Strona 1 z 4

Rudy znajda-Łódź.Jest domek-kciuki prosimy

PostNapisane: Śro sie 16, 2006 21:53
przez elter
Błagam o pomoc. Godzinę temu przyplątał się do nas rudy kocur. Łasił się i dał wziąć na ręce. Widać, że pogryziony, ma kleszcze. Nie miałyśmy serca go zostawić na ulicy więc zabrałyśmy go do domu. W domu mamy już 5 kotów i zrobiła się awantura. Kot jest przestraszony i zły. Nie da się już nawet nam dotknąć, bo warczy i chce drapać. Pomimo, że jest w łazience, a inne koty pozamykane w pokoju. Nie wiem czy jest to dziki kot, czy komuś uciekł. Siedzi w łazience, teraz schował się w dziurę, ale wcześniej siedział obok mojej nogi, a nawet położył się na podłodze i poszedł spać. Od razu poszedł do kuwety. Widać, że jest to dorosły kocur, ale nie wykastrowany, dlatego ogłupiałam. Wygląda jakby komuś zginął, ale już od dłuższego czasu przebywał na ulicy. Bije się z kotami, jest podrapany i pogryziony.
Zupełnie nie wiem co robić. Zostać u nas nie może, ale nie mam serca go wyrzucić. Nienawidzi naszych kotów, walczy z nimi więc jest zamknięty w łazience, gdzie jest nieszczesliwy, dziczeje coraz bardziej. Jest gorzej z minuty na minutę, ale wyjśc z domu też nie chce...
Proszę pomóżcie, potrzebny jest domek tymczasowy od zaraz i oczywiście szukamy domu na stałe.
A może to jest dziki kot, który przyszedł do nas bo widział torby z zakupami? Akurat kupiłyśmy karmę dla naszych kotów. Ale czy dziki kot chodziłby do kuwety ze żwirkiem silikonowym?
Aha, kota znaleziono w Łodzi na osiedlu Mireckiego.

PostNapisane: Śro sie 16, 2006 22:17
przez Beata
Elter - mysle, ze w kazdym domu tymczasowym z innymi kotami bedzie zachowywal sie podobnie...
no chyba ze uda sie Wam znalezc tymczasowy z 1 kotem lub bezkotny

ale z tego, co widze na forum, lodzkie domki sa przepelnione :(

dlatego proponuje zastanowic sie, co dalej
moze w pierwszym kroku, jesli jego stan zdrowia na to pozwala, kastracja?
no i szukanie domku docelowego oczywiscie :ok:

PostNapisane: Czw sie 17, 2006 9:54
przez elter
Nowe wieści z frontu:)
Pierwsza panika przeszła, mogę spokojnie opowiedzieć o rudzielcu. Rudy przespał spokojnie całą noc w łazience. To jego fuczenie i warczenie na koty i na nas to było ze strachu. Biedak był przerażony i się bronił :roll: Kocio jest wspaniały i bardzo grzeczny. Jak tylko nas widzi to od razu zaczyna mruczeć, obciera się i żebrze o odrobinę zainteresowania :( Jest bardzo grzeczny, spokojnie znosi to co wykombinujemy, jak go zamykamy to wchodzi w kątek, gdzie ma swój kocyk i leży. Ożywia się dopiero na nasz widok.
Dzisiaj rano było kolejne spotkanie z kotami, które nawet ulgowo przeszło. Trochę powarczał i pofukał, ale tak bez przekonania. Chociaż widać, ze nadal się boi. Natomiast nasza Niuśka próbuje go zjeść, bije go jak tylko się gdzieś niechcący napatoczy. Niusia bije wszystkie nasze koty, ale nad tym znęca się wyjątkowo:evil:
Rudi jest po przejściach. Zapchlony, podrapany i pogryziony. Rano był u weterynarza, miałyśmy mały problem z wsadzeniem go do klatki, ale małym podstępem się udało. Całą drogę do lecznicy przeleżał grzecznie. U weta był grzeczny, chociaż jak już miał dosyć, to pokazał, ze ma charakterek :twisted: Jutro jedziemy na odrobaczanie i kolejne zastrzyki przeciwzapalne.
Rudi szuka dobrego domku. Myślę, że nawet do kotów by się przyzwyczaił. Przede wszystkim potrzebuje dużo ciepła i miłości.
A może łodzianie słyszęli, że komuś zaginął rudy kot? Proszę pomóżcie znaleźć Rudiemu domek :(

PostNapisane: Czw sie 17, 2006 10:13
przez Magija
przydało by się zrobić mu zdjęcia, byłoby prościej szukać domku, mogę go wrzucić na gratkę z fotkami i opisem

PostNapisane: Czw sie 17, 2006 11:52
przez elter
Może uda mi się pożyczyć dzisiaj aparat cyfrowy, to jutro będą zdjęcia. Rudi będzie wdzięczny za wszelką pomoc:)
Po wizycie u weterynarza mama miała mu pozostałości po pchełkach wyczesać, to był wniebowzięty, mruczał i nadstawiał boczki:)

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 15:07
przez elter
Rudy ma się generalnie lepiej. Chociaż nadal jest obolały i bardzo smutny. Niusia go gania i przez to całe dnie spędza sam w łazience :( A jest to kot towarzyski, łaknący miłości. Jest nieszczęśliwy.
Czy na prawdę nikt nie da domku małemu kocikowi?
Postaram się zamieścić jego zdjęcia, ale nie wiem czy mi się uda...

