Strona 1 z 5

Dlaczego moje koty tak robia :( / jutro musza zniknac

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 13:18
przez lidiya
Do niedawna mieszkalam z mama.
Mialysmy spory klopot bo ciagle w mieszkaniu gdzies bylo nasikane. Wiedzialam na pewno, ze sika Puc i Tusia- potrafili lac na naszych oczcah wszedzie :( na sciane, na stol, na firane, WSZEDZIE. Robilismy wszsytko - feliway, krople bacha i wszsytkie inne cuda. Oczywiscie NIC nie pomoglo.
Badania moczu ok, wiec wszsystko zwalilismy na to, ze jest w domu za duzo kotow (13 sztuk na 80 metrach kw).

Moim marzeniem i nadzieja byla wyprowadzka. Liczylam na to, ze koty przestana. Podzielilismy sie kotami tak aby te co sie nie lubia nie byly razem. Wyszlo nam po 6 kotow.

U mamy akurat zostaly te 2 sikacze.
Niestety koty szczaja mamie tyle samo, albo i nawet wiecej. Do nich dilaczyl sie kot, ktory nie sikal nigdy. Ostatnio podszedl do mamy i na nia nasikal. To juz przechodzi ludzkie pojecie.
Moja mam jest wyczerpana nerwowo, dzwoni do mnie z placzem , ze nie wytrzymuje juz.
Nie moge pozwolic aby mam wykonczyla sie przez koty, ale z drugiej strony to kochane, fajne, z zachowania (poza sikaniem) w ogole nie znerwicowane koty :crying:

Siostra kategorycznie kaze mi zabrac koty, mama tez o to prosi, ale boli ja serce... wolalby aby dalo sie jakos 'wyleczyc' te koty :(
Ja nie moge ich zabrac na male mieszkanko.... zabarlam juz 2 psy i 6 kotow :cry:


Dlaczego....dlaczego ? :(

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 13:20
przez covu
Liduś... a moze pampersy?? nie wiem... ja sie nie znam... pampersy moze by "wyleczyly" przynjamniej objawy... bo z przyczyna bedzie ciezko...

tak sobie pisze. pojecia nie mam o sikajacych kotach bo moja tfu odpukac nie sikaja...

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 13:22
przez ryśka
Lidka, a czy badania moczu na pewno były zrobione solidnie? Z odwirowaniem? u wszystkich sikających?

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 13:42
przez lidiya
tak, ale jeszcze powtorze.
co mi szkodzi w takiej sytuacji gdy sie okaze, ze bede je musiala zabrac... nie wiem gdzie :cry:

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 14:22
przez Anka
Ja bez przerwy walczę z sikaniem Szarotki. Wiesz, co robię? KAŻDE nowe miejsce gdzie zaczyna sikać najpierw myję takim proszkiem, dzięku któremu wszelkie zanieczyszczenia biologiczne wraz z zapachem ulegają biodegradacji (dostałam od doroty z Olsztyna), a potem porządnie spryskuję wodą toaletowa (dobieram zapachy dla mnie przyjemne). Pomaga. Najpierw skarpiam co dzień, potem coraz rzadziej, ale co jakiś czas dla pzypomnienia. w ten sposób przestała sikać na mój tapczan, na drugi tapczan, na kąt wykładziny itd. Ma coraz mniej miejsc. Ma za to kuwetki wyłożone gazetą bo tak lubi. I uchyloną łaziemkę, bo lubi sikać do brodzika co mnie akurat nie przeszkadza (łatwo spłukać).
Nie wiem, czy na każdego kota to byłoby skuteczne, ale może spróbować. Bo nie wiem, czy to nie działa tak, że kot nasika tu i tam, potem zapach zostaje (normalne zmywanie dla kociego nosa nie wystarczy), coraz więcj miejsc nadaj się na ubikację, w końcu wszystkie.
Szarotka ma problemy z układem moczowym, ale sika zupełnie świadomie. I wątpię czy kojarzy np. kuwetę z bólem, skoro np. mojego tapczanu, gdzie nie mogłam jej oduczyć sikania z bólem nie kojarzyła.
Nie wiem, jak to działa.

