zdarzyło mi się przy wyjątkowo bolesny dziabnięciu, oddać mu klapsem, kolejnym razem - tak zręcznie kąsał, żeby uniknąć mojej ręki.


Być może jestem przewrażliwiona i robię "z igły widły", ale obawiam się, że jeśli czegoś nie zrobię, to później może być już za późno na jakąkolwiek reakcje....

Nina_Mus

 
Posty: 28
Od: Pt mar 13, 2009 12:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob mar 14, 2009 18:56

No to po mojemu chlopak zwyczajnie dojrzewa i próbuje ustalić nowy porządek dziobania. Mój, obecnie starszy, rezydent, który pojawil się jeszcze za życia poprzedniego, w okresie dojrzewania zacząl być okropnie agresywny wobec niego. Jak i zresztą wobec wszystkich napotkanych kotów; panienek też. Po kastracji przeszlo jak ręką odjąl. Nade mną się nie pastwil, ale myślę, że dlatego, że mial 'pod ręką' drugiego kota i jego postanowil zdominować najpierw (co mu zresztą nie wyszlo).
Obecnego mlodego rezydenta zdominowal od samego początku (no cóż, 6 kilo przeciwko 1.5:)), ale w trakcie dojrzewania mlodego zdarzyla mi się raz na wyjeździe mala wojna domowa. Koleżanka wet po kursie z 'psychologii kotów' stwierdzila, wtedy, że mlody próbuje w nowym miejscu zmienić hierarchię. Zostal zeslany na noc sam do osobnego zamkniętego pokoju i rano sprawy wrócily do normy.

Może warto spróbować tej metody z Twoim kocurem? Krzywda mu się nie stanie, a może emocje trochę opadną po takiej zsylce. Zwlaszcza, że jeśli to testosteron, to biedak sam za siebie nie odpowiada i pewnie dopiero po kastracji się uspokoi.

A jeśli gryzie w trakcie glaskania, to może po prostu ma dość glaskania. Popatrz czy chwilę przedtem nie zaczyna poruszać końcem ogona, nie tuli uszu i czy nie rozszerzają mu się źrenice. I wtedy dmuchnąć w nocha:)

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon mar 16, 2009 9:38 Coraz trudniej

Dziękuję Felin za rady :)

Myślę, że zsyłka po za nasze (moją i córki) sypialnie, będzie dobrą lekcją. Od kilku dni bardzo uważnie go obserwuje i zauważyłam, że to właśnie on czuję się szefem w domu. Kiedy patrze mu w oczy, on mnie atakuje, kiedy go skarcę, nie ucieka, tylko w zależności czy stoję czy siedzę - gryzie lub na mnie skacze z miną zabójcy.

Nie ukrywam, że coraz trudniej żyje się z terrorystą w domu i chyba czas umówić się u weta na ciachanie.

Mam też pytanie, jak "pokojowo" pokazać mu, że jest najniżej w stadzie? Jak mową ciała lub zachowaniem pokazać mu jego miejsce?
Ostatnio edytowano Pon mar 16, 2009 13:59 przez Nina_Mus, łącznie edytowano 1 raz

Nina_Mus

 
Posty: 28
Od: Pt mar 13, 2009 12:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon mar 16, 2009 13:48

Szczerze mówiąc, to chyba nie będzie latwe. Nie darmo w języku angielskim funkcjonuje powiedzonko: "Psy mają wlaścicieli, koty mają personel":)
Po prostu z nimi trzeba sobie ukladać życie na zasadzie wzajemnych ustępstw. Sprawdź czy możesz mu odpuścić w jakiejś dziedzinie, na której mu 'zależy', a zamian przykręcić śrubkę gdzieś indziej.
W mądrych książkach piszą, że syjamy uwielbiają 'brać czynny udzial w życiu rodzinnym', więc może sprawić mu jakąś atrakcję tego typu. Poza tym on musi mieć jakieś zajęcie i dużą ilość zabawek, bo inaczej zdezorganizuje Wam życie. No i uzbroić się w cierpliwość - za jakiś czas wyrośnie i przynajmniej trochę się uspokoi.