PostNapisane: Pt sie 18, 2006 15:17
przez elter
Oto Rudy
Obrazek
Obrazek
Obrazek

PostNapisane: Sob sie 19, 2006 20:32
przez elter
Dzisiaj byliśmy na kolejnym zastrzyku u weterynarza. Rudy ma się dużo lepiej, wszystko powoli się goi. Niestety, pani doktor powiedziała, że ma nowotwór błony śluzowej pyszczka… Daje mu niewiele życia, jakieś trzy miesiące, maksymalnie pół roku… Teraz domku już mu nie znajdziemy, kto weźmie kota z wyrokiem śmierci?
Teraz siedzi bida zamknięta w łazience. Jest bardzo nieszczęśliwy, chwilami wydaje mi się, ze stracił chęć do życia… Jak go czasem wypuszczę, to zwiedza mieszkanie, próbuje się bawić z naszymi chłopakami. Wszystko jest ok., dopóki Niuśka go nie wyczuje, wtedy próbuje drzwi wywarzyć i robi się awantura. Rudy ląduje w łazience i nie wychodzi z dziury, nawet gdy jestem przy nim…

PostNapisane: Sob sie 19, 2006 20:35
przez aamms
elter pisze:. Niestety, pani doktor powiedziała, że ma nowotwór błony śluzowej pyszczka…


Rany.. :strach:
Czym to się objawia? Jakie badania pozwoliły na postawienie takiej diagnozy?

PostNapisane: Sob sie 19, 2006 20:53
przez ko_da1
O rany :cry: a jest taki cudny , może jednak pośpieszyła sie z diagnozą ? mam nadzieje że sie myli ,, trzymam za niego kciuki :ok: daj znać co z koteczkiem ? czy wet. sugerowała jakieś leczenie ?? ech pasqdne choróbska :evil:

PostNapisane: Sob sie 19, 2006 21:30
przez CoolCaty
aamms pisze:Jakie badania pozwoliły na postawienie takiej diagnozy?


Ja też chciałabym tego się dowiedzieć. Napisz proszę jakie badania były robione i jaki nowotwór został rozpoznany.

PostNapisane: Sob sie 19, 2006 23:23
przez zosia&ziemowit
Dopiero teraz znalazłam ten wątek.
Jakie badania miał kocio robione?

PostNapisane: Nie sie 20, 2006 8:32
przez elter
Rudy, chwilowo Filip:) ma narośl, na dziąśle, pod językiem. Od początku się nam to nie podobało. Dostał zastrzyki przeciwzapalne i antybiotyki i po 3 dniach nie było poprawy. Wtedy pani doktor nam powiedziala że to nowotwór. Tak to kotu nie przeszkadza, ale jak zacznie rosnąc, pęka i krwawi. Kot przestanie jeśc i umrze z głodu :( Teraz Filip jest zdrowym kotem, normalnie je, bawi się. Jutro jedziemy na kastrację. Ale martwi mnie to pysio... i świadomośc, że teraz dobrego domu, którego on tak potrzebuje nie znajdziemy. Cóż, w ostateczności te ostatnie miesiące życia spędzi w naszej łazience...
Nie mogę się z tym pogodzic. On prawdopodobnie zostal wyrzucony z domu, po tym jak rozpoznano chorobę. Na śmietniku prawie zagryziony przez psa... i teraz kilka miesięcy życia... To nie fair! :( :evil:

PostNapisane: Nie sie 20, 2006 8:41
przez CoolCaty
To może porozmawiaj jutro, czy przy okazji kastracji nie możnaby tego usunąć i wysłać do badania histopatologicznego. Będzie wiadomo co to jest i jakie są rokowania.

PostNapisane: Nie sie 20, 2006 9:00
przez as21
nowotwór nawet złośliwy to nie wyrok śmierci! Moja sunieczka w kwietniu ubiegłego roku miała wycinany guz ( skórny - pojawił się na łapce) po badaniach okazało się że to nowotwór złośliwy aplastyczny (podobno bardzo wredny :cry: ) jeden wet (mój ulubiony był na urlopie) nie dawał zbyt wielkich szans - mówił o przerzutach do płuc, mózgu lub wątroby...byłam pewna że mój ukochany pies odejdzie w ciągu kilku miesięcy... na szczęscie minął już ponad rok i wszysko jest ok (odpukać w nie-malowane)... A mój wet mówi że jak tak długo nic się nie dzieje to można mieć nadzieję że Trejsi jest zdrowa - i tą nadzieją żyję!
Nie zawsze musi się sprawdzić czarny scenariusz...czego życzę Tobie i sobie i Wszystkim w podobnej sytuacji