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 15:38
przez Amy
Moja Grafitka też sikała w rózne ciekawe miejsca w domu... Było odkażanie, mycie domestosem, używanie neutralizatora, stawianie kuwety w tamto miejsce, kładzenie folii, cytrusów i NIC nie pomagało... :roll:
Poddałam się - mieszkamy w domu jednorodzinnym, kot wychodzi.
Wcześniej były spacerki na smyczy, teraz biega wolno.
Oczywiście są ustalone pewne zasady, których przestrzegamy - kot wychodzi tylko wtedy, gdy ktoś jest w domu, nie wychodzi po 18, a czasem nawet 17.
I problem się skończył, kicia załatwia się tylko w kuwecie.
Ale jestem świadoma tego, jak duże jest to ryzyko, dlatego też nire polecałabym tej metody...

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 16:07
przez joanna z kotami
Będę uważnie śledzić ten wątek, bo mój Gutek robi to samo.
Teraz jestem na etapie codziennych obchodów mieszkania (na czworakach) kilka razy dziennie i szorowania, prania oraz skrapiania neutralizatorami.
Do tej pory najskuteczniejszym odstraszaczem był Brise Anti-Tabak o zapachu cytrynowo - miętowym, ale ostatnio siur był puszczony centralnie do pudełka z zapachem.
Dziś umyłam podłogę i mój drań już chodzi trzęsąc ogonem w sposób jednoznaczny.
:?

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 16:14
przez kasia essen
ja miałam problem ze swoim kocurem jak mieszkał z innymi kotami,załatwial sie wtedy obok toalety chociaz kuweta czysta stala w przedpokoju :roll: potem było to samo jak zamieszkał z dwoma kocurami,lał mi na podłoge pod samymi drzwiami,badani robione niczego nie wykazały.
Przestał jak dostał osobna kryta kuwete.On poprostu nie lubi jak ktos go podgląda i uzywa jego kuwety,taki mały egoista :wink:
ile kuwet maja te koty,moze jest za mało?zwierzeta wysterylizowane?[/list]

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 17:48
przez lidiya
Kuwet mamy od groma i ciut ciut, zamykane, otwarte, duze, wielkie, male... :(
sikanie puca znosimy juz bardzo dlugo... chyba kilkadziesiat miesiecy juz bedzie :/ Stosowalam krople bacha, feliway, nawet dostawal amitryptilinum na depresje, badania mial kilka razy i co? i NIC :( Tusia tez dostawala krople bacha i tez amitryptylinum, tez wdychala feliway i tez nic...
Moze to glupie, ale zaczelam juz jakis czas temu rozumiec ludzi ktorzy pozbyli sie z tego powodu kota. Nie znam nikogo kto dla kota pozwolilby zniszczyc swoje nerwy, nerwy rodziny i zdemolowac pol domu :(Poki bylam w domu zmywalam czesto w nerwach jakies obsikane miejsca aby mam nie wiedziala... teraz widzi...
W kilku miejscah w mieszkaniu zczernial juz parkiet- nie smierdzi na caly dom, ale z bliska owszem. Nie da sie wywabic tego zapachu bez zdarcia podlogi.
Jeszcze gdyby sikal raz na jakis czas... ale teraz jak sie z reszta dobrali i codziennie jest nasikane kilka razy... to jest nie do zniesienia.

Nie wiem dlaczego... skaczemy przy tych kotach, wrecz jak to mam mowi uslugujemy im. Bo jak nazwac to, ze one soebie, spia, wygrzewaja na sloncu, a mama w pocie czola sciera, spiera, szoruje szczochy. Nikt nie robi im krzywdy, maja dobre zdrowe jedzenie, sa glaskane, kochane itp i co???
Mi serce peka bo ci bysmy nie zrobili to bedzie zle :( :cry:

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 17:55
przez kasia essen
ja bym zbadala dokładnie mocz,nawet jezeli badaliscie jakis czas temu.Moze koty nie moga ustalic hierachi miedzy soba i pokazuja w ten sposob do kogo teren nalezy :roll: nie wiem,,współczuje
i wiem ze to naprawde jest nieprzyjemne,probowaliscie z preparatami odstraszajacymi?nie wiem co wam doradzic,,, :cry:

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 17:58
przez lidiya
probowalismy- plyny, plastry cytryny porozkladane w calym mieszkaniu, perfumy i inne smrodo-zapachy. Wydalam juz na to wszsytko fortune- bylam i jestem gotowa zrobic wszsytko, zeby przestaly sikac. Tylko, ze ja juz chyba wszsytko zrobilam....