A kiedy zauważysz, że się szykuje do skoku na Ciebie, to pogroź, powiedz basem "Nie wolno", narób jakiegoś halasu, który go trochę zdeprymuje albo czymś pomachaj, np. ścierką albo skarpetą; na mojego dominanta na ogól to dzialalo, co nie znaczy, że za 5 minut nie próbowal znowu. Ale ostrzegam, że prawdopodobnie na początku będziesz musiala mieć oczy dookola glowy, bo on napewno uzna, że należy jak najszybciej 'przywrócić' wlaściwy porządek dziobania (zwlaszcza, kiedy się wystraszy i ucierpi jego duma) i może się zdarzyć, że zaatakuje z tylu. (Tak się kiedyś zdarzylo mojej Babci.)

Podsumowując - kot, z którym się mieszka, nie raz doprowadza do furii lub czarnej rozpaczy ale również uczy cierpliwości. Im większą bezsilność czlowiek odczuwa w kontaktach ze swoim pierwszym rezydentem, tym większa radość, kiedy w końcu się z nim dogada i tym mniej go dziwią dziwactwa kolejnych:) I jeszcze jedno: im bardziej charakterny kot, tym lepszy z nim finalnie kontakt; emocjonalny też.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 18, 2009 14:31

:-) Muszę uzbroić się w cierpliwość, umówić się do weta i zakupić tonę zabawek. Przypuszczam, że on może się nudzi i w ten sposób wyładowuje swoją frustracje. Bawimy się z nim sporo, ale trzeba chyba podwoić psoty.

Nina_Mus

 
Posty: 28
Od: Pt mar 13, 2009 12:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 18, 2009 14:53

Jak siedzi dużo sam w domu, to napewno.

A z zabawek proponuję na dobry i tani początek: pudlo z wyciętymi kilkoma otworami (niekoniecznie takimi dużymi jak kot; niech trochę pokombinuje) i papierowe torby z IKEI. Nie wykluczam, że przerobi je szybko na konfetti (tak robi mój starszy), ale będzie mial zajęcie:)
Pewnie nie od rzeczy bylby solidny, kilkupiętrowy drapak ( niestety nie wszędzie się zmieści), bo syjamy chyba zwinne są i skoczne.

I aparat fotograficzny, żeby uwiecznić jego wariactwa:) Naprawdę warto!

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 18, 2009 16:33

Chyba nie jest tak długo sam, już o 14tej ktoś z nim jest, zresztą cały ten czas przesypia, więc nie powinien być aż tak niezadowolony ....

Drapak ma, ostrzy tam sobie pazurki i przeciąga przeważnie rano, później już go nie interesuje, torba z Ikei też już się znudziła, choć rzeczywiście świetnie się w niej bawił. Myszki nakręcane, na sznurku, sprężynce, też już ma w głębokim poważaniu....ech :)

Co do zdjęć, jest tak szybki, że ciężko go uchwycić, albo zdjęcie jest rozmazane, albo w ogóle go na nim nie ma :-) Najwięcej mam fotek w trakcie snu, tylko tam jest na chwile uchwytny ;)

Mimo, że jest czasami wcielonym diabłem i mam ochotę przerobić go na kapcie, jest naszym oczkiem w głowie :oops:

Trzeba chyba poczekać jak chłopiec się wyszumi i wydorośleje :D

Nina_Mus

 
Posty: 28
Od: Pt mar 13, 2009 12:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 18, 2009 17:14

No to trzeba kombinować. Czasem pomaga schowanie zabawki na jakiś czas, a potem wprowadzenie je do obiegu na nowo:)

Tak naprawdę, pięciomiesięczny kociak to jeszcze dziecko i nawet, jeśli już dojrzewa, to i tak ma jeszcze w glowie fiu-bździu. Ale to chyba najfajniejszy okres w życiu (kota, bo z kotem czasem żyje się lepiej jak już trochę zmądrzeje)!

