Nie mam nic przeciwko 13-tce, ale raz miałam fatalne zdarzenie, które pamiętam do dziś. Kończył się już piątek 13-go (ze trzy , albo cztery lata temu). Położyłam się do łóżka i pomyślałam, że dzień był całkiem dobry, a po kilku minutach usłyszałam straszny hałas w łazience. Zaniepokojona wstałam i choć na pierwszy rzut oka nic nie zauważyłam, tylko unoszącą się przy wannie parę wodną, to po chwili zobaczyłam jak gorąca woda z hukiem leje się pod wannę.
Domyśliłam się, ze to pewnie gdzieś rura pękła i że trzeba odciąć wodę. Próbowałam zakręcać jakieś kurki, ale nawet nie drgnęły pod moimi trzęsącymi się rękami. Kolejna myśl - lecieć po sąsiada, chociaż to już noc...
Poleciałam... sąsiad w wannie, ale
szczęście, że jest w domu... minuty czekania na niego zdawały się być godzinami, a ogrom wylewającej się wody pod wannę w moich wyobrażeniach zatapiał już sąsiadów na dole.
Niedomyty sąsiad wreszcie zjawił się razem z pomocną rodziną (żona, córka) szybko jak tylko mógł, zakręcił (choć z trudem) odpowiedni kurek, ale jak wydobyć wodę spod wanny... i tu ja okazałam przytomność umysłu i wypompowaliśmy wodę moim wodnym odkurzaczem, którego kupno moi bliscy krytykowali, a ja pomyślałam wtedy - jakie to
szczęście, że go mam.
W trakcie tych zabiegów interweniował oczywiście sąsiad z dołu - chudy jak patyk w krótkim szlafroku, krzywymi zarośniętymi łydkami, z piórkami na głowie... zajęta nie musiałam na
szczęście nic mu tłumaczyć (wyręczyła mnie sąsiadka), ale na jego widok wpadłam w histeryczny śmiech i łkającą ze śmiechu
musiała mnie zastąpić przy wypompowywaniu resztek wody zmieszanej z gruzem spod wanny.
Akcja zakończyła się, uzgodniłam z sąsiadem, że zakupi i wymieni co trzeba, posprzątałam łazienkę i pomyślałam, jakie to
szczęście mieć takiego sąsiada i
szczęście, że nie zalało mi mieszkania.
Zeszłam na drugi dzień do sąsiadów z dołu, aby zobaczyć zniszczenia po wczorajszym kataklizmie, przeprosić i uzgodnić jak naprawić szkody. Okazało się, że owszem jest mokra plama na suficie, a łazienka tak brudna, że ta plama niewiele się w niej wyróżnia. Poszkodowana sąsiadka zaczęła się tłumaczyć, że są przed remontem... miałam znów
szczęście, że nie chcieli odszkodowania, a nie byłam wtedy ubezpieczona.
Reasumując, to "fatalne" zdarzenie uświadomiło mi, ile miałam
szczęścia.
A tak przy okazji, to kiedyś napisałam wierszyk o trzynastym
Trzynastego
Uważasz, że
trzynastka to liczba feralna?
Wprawdzie nie pierwsza, nieparzysta
lecz naturalna i realna.
Matematycznie
wszystko gra. I rzeczywiście
dwa do kwadratu plus... liczyliście?
- trzy do kwadratu to trzynaście.
Według mnie
tylko w piątek trzynastka fika.
Moje koty dostają bzika,
pech mnie jednakże nie spotyka.
A kysz!