Strona 1 z 29

Onionek przegral ze ślepym losem ... [']

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 5:43
przez Biafra
Wszyscy mnie pocieszają, że to nie okrucieństwo tylko bezmyslność...ale nie wybacze im :evil:

Zastanawialiście sie kiedyś ile zbiegów okoliczności musi się zlożyć , żeby znaleźć kota w potrzebie :roll: Ja jak widzę,że robie rzeczy nieracjonalne, to już wiem jak to się skończy...

Wszystko przez cebulę, którą zapominam kupić od dwóch tygodni :?
Dzisiaj normalny dzień, dojechalam do Okleśnej z zakupami , podjechalam pod brame i ...przypomniala mi sie ta cebula.
I nie wiem co mi strzelilo do glowy, ze muszę się po nią wrócić . A w zasadzie postanowilam ją kupić na miejscu , we wsiowym sklepie 8O .
Zamiast wjechać przez bramę na podwórko zawrócilam i pojechalam autem... 100 m, tyle jest do sklepu :roll:
Cebule kupilam i moje zle przeczucia się skończyly. Przestalam nawet sama sobie ubliżać , że przez te przejechane 100 m będę musiala jechać dalej 1 km , żeby gdzieś nawrócić, bo gabaryty mojego auta wykluczają wykonanie tego manewru na wsiowej drodze.

Ale znalazlam placyk należący do sklepu gdzie przywożą towar, wycofalam, spojrzalam w lusterko żeby nie zahaczyć o schody i 8O

Pierwsza mysl- zwariowalam od tych kotów , każda szmata na chodniku uklada mi sie w kota ...
Bez drugiej myśli wysiadlam z auta i myslalam , że trupem padnę :cry:
Masa blotno-futrzasto-liściowa :cry: , kucnęlam , a to charczy :cry:

Nie wiedzialam czy go auto potrącilo, czy się otrul czy cokolwiek. Zlapalam za futro i z wiszącym cialkiem wparzylam do sklepu, żeby zapytać CZYJ TO KOT :?: :!:

A Pani , że niczyj. Ale go zna, bo leży juz tutaj od mniej więcej DWÓCH tygodni :evil: :evil: :evil:
Nie wiedzialam czy śmiać się , czy plakać, czy paść na miejscu.
Pani dorzucila, ze czasem cos z resztek mu wyrzuca 8O

Wszyscy z kolejki powiedzieli, że tu takiego kota wcześniej nie bylo.
Zaczęlam mówić, że jakby ktoś go szukal, to będzie ... i tu mi Pani przerwala 8O wiem, wiem skąd Pani jest, ten koci dom tu obok
Musialam patrzeć na nia jak na nienormalną bo ludzie z kolejki ruszyli z pomocą...
My wszyscy wiemy, choć Pani tu jest nowa, ale z tego schroniska...ono tu od lat jest...w telewizji nas pokazują...

Cieszyli sie jak dzieci, a ja myslalam, ze zaraz ten sklep stanie się zbiorową mogilą. Zabiję ich tak jak stoją.
JAK TO JEST MOŻLIWE , że cala wieś wie o schronisku dla kotów 100m od sklepu, a pod sklepem kona kot od dwóch tygodni? Albo raczej skonal, bo mam wrażenie, ze to co przynioslam do domu, to kosci , tkanki i pompa która toczy krew :cry: , bo odruchów na ból juz nie ma :cry:

Nie wiem ilu mieszkańców liczy Okleśna, jutro sobie sprawdzę :evil:
Caly dzień ich usprawiedliwiam...odliczylam niemowlęta i niedolężne staruszki, jakiś procent boi się kotów, jakiś brzydzi...rozumiem , że go nie przynieśli :roll: ...nie , nie rozumiem , ale sie staram :evil:
Co najmniej kilka osób przechodzi mi kolo domu do tego cholernego sklepu, mówią dzieńdobry i co? Nikt nie widzial tego kota?

Jakaś nawiedzona wieś ?psychopaci sami ? Nie polaczli faktów, że tu kot a obok schronisko ?
Chcialam ich zapytać, ale tak balam się odpowiedzi, że ucieklam.
A raczej musialam pilnie wyjść, bo pani ze sklepu jeszcze mi dodala, że dobrze , że go biorę, bo my to w domu mamy mozliwość, żeby go uśpić 8O 8O 8O , bo po co ma się wlóczyć :evil:

Nienawidze ich. Nienawidze bardzo.

Kota chcialam nazwać ARO bo tak nazywa się ten koszmarny sklep. Ale zdecydowalam sie na Onion. Bo wszystko przez tą cebulę.

