Markiza w super domu. Asesor [']

Zakładam ten wątek, choć na razie nie będę szukać kici domu, ani nie szukam rad, bo więcej na razie nie można dla niej zrobić. (chyba, że ktoś przerabiał coś takiego?)
Ale Mała w swoim trzymiesięcznym życiu tyle przeszła i okazała się tak dzielnym kotem, że chciałabym, żebyście ją poznali.
Markiza jest dzieckiem naszej "klatkowej" kici, którą od dwóch lat usiłuję złapać na sterylkę i która uparcie robi mnie w konia. Od karmicielek dostaje proverę, niestety nieskutecznie, miała małe w zeszłym roku - cały miot poszedł do adopcji, w tym roku bardzo długo wydawało się, że będzie bez kociąt.
Niestety, w pewnym momencie kicia zgrubła a później bardzo schudła, ale po kociakach ani widu ani słychu. Myślałam, że urodziła martwy miot.
Po około 3 miesiącach postanowiła nam je pokazać - były już na tyle duże i nieufne, że pewnie nie bała się, że ta małpa z klatką je wyłapie i zabierze (koty mnie nie znoszą, zawsze na nie poluję...)
Kociaki były bardzo nieufne i nawet nie byliśmy do końca pewni ile ich jest. Podobno mogło być nawet 6.
W ostatni czwartek już tylko trzy...
No i Markiza, która pojawiła się po dłuższej przerwie, na karmieniu.
Niestety. pojawiła się bez jednej łapy.
Zaparłam się i w lekkiej histerii zorganizowała się ekipa łowcza - forum to potęga, wieczorem były u mnie dziewczyny z podbierakiem, klatką - łapką, dodatkowym transporterem i jedzonkiem dla moich maluchów tymczasowych. Jeszcze raz wielkie dzięki.
Szczegóły polowania i akcji są w wątku moich kociaków do adopcji - Futbolków, bo tam przeżywałyśmy
Skutek jest taki, że fuksem zupełnym złapałyśmy i Markizę.
Jest cudowną, jasnoszylkretową koteczką, wielkiej urody, której jakiś bydlak wyrwał łapę. Tylną lewą. zostala po niej krwawa rana i panewka kości biodrowej.
według weta stało się to ok 3 tygodni temu - i cały ten czas koteczka cierpiała. Najwyraźniej Natura zdecydowała, że ma przeżyć, mimo koszmarnych upałów, i żywej rany nie zalęgły się jej muchy, nie ma śladu ropy ani martwicy.
jest kość i żywe mięso.
wet mówi, że to musi się zabliźnić i że nie można pomóc np szyciem.
kicia jest bardzo dzika, ale ma dobry domek tymczasowy, który w wielkim tempie ją oswaja - jest tam razem z czarno-białym braciszkiem. Niestety, domek nie ma kasy, więc koty są na moim finansowaniu
W sumie mam na utrzymaniu 7 kotów, a jak brałam mojego pierwszego to rzuciłam palenie, żeby ciąć koszty... Na szczęscie pomagają nam dziewczyny z forum, za co ogromnie dziękuję.
pod klatką jest jeszcze jeden brat, do pilnego złapania, bo oba łazienkowe mają kopalnię świerzbu w uszach, a on się też okropnie drapie.
Jeśli ktoś miałby chęć pomóc w jego łapaniu (praga, okolice zoo), albo wesprzeć kociaki paczką karmy dla kociąt lub żwirku - będziemy bardzo wdzięczni. Zdjęcia jak tylko kociaki się ciut oswoją.
Ale Mała w swoim trzymiesięcznym życiu tyle przeszła i okazała się tak dzielnym kotem, że chciałabym, żebyście ją poznali.
Markiza jest dzieckiem naszej "klatkowej" kici, którą od dwóch lat usiłuję złapać na sterylkę i która uparcie robi mnie w konia. Od karmicielek dostaje proverę, niestety nieskutecznie, miała małe w zeszłym roku - cały miot poszedł do adopcji, w tym roku bardzo długo wydawało się, że będzie bez kociąt.
Niestety, w pewnym momencie kicia zgrubła a później bardzo schudła, ale po kociakach ani widu ani słychu. Myślałam, że urodziła martwy miot.
Po około 3 miesiącach postanowiła nam je pokazać - były już na tyle duże i nieufne, że pewnie nie bała się, że ta małpa z klatką je wyłapie i zabierze (koty mnie nie znoszą, zawsze na nie poluję...)
Kociaki były bardzo nieufne i nawet nie byliśmy do końca pewni ile ich jest. Podobno mogło być nawet 6.
W ostatni czwartek już tylko trzy...
No i Markiza, która pojawiła się po dłuższej przerwie, na karmieniu.
Niestety. pojawiła się bez jednej łapy.
Zaparłam się i w lekkiej histerii zorganizowała się ekipa łowcza - forum to potęga, wieczorem były u mnie dziewczyny z podbierakiem, klatką - łapką, dodatkowym transporterem i jedzonkiem dla moich maluchów tymczasowych. Jeszcze raz wielkie dzięki.
Szczegóły polowania i akcji są w wątku moich kociaków do adopcji - Futbolków, bo tam przeżywałyśmy

Skutek jest taki, że fuksem zupełnym złapałyśmy i Markizę.
Jest cudowną, jasnoszylkretową koteczką, wielkiej urody, której jakiś bydlak wyrwał łapę. Tylną lewą. zostala po niej krwawa rana i panewka kości biodrowej.
według weta stało się to ok 3 tygodni temu - i cały ten czas koteczka cierpiała. Najwyraźniej Natura zdecydowała, że ma przeżyć, mimo koszmarnych upałów, i żywej rany nie zalęgły się jej muchy, nie ma śladu ropy ani martwicy.
jest kość i żywe mięso.
wet mówi, że to musi się zabliźnić i że nie można pomóc np szyciem.
kicia jest bardzo dzika, ale ma dobry domek tymczasowy, który w wielkim tempie ją oswaja - jest tam razem z czarno-białym braciszkiem. Niestety, domek nie ma kasy, więc koty są na moim finansowaniu

W sumie mam na utrzymaniu 7 kotów, a jak brałam mojego pierwszego to rzuciłam palenie, żeby ciąć koszty... Na szczęscie pomagają nam dziewczyny z forum, za co ogromnie dziękuję.
pod klatką jest jeszcze jeden brat, do pilnego złapania, bo oba łazienkowe mają kopalnię świerzbu w uszach, a on się też okropnie drapie.
Jeśli ktoś miałby chęć pomóc w jego łapaniu (praga, okolice zoo), albo wesprzeć kociaki paczką karmy dla kociąt lub żwirku - będziemy bardzo wdzięczni. Zdjęcia jak tylko kociaki się ciut oswoją.