Czarna w nowym domku!!!Dokocenie przebiega pomyślnie :)

Dwa dni temu dowiedziałam się, że w bloku obok otruto w bestialski sposób siedem kotów. Do jedzenia wystawionego specjalnie dla nich ktoś dolał żrącego kwasu. Nie musze pisać jak te koty musiały umierać. Jakie męczarnie przeżywały
Pani, ktora starała sie jednego uratować powiedziała, że miał cały przełyk popalony kwasem. Wet mógł mu tylko pomóc umrzeć
I od dwóch nocy łaziło pod balkonami kocię. Płakało przeraźliwie. Wołało mamę, a mamy nigdzie nie było. Wczoraj do 1.30 w nocy polowałam na niego.Chowało się pod autami, płakalo...w końcu musiało zasnać zmęczone. Zrezygnowałam...
Dzisiaj na spacerze z moją Kotą też go szukałam. Miałam już iść do domu gdy zamiałczało. Siedziało na okienku piwnicznym...takie biedne, malutkie. Co miałam robić, wzięłam na ręce , nawet się nie miało siły bronić, i przyniosłam do domu. Zjadło troszkę kurczaka, troszkę suchego( dobrze, że samo je
) Postawiłam w misce wodę. Mleka nie dałam, bo nie wiem jak zareaguje. Żeby nie miało biegunki. Ma chyba początki kociego kataru, oczka załzawione, ale to zobacze jutro. Zresztą pójdę z nim do weta. I tu zaczyna się mój problem
Nie mogę go zatrzymać u siebie. TŻ kategorycznie zabronił. Powiedział, że mam go wynieść jak nie to on to zrobi. Narazie po wielkiej kłotni kociak jest u syna w pokoju, ale nie może u mnie zostać. Błagam, pomóżcie mi znaleźć dom tymczasowy chociaż. Nie wiem co mam z nim zrobić. Siedze i płaczę
Pomóżcie....inaczej ono zginie
NIE DAJCIE MU UMRZEĆ
--------------------------------------
Gucio Szalony do adopcji:
----------------------------------------











NIE DAJCIE MU UMRZEĆ



--------------------------------------
Gucio Szalony do adopcji:

----------------------------------------