U mnie z kaktusami problemu nie było. Co prawda zrezygnowałam z wszystkich dużych - były raczej niestabilne, ale Mugol od razu wyczuł, że to niebezpieczne i obchodzi je z dalek. Tylko jeden mu się strasznie spodobał, taka "pałka" z dużymi kolcami i od czasu do czasu lubi się o nią poocierać, ale nigdy nie gryzie.
Mugol jest czarno-białym dachowcem (niedługo będzie w koterii). Znajoma wzięła go oraz jego siostrę z ulicy jak był mały. Uratowała mu tym samym życie, bo się okazało, że miał niedrożny przewód moczowy i prawdopodobnie niedługo doszłoby do zatrucia organizmu. Niestety (dla mnie na szczęście) nie mogła go zatrzymać, bo miała już kilka kotów, papug i psa. Namówiła, więc mnie żebym go wzieła, a teraz nie pamiętam już jak mogłam żyć bez niego w domu