Onion jest w stanie makabrycznym.
Jest pólprzytomny, ale nie reaguje na ból :cry:
Mial 41,4 stopni gorączki , slinotok
ropny wyplyw z oczu i nosa, charczący nierówny oddech, bardzo brzydki charakterystyczny zapach z pyska ... jakieś bakterie beztlenowe :roll:
tylko skąd, bo zęby w porządku
jest skrajnie odwodniony, ma zapadnięte żyly a skóra tak stwardniala , ze z trudem w niego wbilam iglę
lapki cale poklejone od wycierania zaropialych oczu...do tego przyklejone liście, bloto a wnim wylęgarnia pchel

dostal antybiotyk, witaminy, leki przeciwgorączkowe, kroplówki pod skórę
Najgorsze jest to, że jak próbowalam go wziąć w 2 ręce i dotknelam brzucha , który jest nienaturalnie duzy w stosunku do reszty to spod ogonka strzela dziwna cuchnąca piana , jakby spieniona woda :roll:

Pomóżcie co to moze być ? :cry:
Myslalam , że moze jednak coś mu peklo z narządów wewn. jakis krwotok, ale nie ma objawów wstrząsu
albo juz jest za późno na jakiekolwiek odruchy :cry: :cry: :cry:

Nie wiem co by mu moglo pomóc ? Chyba tylko kciuki :cry:
Obiecalam wetowi, ze walczę 2 doby :roll: , i usypiamy :cry:
Nie mialam sumienia :oops: , leżal tam dwa tygodnie i prosil o pomoc.
Musimy spróbować :oops:

Lezy na piętrze w odizolowanym pokoju. wszystko wylozone kocami nasączonymi wirkonem, wszędzie maty pod nogami...mam nadzieję, że to nie jest jakaś koszmarna zaraza. Nawet badań krwi sie nie da zrobić :cry:

Ponizej Onion
Obrazek
Obrazek

Re: Okleśna- ludzkie okrucienstwo nie zna granic ...nowy kot

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 6:57
przez Blond Tornado
O Jezu...
Biafra, jak można Ci pomóc?

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 7:28
przez ewapod
o boze biedaczek jak on musi cierpiec :placz: :placz: :placz: trzymamy kciuki za onionka :!: :!: :!:

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 8:18
przez jupo2
Też czasami myślę, co się z ludźmi porobiło! Napisz, co z kotem. Dostał lekarstwa, może mu się uda? :ok:

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 8:38
przez mjs
:cry: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 8:54
przez IzaW
:roll:

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 9:05
przez tangerine1
Ta znieczulica mnie przeraza :( .
Tak niewiele mieli do zrobienia.
Przejsc kawałek i poinformowac o kocie.

Trzymam kciuki za biedaka :ok:

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 9:36
przez anie
nie jestem w stanie nic powiedzieć :cry: jaki on przeraźliwie biedny :cry:

Biafro, jakiejś pomocy potrzebujesz?

a ci ludzie @#$%&^*^#, scyzoryk sie w kieszeni otwiera.
nie wiem, czy to znieczulica, prostactwo, lenistwo czy po prostu nieskonczona glupota

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 10:19
przez mary2004
:( :( :(

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 10:22
przez skaskaNH
Bardzo bardzo mi smutno... A ja powiem wam, ze ta wies w pewnym znacznym stopniu obrazuje stosunek ludzi ze wsi do zwierzat - jaki tam weterynarz, jakie leczenie, lezy to lezy, sam zdechnie ( a steryzlizacja czy cos takiego?? dajze pani spokoj). Mnie ostatnio pare razy rece opadly (ale to nie moj watek). Nie ublizajac cywilizowanym i wrazliwym mieszkancom wsi, bo tacy gdzies na pewno sa, tylko ze w mniejszosci.

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 10:23
przez carmella
Biafra :(

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 10:29
przez xandra
poprosze numer konta lub info gdzie go szukac
nie mam słow 8O :evil: :cry:

biedna kocinka

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 10:33
przez bechet
Biafra, a wet ma jakieś sugestie?
Napisz czy potrzebujesz czegokolwiek dla niego.

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 10:53
przez Yagutka
nóż mi się w kieszeni otwiera jak czytam o takich ludziach. I poziom agresji mi wzrasta na maksa.

Trzymam mocno kciuki za kota :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
I mam nadzieję, że skoro kot przezył tyle czasu w takim stanie, to się z tego wyliże... oby.

PostNapisane: Wto lis 07, 2006 10:57
przez Kasia C
Wiecie co, nie wiem co napisac...