Strona 1 z 9

Wroc Problemy działk. kotów- zbieramy na karmę, pomożecie?

PostNapisane: Czw wrz 14, 2006 13:39
przez Colas
Bijou podesłała mi właśnie taki oto piękny artykulik nt. ogródków działkowych przy ulicy Grabiszyńskiej:

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,3616918.html

Propozycja kompromisu jest, ale może warto by było nadzorować, jak to się wszystko rozwiąże i w razie konieczności pomóc? Co sądzicie, mądrzejsze głowy?

Tak na marginesie, choć komentarze internetowe są w większości przypadków żenujące, tutaj dodatkowo niepokoją:

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html? ... a=48574967

PostNapisane: Czw wrz 14, 2006 13:42
przez kothka
Widziałam ten artykuł...ale jakos nie mam koncepcji co mozna by tam zrobic :(

PostNapisane: Czw wrz 14, 2006 16:33
przez kalewala
kothka pisze:Widziałam ten artykuł...ale jakos nie mam koncepcji co mozna by tam zrobic :(


Myślę, że wykastrować / wysterylizować, na zimę zapewenić ciepłe budki na zimę, maluchy spróbować połapać i wyadoptować.
Może pomysleć o finansowaniu karmy przez zarząd tych działek i zorganizowaniu dokarmiania także zimą ....
Jedenaście kotów i trójka kociąt na działkach to naprawdę nie tak dużo...

PostNapisane: Czw wrz 14, 2006 22:10
przez monikita
Pomysł na kompromis ma Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Anna Korejwo, prezes wrocławskiego oddziału towarzystwa: - Prezes może zadbać o to, żeby koty przestały się rozmnażać. Towarzystwo i schronisko dla zwierząt ma ok. 100 darmowych talonów na sterylizację kotów. Wystarczy się do nas zgłosić.

Ciekawe dlaczego musimy stać w kolejkach po talony, zapisywać się na nie i ciągle ich brakuje. ąle to na marginesie.

Może kilka młodszych osób udałoby sie do tego prezesa, pan który dokarmia koty pewnie jest starszy, i prezes może myśli że to widzimisie emeryta, a ten mit dokarmiających emerytów powoli zanika i kiedy ludzie widzą fajne laski dbajace i dokarmiajace koty to zaczynaja patrzeć na to inaczej. Sama ma od niedawna działke i robimy ją właśnie pod koty te nasze i działkowe-nie mamy z zarządem problemów.
Jak potrzebna bedzie pomoc to chetnie jakoś pomoge.

PostNapisane: Pt wrz 15, 2006 16:05
przez Colas
Spróbuję się skontaktować z dziennikarką, żeby mi dała jakieś namiary na tego pana Zdzisława, a potem zadzwonię do niego i zapytam, jak tam przebiega sterylizacja, czy dostał talony? Może jest w podeszłym wieku i zawiezienie kota do weta jest dla niego problemem, a może sprawa jest już rozwiązana.

Tylko muszę znaleźć maila do tej pani Honoraty Gąsior (dziennikarki).

PostNapisane: Pt wrz 15, 2006 16:37
przez rebellia1
Colas pisze:Spróbuję się skontaktować z dziennikarką, żeby mi dała jakieś namiary na tego pana Zdzisława, a potem zadzwonię do niego i zapytam, jak tam przebiega sterylizacja, czy dostał talony?


O ile nie skończyło się standardowo tylko na gadaniu :evil:

PostNapisane: Pt wrz 15, 2006 17:17
przez Colas
Właśnie tego się boję, rebellio.

PostNapisane: Sob wrz 16, 2006 18:10
przez Colas
Wysłałam maila do wrocławskiej Wyborczej z prośbą o kontakt do dziennikarki (na stronie go nie było). Czekam...

PostNapisane: Sob wrz 16, 2006 18:16
przez Wikulec
Colas, ta dziennikarka jest znajomą mojej przyjaciółki - jutro powinnam mieć do niej maila, wyślę na priva.

PostNapisane: Sob wrz 16, 2006 18:30
przez Colas
O, dzięki, na pewno będzie szybciej.

PostNapisane: Nie wrz 17, 2006 3:59
przez Wikulec
Colas, daj prosze znać, czy doszedł priv do Ciebie. Niby poszedł, ale nie mam go w wysłanch - i nie rozumiem;)

PostNapisane: Nie wrz 17, 2006 22:57
przez Colas
Doszedł, dziękuję bardzo, już piszę maila do pani Honoraty.

PostNapisane: Pon wrz 18, 2006 17:51
przez Colas
Pani Honorata szybko odpisała, dała mi numer teleffonu do Państwa, którzy w największym stopniu pomagają działkowym kotom, którzy byliby chętni przyjąć pomoc. Muszę tylko do nich zadzwonić i zapytać, o jaką pomoc by chodziło.

Pani Honorata zaś to chyba bardzo miła osoba, wyraziła chęć pomocy w razie jakichś ewentualnych problemów.

Dam znać, co wyniknie z telefonu do działkowiczów.

PostNapisane: Wto wrz 19, 2006 11:38
przez Colas
Dzwoniłam wczoraj do Państwa M. Bardzo się ucieszyli. Pan ma 80 lat, rozmawiałam z jego żoną. Mówiła, że dorosłych kotów jest 11 i trzy maluchy i że zupełnie nie wiedzą jak to wszystko załatwić. Talony mają obiecane, ale nie mają jak zawieźć itd. Obiecałam pomoc, już kontaktowałam się z moją wetą.

Będziemy jednak musieli troszkę poczekać, bo pani M. ma w tej chwili jakieś poważne schrorzenie neurologiczne, dziś jest umówiona z lekarzem i - jak to określiła - musi się postawić na nogi. Tak więc "akcja" najprędzej w przyszłym tygodniu.

Jest też druga sprawa. Pani przyznała mi się, że czasem ciężko jej jest wykarmić te 13 zwierząt, bo emeryturę ma skromną. Nie powiedziała tego w oczekiwaniu na pomoc z mojej strony, tylko jako argument przeciw Prezesowi Zarządu, czy jaką on tam sprawuje funkcję. Pomyślałam sobie, że skoro my, wrocławscy kociarze, spotykamy się w sobotę, to może Ci z nas, którzy mogą, przynieśliby coś do jedzenia. Mniejszą czy większą paczuszkę i tak uzbierałoby się coś dla tych kotów. Co Wy na to? (napiszę jeszcze o tym na wątku dotyczącym spotkania)
[/url]

PostNapisane: Śro wrz 20, 2006 0:34
przez Wikulec
Super, z jedzeniem to jest b. dobry pomysł. Może i coś bardzije długofalowego uda nam się obmyślić...

A jak to działą z talonami (jam jest nowicjuszką, już sie przyznawałam) :oops: ? Do każdego weta z tym można czy mają prawo odmówić? Pewnie mają...