No cóż, dobrej zabawy:)

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 18, 2009 17:31

Z zabawek najlepsze są te zrobione domowym sposobem :D .
Kulki z papieru albo folii aluminiowej, nakretki plastikowe od butelek, orzechy, ołówki.
Dmuchanie w nos może być niebezpieczne, bo twarz zbyt blisko łapy uzbrojonej w pazury.
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10613
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Śro mar 18, 2009 17:38

To się dmucha z bezpiecznej odleglości, tylko pojemność plucek trzeba mieć konkretną :D

U mnie super- zabawką byla przez jakiś czas uszczelka z rezerwuaru przy kibelku. Potem się znudzila. A potem zdematerializowala:)

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 18, 2009 17:58

Z zabawkami to jest tak, ze każdy kot woli coś innego :lol:
U mnie jedna kotka uwielbia reklamówki, torby itp, druga paczki chusteczek higienicznych, a kocurek gumki-recepturki 8)
Czwarta jeszcze nie wiem co lubi, bo się nie otworzyła :roll:

Martwi mnie tylko, jak wiele osób tutaj praktykuje "gnębienie kota" ... U mnie jedyny środek przymusu to spryskiwacz - jeśli kot ma skądś zejść i nie słyszy, albo dobiera się do kwiatka. Daje im to świadomość że "ramię sprawiedliwości zawsze je dosięgnie" :lol:
Nie ma mowy o dmuchaniu w nosek, przygniataniu do ziemi, waleniu po głowie itp!!! 8O Moje koty mają mnie kochać, a nie bać się. One szybko tracą zaufanie. Nie rozumiem jak można tak traktować kota :?

sisay

 
Posty: 3129
Od: Pon cze 18, 2007 12:18
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro mar 18, 2009 21:27

sisay pisze:Martwi mnie tylko, jak wiele osób tutaj praktykuje "gnębienie kota" ... U mnie jedyny środek przymusu to spryskiwacz - jeśli kot ma skądś zejść i nie słyszy, albo dobiera się do kwiatka. Daje im to świadomość że "ramię sprawiedliwości zawsze je dosięgnie" :lol:
Nie ma mowy o dmuchaniu w nosek, przygniataniu do ziemi, waleniu po głowie itp!!! 8O Moje koty mają mnie kochać, a nie bać się. One szybko tracą zaufanie. Nie rozumiem jak można tak traktować kota :?


Nikt tu nie mówi o biciu, a tym bardziej o waleniu po głowie, to pacnięcie, które ma mu uświadomić, że gryzienie do krwi nie jest dobrym pomysłem...

Jeśli chodzi o przygniatanie, nie siadam przecież na nim, tylko przytrzymuje, unieruchamiając przez chwilę, a o takim sposobie dowiedziałam się właśnie tu, na forum.

Nina_Mus

 
Posty: 28
Od: Pt mar 13, 2009 12:09
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 18, 2009 21:29

Ja protestuję - u mnie jest wylącznie dmuchanie w nos:) A teraz to nawet i tego już nie trzeba, bo chlopcy poważniejsi i 'gryzoniowatość' im przeszla:) Czasami zdarza mi się glośniej powiedzieć "Hej" albo "Nie wolno", ale trudno to nawet nazwać krzykiem. Żadnego walenia po glowie czy przygniatania. I żadnego spryskiwacza. Jak któryś narozrabia, wystarczy retoryczne pytanie:"Coś ty zrobil?" i równie retoryczna obietnica:"Ja ci pokażę".
W gruncie rzeczy, obaj wiedzą, że 'Psy mają wlaścicieli, a koty parsonel" :D

PS. Moja pierwsza kotka miala na imię Kizia :)

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro mar 18, 2009 21:39

No dobra, może to tylko tak drastycznie brzmi, jak się stosuje skróty myślowe :roll: :twisted:

Żaden z moich kotów nie dojrzewał jakoś specjalnie burzliwie, więc moze dlatego mnie to tak bulwersuje, ale one zawsze miały innego kota do gnębienia :) i nie musialy się wyżywac na człowiekach.
Jedynie moja niezyjąca już kotka czasem się buntowała przeciw głaskaniu i podnoszeniu na ręce, ale metoda wtedy była szybka i skuteczna: Kota się trzymało dopóki nie zrobił się milutki :twisted: A jak się zrobił, to mógł sobie pójść. I strasznie fajne kocisko z niej wyrosło, durnowate ale kochane, tylko niestety krótko żyła :(

sisay

 
Posty: 3129
Od: Pon cze 18, 2007 12:18
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro mar 18, 2009 21:57

Napewno świetnym pomysłem, byłoby dokocenie, ale nie czuje się na siłach, jako początkująca w tym temacie :)
Staram się wymęczyć go w zabawie na maxa i może to coś pomoże.

Nina_Mus

 
Posty: 28
Od: Pt mar 13, 2009 12:09
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 298 gości