
na dzialkach za toruniem , z ktorych jakis czas temu wiezlismy kilka kotow do warszawy pod opieke jopop urodzilys ie kolejne kocieta

Sytuacja kociat na tych dzialkach jest straszna bo wszsytkie zwykle zapadaja na koci katar, sa bardzo bardzo zabiedzone lub zabijane gdy tylko wyjda z gniazda

Dzis dzwonila znjoam , ze w jej rozpadajacym sie juz domku znalazla 4 kocieta dwie pregowane szylkrecie, calego rudaska i calutkiego bialaska!!! CUDA!!!
maluchy rozpiszczane , wyglodniale jak smoki, a matki nie ma...
Mam nadzieje, ze po prostu gdzies poszla

Moze ktos jakism cudem podjalby sie tymczasowej opieki i szukania im domkow?

ja postaram sie jutro gdy wroce z Lodzi pojechac tam i zrobic fotki- JESLI sie nie uda to juz na pewno pojutrze, ale juz teraz wolamy o pomoc dla kolorowych robaczkow.
Nie wiem w jakim sa wiku bo ich nie wiedzialam , ale sa malutkie i tak niezdarnie chodza (czyli pewnie cos ok 4 tyg)