Strona 1 z 19

PinkFloydy- rezydenci - zostają w Zalesiu :))

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 11:48
przez Modjeska
Pink i Floyd są u mnie od piątku wieczór. Niestety nie wykazałam się inteligencją i nie zapisałam namiarów na lecznicę, pod której opieką byli w Łodzi a nie wszystko mi się podoba w ich zdrowiu.

Floyd wczoraj nie używał lewej przedniej łapki. Obmacałam mu łapinkę ale nie płakał przy dotykaniu. Dziś Tż zadzwonił, że Pink leży i się trzęsie. jedziemy do weta.

Dzięki aukcji założonej przez Janę :1luvu: :1luvu: wpłynęła kasa na leczenie kociaczków. Bardzo, bardzo dziękuję. :love:
W sumie dostałam:
100,- od Saskii
44,- od Hany
45,- od Galli

Dotychczas na leczenie i Convalescensa wydałam kasę od Saskii więc następne pieniądze przeznaczę na wzmacnianie i szczepienie.

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 12:01
przez CoolCaty
Były leczone tu:

"Sfora" Lecznica Weterynaryjna Ewa Pacałowska-
93-189 Łódź, ul. Przybyszewskiego 12 - woj. łódzkie
tel. 042 683 10 07, fax 042 683 10 07

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 12:14
przez mokkunia
Modjeska, możesz mieć problem, żeby teraz się dodzownić, bo od 11:00 do 13:00 trwa przerwa zabiegowa. Próbuj po 13:00.
I zaciskam mocno za Pinka :ok:

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 12:40
przez kalewala
Dr Ewie wysłałam smsa, ale nie jestem pewna, czy ona cały czas leczyła kociaczki ...

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 16:21
przez Modjeska
Dzięki za pomoc. Dodzwoniłam sie do dr Ewy i wywiedziałam wszystkiego oprócz informacji od kiedy chłopaki mają wpuszczany do nosa Dicortineff.

:( Niestety zmiana domu chyba nie całkiem wyszla im na dobre. Pink był dziś osowiały, miał dreszcze i nie chciał jeść. I nie dziwota jak ktoś ma 41 stopni gorączki. Floyd wczoraj nie mógł trafić do kuwety bo go łapki nie chciały nieść we właściwym kierunku. Dziś też był marny ale z niższą gorączką 40,2.
Pojechaliśmy na wszelki wypadek na Białobrzeską do sprawdzonych specjalistów.
Pink ma gluty w nosie i głośno oddycha. Floyd jest mniej zagluciony. Chłopaki dostali podskórnie kroplówkę na szybkie zbicie gorączki, unidox i zastrzyk. Mamy dziś jeszcze zmierzyć temperaturę i w razie czego dać tabletki. Mamy podawać dopyszcznie biostyminę. Jutro jedziemy na kontrolę. Jeśli nie będzie poprawy, mamy zalecone badanie krwi i inhalacje.
Zanim dojechaliśmy do domu Floydowi spadła gorączka bo wrócił mu dobry chumor. po przyjeździe chłopaki rzucili się na jedzenie, którego rano nie tknęli. :) Znaczy będą żyli. :wink: :wink:
Poproszę o kciuki za zdrowie słodziaków.

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 16:47
przez kalewala
Kciuki są - i musi być dobrze.
Kociaki pewnie nie były do końca wyleczone, dołożył się stres zwiążany z przeprowadzką i nawrót gotowy ...

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 19:28
przez Jana
:ok: :ok: :ok:

Siedzę chora w domu, do tego miałam awarię neostrady (odżyła dopiero parę minut temu), więc nie mogłam pomóc z tymi namiarami. Niniejszym dziękuję osobie, która podała Modjesce telefon do lecznicy w Łodzi.

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 22:16
przez Beata
:ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 23:22
przez mokkunia
Kciuki za zdrówko chłopaków :ok:

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 23:31
przez Modjeska
Dałam facetom na kolację gotowane skrzydełka, przemielone ze zmiksowaną marchewką i fasolką szparagową żeby łatwiej im było połykać. Floyd przyszedł do miseczki i jadł z apetytem. Pink się nie ruszył z wygrzanego polaru w transporterze więc "dostał jedzenie do łóżka". Wtedy owszem kurczaczek był pyszny.
Za trochę zmierzymy temperaturę. W odwodzie mamy tabletki. Czeka mnie jeszcze czyszczenie nosa. Przyznam się, że nigdy tego nie robiłam. Powinnam była poprosić panią doktor o instrukcję. :oops:

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 23:49
przez smil
Olu, trzymam mocno kciuki za zdrowie chłopaczków :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Śro wrz 27, 2006 23:53
przez dorcia44
:ok: za zdrówko maluszków,niech szybko zdrowieją.trzymaj się ,bedzie dobrze.

PostNapisane: Czw wrz 28, 2006 0:31
przez Modjeska
Zmierzyłam chłopakom temperaturę. Pink ma 38,7 a Floyd 37,9 więc nie jest tak źle. Nie będziemy wykorzystywać tabletek od pani doktor. Teraz z kolei Pink kuleje na przednią łapkę więc potwierdzają się podejrzenia, że to "kulawa" odmiana kociego kataru. :cry:

PostNapisane: Czw wrz 28, 2006 0:38
przez zosia&ziemowit
Kciuki za kulawce zaciśnięte :ok: :ok:

PostNapisane: Czw wrz 28, 2006 17:12
przez TyMa
Tylko spokój może was uratować. Leki zadziałają, zobaczysz, a maluszki trzeba uodpornić koniecznie.