Nie jest fajnie czuc sie po takiej walce przegranym. po tym wszsytkim okazalo sie, ze i tak bede musiala 'usunac' koty z domu. I co mi to dalo? Co im to dalo?

I to boli

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 18:03
przez kasia essen
współczuje,,sama miałam persy-(rodowodowe zeby nie było)mamusie i jej dzieci,uparły sie na sikanie w kacie pokoju,i nie dało rady mycie occtem itp,sikały wszedzie,choc kuwetki były,myłam gdy nikt nie widział ale i tak było czuc a ja musiałam w tym pokoju spac,,niezbyt przyjeme,wiem ze w nowych domach nie sikały gdzie popadnie :roll: nie wiem co powodowało ze u mnie to robiły
sama chcialabym znac skuteczny sposob przeciw sikaniu,,

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 18:04
przez Regis
Mam to samo z moim Rydzykiem. Kastrowany w wieku 8 mies, teraz ma 2 lata i 2 mies., zaczął podlewać parę miesięcy temu. Początkowo się nie skapowałam bo nie czuć tego moczu, moze jak się głębiej niuchnie, ale miałam ciągle oblany monitor w kompie. Na syna nakrzyczałam a dzieciak niewinny był jak aniołeczek. Okazało się, ze Rydzyk nie cierpi wszelkich urządze technicznych. Obsikał ostatnio telefon, drań. Rozmawiałam z wetką, ponoć mu się we łbie kocim przestawiło. Uwielbia olewać też samochody, jest kotem miejskim. Każda nowa rzecz musi być olana np. nosidelko dla dziecka mojej koleżanki albo parasol. Obciach mi robi. Myślę, że nie ma na to lekarstwa. Aha, my też mu usługujemy.... :(

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 18:09
przez lidiya
Gdybym miala wymieniac miejsca gdzie moje koty juz nasikaly musialabym wypisywac chyba z 3 godziny :(

I to chamsko na naszych oczcah wypinaja tylek do gory (i kocury i kotka- kastrowane) i leja... :(
na kazda nowa rzecz, na torebki, pasaole, ciuchy, reczniki, stoly, krzesla, sciany okna, monitor komputera, na polki, biurka, w koszyk z jablkami, nawet na wlasna tace, na ktora wysypuje i sucha karme ITD :cry:

Moja mama czesto na mnie juz z niemocy krzyczy, zebym przestala opowiadac innym ludziom takie bzdury, ze koty zalatwiaja sie do kuwety :(

PostNapisane: Sob wrz 30, 2006 18:16
przez kasia essen
rozumiem cie doskonale,przykro mi,,,ja miałam taka sytuacje ze w koncu to ustało,,,a drugi kocur załatwiał sie do ludzkiej toalety wiec rownowaga była,,, :roll:
najgorsza jest ta bezsilnosc, :roll: wiem co mojej mamie pomogło :D
zamykała na noc koty w łazience z kuweta,z kafelkow łatwo jakby co sprzatnac,one w takim małym pomieszczeniu zawsze trafiały do kuwety :D kotki z malymi w łazience nie probowałam zamykac :roll: baksa tez nie bo cała noc by mi skakał na klamke,,ale moze to by było jakies rozwiazanie,,chociazby na noc,,i wtedy moze by znow zaczęły sie załatwiac do kuwety :?:
oczywiscie nie cały czas ale moze na krótki okres,,,,,, :roll: tak kilka nocy pod rzad a na dzien po całym mieszkaniu,,