"są kociaki na działkach, Pani je zabierze, mama im umarła i są same"
poprosiłam, żeby ołapała, bo nie mam jak, w pracy jestem
"takie łagodne i milutkie są, o na rękach je trzymam i głaszczę"
W lecznicy czekał na mnie transporter zakryty szlafrokiem

w środku dwa maleństwa
harczące
syczące
plujące
drapiące
i to w takim stopniu, że nasza Pani wet o mało co cierpliwości nie straciła, a to oaza spokoju jest...
W każdym razie siedzą teraz w mojej łazience
Przy każdym ruchu jest
"PHHHHHH" i "GRRRRRRR"
generalnie nie wychodzą z transporterka
Boję sie, że nie mam doświadczenia w odchowywaniu aż tak dzikich kotkow
Małe są, mają jakieś 5 tygodni, a walczą zaciekle...
Jeden pingwin i jeden whiskasek
Oba charakterne chłopaki...
