Strona 1 z 4
LUBLIN- kociaki na os. Krasińskiego

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 11:35
przez Kasia D.
Zadzwoniła kobieta...
Z budki na os. Krasińskiego gówniarzeria wyciągnęła malutkie 5 tyg. kocieta. jednego przybili gwoździami do tablicy ogoszeń, drugiemu wydłubali oczko.
Zostało jeszcze kilka ( 3-4 ) kociąt.
Trzeba je natychmiast zabrać.
Kto moze pomóc?
U mnie nie ma juz gdzie nogi postawić, pomijam kwarantanne...
Dziewczyny z Lublina, prosze, pomóżcie w JAKIKOLWIEK sposób...

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 11:47
przez dorcia44

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 11:50
przez Boo

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 11:51
przez Beliowen
Dorciu, tu właśnie chodzi o to żeby Kasia ich nie musiała zabierać.
Kasiu, a ta kobieta nie może ich zabrać do lecznicy chociaż jakiejś?
Zanim cokolwiek się znajdzie...
Cholera.

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 11:55
przez Kasia D.
Dorciu, w Lublinie nie ma schroniska dla kotów, zaraz jedzie tam ta kobieta, która dzwoniła.
Prosze o udział w ratowaniu inne osoby z Lublina bo ja sie nie rozerwę i nie wezmę do siebie wszytskich kotów z miasta.

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 12:02
przez seniorita
Co za wredne gnoje !!!

Nie wiem jak im pomóc na odległość, myślę i rozpuszczam wici.

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 12:16
przez Ivette
tyle było ostatnio, w sprawie Ozzy'ego, o katowaniu zwierząt...i nic sie nie zmienia, bo nawet na policje nie warto dzwonic w takim wypadku...a może warto
dzieci- przyszłośc narodu...inaczej nie skomentuję, bo by mnie mod wyrzucił...biedne kociaki


Napisane:
Wto wrz 12, 2006 12:33
przez jojo
rodzice tych dzieci powinni siedziec za brak wychowania
niestety dzieci potrafia byc okrutne i bezwzgledne...

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 12:41
przez amelka
jezu co za masakra....gotuje sie we mnie nie wiem co bym tym dzieciom zrobiła
ja w piątek wyjeżdzam, ale tu trzeba działac natychmiast-po 17 powinnam miec auto-bo mi sie spsuło...wtedy mogłabym coś zadziałać-błagam kto coś wymyśli? bo ja mam tylko znajomą stajnię gdzie jest strych-ale na dole są psy szczurołapy-polują na koty i zadnych nie ma w okolicy...
jezu musimy cos zrobić
Kasiu gdzie to jest-na jakiej ulicy?

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 12:47
przez Monika L
Kasiu doczytałam ,łzy same mi się cisnął.
Ochłonełam i myślę intensywnie.
Kotki są bez matki , same już pewnie jedzą.
Moja siostra co proponowala garaż w piątek wyjedza.

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 12:50
przez Beliowen
Kasiu, ten przybity gwoździami i ten z wybitym oczkiem - żyją jeszcze?
Co się z nimi stało?

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 12:51
przez seniorita
kasiu a czy kotka jest z nimi?? Jak by była to może ldałoby sie je przenieśc chociażby na działki - wszędzie lepiej niz tam.

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 12:52
przez amelka
ja jakos skombinuje auto-nawet jak mojego nie zrobią, zawiozę kitki gdzie trzeba, obiecuję pomóc jak mogę!!
Kasiu pisz jak cokolwiek sie wiecej dowiesz-zerwać sie z pracy nie moge ale po pracy jestem do dyspozycji
w głowie mi sie to nie mieści

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 13:16
przez Kasia D.
Beliowen pisze:Kasiu, ten przybity gwoździami i ten z wybitym oczkiem - żyją jeszcze?
Co się z nimi stało?
ten przybity nie żyje
ten z oczkiem- nie wiem
kobieta własnie jedzie tam zobaczyc co i jak
Nie wiem czy jest matka, pewnie jest skoro małe są wykarmione do 5 tygodnia
MonikaL zaofiarowąła sie na dom tymczas. dla jednego ew. ma dom pod Lublinem dla wszytskich razem z matką
czekam teraz na odzew od tej kobiety i zdecydujemy co robic
Budka w której sa kocięta jest na ul. Leonarda ale ponoc małe mieszkają w smietniku.

Napisane:
Wto wrz 12, 2006 13:24
przez amelka
jakby dało się je zamknąć w jakiejś klatce to jeszcze moge pogadać z dwoma koleżankami-o strychu nad stajnią i piwnicy-ale takiej cieplejszej w domku jednorodzinnym-ale wszędzie konieczna klatka dla ich bezpieczeństwa
trzymam mocno kciuki