Długo nie wytzrymałyśmy bez czarnych kotów.
W sypialni w transporterku leży 3-tygodniowy wrzaskun z naszej lecznicy.
Znaleziony na zamarzniętym rodzeństwie, on jeden przeżył i ma się dobrze.
Płuca ma na pewno ok, bo drze się tak, że Mruf mogłaby zapisać się do niego na lekcje.
Nazwałam go Sopelek.
tajdzi wstawi fotki.
Nakarmiony mixolem zasnął na termoforze.
Jest śliczny, czarny, puchaty z niebieskimi oczkami.
Bardzo, bardzo proszę o rady - jak opiekować się taki maleństwem, jak masować, jak karmić.
Nie mamy zupełnie doświadczenia z takim smarkiem.
No i proszę całe forum o trzymanie kciuków za niego, żeby wyrósł na dorodne, czarne kocie.
Ja na razie tylko czuję jak mi się ręce trzęsą

Dzięki tajdzi za pierwszą pomoc, bez Ciebie to pewnie bym się rozsypała.
Mruf zrezygnowana - oj znowu mi przywieźli jakieś małe, czarne, kwiczące - ale reaguje dużo lepiej niż przy Wampirkach