Dieguś - sączek wyjęty ! :)

Wczoraj Diego miał operację - usunęli mu oko... Nie pisałam o tym wczoraj bo byłam przy nim, przytulałam, głaskałam. Przed operacją martwe oko było bez zastrzeżeń - w tych samych proporcjach co zdrowe, nawet o nic nie zawadził ani Borys go nie drapnął, poprostu wspaniale! Podczas operacji okazało się, że nie było tak wspaniale wewnątrz jak na zewnątrz - oko gniło...
Na szczęście operacja nie przyniosła żadnych komplikacji
! Kiedy przyjechaliśmy po niego po operacji ujrzeliśmy obraz nędzy i rozpaczy... Oko zszyte, na nosku krew (w sumie wszędzie krew) oraz wystający opatrunek też w krwi (nie pamiętam jak to się nazywa). Przynajmiej przez 2 - 3 tygodnie muszę jeździć z nim na zastrzyki, codziennie, a pieniędzy coraz mniej. Co ja mam robić...?

